Pozostający bez wygranej w tym sezonie gospodarze podejmowali w IV kolejce lidera, jedyną już ekipę z kompletem punktów – Sok-Pol. Shell wyraźnie chciał pokazać, że tylko jeden zdobyty jak do tej pory punkt to jedynie wina nieszczęśliwych zbiegów okoliczności. Djeukam-Monkam od pierwszej minuty szarpał w ataku, lecz dość szybko został za to wraz z kolegami skarcony: Jacek Gorczowski wykorzystał bowiem podanie Łukasza Stycznia i było 1:0. Po tej bramce spotkanie bardzo się wyrównało. Dużo było gry w środku pola prób prostopadłych podań do napastników, z których jednak tak po jednej jak i drugiej stronie niewiele wynikało. W końcu jednak worek z bramkami się rozwiązał, niestety, jedynie dla ekipy gości. Jeszcze przed przerwą kolejne gole dla Sok-Polu zdobywali Tomasz Małota, Mariusz Maj i Wojciech Zięba a Shell mimo starań jedynie wyciągał piłkę z siatki zamiast ją tam pakować. Do przerwy było już 5:0, po drugim trafieniu Groczowskiego.
Druga połowa rozpoczęła się od serii ataków gospodarzy, wciąż wierzących w zmianę niekorzystnego wyniku. Nadal nie mogli oni jednak pokonać Zbigniewa Dulby, który jak zwykle był jednym z pewniejszych punktów drużyny. Atak Sok-Polu tymczasem robił swoje: na 6:0 trafił Małota, chwilę później dokładając też siódmą bramkę. Ósme i dziewiąte trafienie było za to dziełem Zięby, zaś „dwucyfrówkę" otworzył Rafał Windak. Po 40 minutach było ostatecznie 12:0 dla gości. Swoją bramkę zdobył wreszcie Łukasz Styczeń, który wcześniej tylko asystował. Ostatniego gola gospodarze wbili zaś sobie sami.
Shell zagrał z liderem otwarty, ofensywny futbol i do momentu straty trzeciego gola był dla niego równorzędnym przeciwnikiem. To tylko pokazuje, jak ogromny potencjał drzemie w tej ekipie.