Czarna seria Ren-Betu trwa. Po komplecie porażek w poprzednich rozgrywkach, także i te ekipa w granatowych strojach rozpoczęła od klęski. I to dotkliwej, bowiem aż trzynaście bramek zaaplikowanych przez białych mówi samo za siebie. Bardzo szybko wyszli oni na prowadzenie po sprawnie przeprowadzonym ataku. Niedługo później czekał jednak gości zimny prysznic. Ren-Bet wykorzystał nieporozumienie w szeregach przeciwnika i zdołał zdobyć bramkę na 1:1. Taki stan rzeczy utrzymywał się stosunkowo długo, lecz wobec przewagi Nidec ponowne objęcie przez niego prowadzenia wydawało się formalnością. I rzeczywiście, jeszcze przed przerwą zdołał on sobie wypracować aż sześciobramkową przewagę. Spośród wszysstkich zdobytych wtedy goli na szczególną uwagę zasługiwało trafienie Łukasza Szarłowicza, który kapitalnie wręcz ulokował piłkę w siatce po uderzeniu z dystansu.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Nidec kontrolował przebieg wydarzeń i aplikował granatowym kolejne gole. Ostatecznie dobił do trzynastu. Ren-Bet, choć szarpał (wyróżniał się Bartosz Rewera), odpowiedział tylko jednym trafieniem. W ostatniej akcji meczu strzelił, ustalając wynik na 2:13.
W ekipie gospodarzy gole zdobywali Mietek Kowal i Grzegorz Gajda. Z kolei w zespole rywali najwięcej, bo aż pięciokrotnie, trafiał Tadeusz Pytrarczyk. Cztery razy piłkę w siatce mieścił Piotr Pliszka, dwa Marcin Wszołek, zaś po razie Jakub Bożek oraz Łukasz Szarłowicz.