Mecz drużyn, które w tabeli dzieliło 12 punktów miał mocno kuriozalny przebieg. Obie ekipy nie wystawiły na to spotkanie zbyt licznych ekip, lecz przewaga w tym aspekcie należała do InPostu, grającego w siódemkę przeciwko sześciu rywalom. Zwykle mecze takie jak ten mają podobny przebieg: mniej liczna ekipa broni się dzielnie, lecz z czasem opada z sił i oddaje inicjatywę, schodząc z boiska pokonana. Tym razem było jednak zgoła inaczej. Byliśmy świadkami podwójnej niespodzianki. Zwyciężył bowiem zespół niżej notowany, grający przez cały mecz w szóstkę. Fenomenalnie w jego szeregach spisywał się jedyny napastnik, zdobywca dwóch bramek, Andrei Checiches. Szczególnie pierwsze trafienie, kiedy to po przejęciu piłki pod własnym polem karnym samotnie minął kilku przeciwników i pokonał bramkarza mogło budzić duży szacunek. InPost fakt, iż przegrywa takie spotkanie najwidoczniej sparaliżował, bowiem zamiast ruszyć do zmasowanych ataków, nadal próbował powoli konstruować akcje, co przy świetnie zorganizowanej defensywie zielonych nie mogło się udać. Drużynę Amwaya śmiało można by w komplecie umieścić w siódemce kolejki, gdyż to czego dokonała to prawdziwy ewenement.
Ekipa InPostu jako jedyna z drużyn z miejsc 1-6 poza Tauronem straciła punkty. Górna połówka tabeli nieco się od niej oddala, choć wciąż nie jest niemożliwa do osiągnięcia. Nie takie jednak założenia miała chyba ekipa będąca na półmetku na trzecim miejscu... Wielkie brawa dla gości, za wynik i grę, która na długo pozostanie w pamięci.