Już w pierwszym meczu oglądaliśmy dużą dawkę emocji pomiędzy ekipami Capgemini i YesSport. Zajmujące odpowiednio drugie i trzecie miejsce w tabeli zespoły dzieliło pięć punktów. Dlatego ciężko było typować faworyta. Spotkanie miało charakter walki o drugą pozycję. Lepsi okazali się gospodarze, a ich przewaga nad kolejnymi zespołami znacznie się zwiększyła. Pierwsza połowa nie zapowiadała takiego obrotu sytuacji. YesSport po dwóch groźnych strzałach zakończonych na poprzeczce i słupku w końcu dopiął swego. Dopiero w 15 minucie obejrzeliśmy ich pierwsze trafienie, którego autorem był Marek Gajewski celując po długim słupku. W miarę upływu czasu goście pilnowali wyniku, w konsekwencji schodzili na przerwę przy stanie 0:1. W drugiej odsłonie gracze w niebieskich strojach konsekwentnie brnęli do przodu i tak kolejne oczko na konto zapisał znów Gajewski niskim i mocnym uderzeniem na bramkę. Po chwili ekipa Capgemini odrodziła się jak Feniks z popiołów. Potrzebowali oni paru konstruktywnych akcji, aby wyrównać. Boris Tataw zapisał na konto dwa ważne trafienia. Gospodarze nabrali wiatru w żagle i w ostatnich minutach przechyli szalę na swoją korzyść. Autorami goli zwycięskich byli Maciej Dąbroś - wykorzystując wywalczone zagranie od swojego kolegi i Boris Tataw mając na koncie trzy bramki stał się bohaterem spotkania. W rezultacie komplet ciężko „zgarniętych” punktów przechodzi na konto Capgemini