Świetną passę kontynuują piłkarze Shella. Wiktoria odniesiona nad State Street jest już czwartą z rzędu! Dodatkowo aż dziewięć goli zdobytych w jednym meczu jest małym rekordem tej ekipy i najlepszym osiągnięciem całego dnia rozgrywek. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że zwycięstwo żółtych nie byłoby aż tak okazałe, gdyby goście wystawili na ten mecz pełen skład. Nawet pomimo gry w osłabieniu udało się im trzykrotnie pokonać Thomasa Jurgenlohmanna. Mimo to narastające zmęczenie nie pozwoliło im na skuteczną grę w obronie, czego efektem były kolejne tracone gole. Spośród dziewięciu, jakie udało się wbić Shellowi, po dwa zdobywali Łukasz Bak, Dariusz Nowak i Konrad Podsiadły. Pozostałe bramki strzelali Mateusz Nowak, Łukasz Ślusarczyk i Dominik Maczyński, który dodatkowo dołożył trzy asysty. Mimo wyraźniej poprawy gry żółtych widocznej w ostatnich tygodniach, w ich szeregach odczuwa się brak do niedawna czołowego strzelca zespołu, Erica Djeukam-Monkama, z którym to w składzie drużyna ta byłaby jeszcze groźniejsza. Dla pomarańczowych trafiali z kolei Piotr Matlak i Piotr Mikita, który dwa razy sprytnie oszukiwał obronę i urywając się jej, pokonywał bramkarza. Poza zdobywcami bramek godna odnotowania jest też postawa bramkarza, który kilkukrotnie zapobiegał utracie gola, zmniejszając tym samym rozmiary porażki.
Rewelacyjnie się od niedawna spisujący Shell znów dopisuje trzy punkty do swojego dorobku i ma jeszcze szansę nawet na szóste miejsce w tabeli! Dla wszystkich to na pewno ogromne zaskoczenie, tym bardziej, ze po pierwszej rundzie drużyna ta miała w dorobku tylko... jeden punkt. State Street na pewno zakończy zaś rozgrywki na dziewiątym miejscu. Mimo to, w swoim debiutanckim sezonie na pewno może doszukać się paru pozytywów.