W wolnej chwili złapaliśmy Jakuba Popardowskiego i zadaliśmy mu kilka pytań. Kapitan Choice Club, zepołu który niedawno obronił tytuł mistrzowski, podzielił się z nami swoimi wrażeniami z dotychczasowych rozgrywek Siatkarskiej Totolotek Biznes Ligi.
Po wygranym spotkaniu z Przybylskim z serc spadł Wam chyba ogromny kamień? Udało się obronić mistrzowski tytuł, choć jeszcze nie tak dawno, to rywale rozdawali karty.
Tak to prawda, spadł kamień z serca, ale to był wynik początku sezonu, gdzie najpierw przegraliśmy z ABB, a następnie na własne życzenie potraciliśmy punkty w innych starciach. Założenie na drugą część zmagań było takie, by tego unikać. Niespodzianką dla nas była przegrana ABB za "0" ze State Street’em i to dzięki temu mogliśmy znowu włączyć się do walki. Na mecz z Przybylskim przystąpiliśmy zmotywowani, i co jak na nas dziwne w 7 osobowym składzie. Raz nam się zdarzyło, że mieliśmy rezerwowego i z tego, co pamiętam, przegraliśmy wtedy spotkanie. Hasło w szatni było proste: "Bez głupich błędów, wychodzimy po 3 punkty i mamy mistrza". Założenie spełnione i teraz możemy się cieszyć z 3 tytułu.
Radości nie było końca. Widać, że tworzycie zgraną paczkę nie tylko na parkiecie, ale także poza nim. Skąd i jak długo się znacie? Czy gracie ze sobą również w innych rozgrywkach/turniejach?
Gramy ze sobą już któryś sezon i to fakt tworzymy zgraną paczkę. Mamy wyrobione już pewne nawyki boiskowe i dobrze się nam współpracuje. Znamy się w większości z amatorskiej ligi TKKF, aczkolwiek na początku tylko ja byłem "wspólną częścią" dla nich wszystkich, z każdym kolejnym meczem nasza znajomość się pogłębia. Nie bez powodu też gramy z dwoma dziewczynami na boisku (zazwyczaj) - jeździmy wspólnie na turnieje mixtów, gdzie w regulaminie jest wymagana obecność dwóch kobiet jednocześnie na boisku. Biznesliga, którą mamy praktycznie przez cały rok, jest dla nas formą rozrywki, a jednocześnie ogrywania się przed turniejami. Spotykamy się też poza halą, choćby w sezonie wiosenno-letnim na "piasku". Tworzymy drużynę poza boiskiem, bo to jest podstawa. Bez atmosfery można mieć super indywidualności, ale za tym mogą nie pójść osiągane rezultaty. Oprócz wygrywania cieszy nas sam sport, rywalizacja i możliwość poodbijania.
Wspomniałeś o dziewczynach, które macie naprawdę świetne. Naszym zdaniem, to chyba one są Waszym najmocniejszym punktem. Grają bardzo równo i na wysokim poziomie. Która by się nie pojawiła na boisku, ze swoich zadań wywiązuje się wzorowo.
Na boisku, jak i w życiu kobieta to podstawa. A tak na poważnie, to cieszę się, że mogę grać z takimi koleżankami. Zawsze mogę na nich polegać i wiem, że bez znaczenia która zgłosi obecność na meczu, to będzie mocnym punktem naszej drużyny. Nie jest problemem, żeby dokooptować do składu faceta który zaatakuje na siatce o wysokość 2,43 m, a jak wiemy obaj, to „Blendi” (Ola Olenderek) na niej szaleje, ale znaleźć dziewczynę, która tak jak ,,Mari” (Mariola Perkosz) stanie bezproblemowo "na strzał" lub jak „Pati” (Patrycja Silczuk) i Jula (Julia Madej) "dorzuci" piłkę idealnie pod rękę to jest wyzwanie.
Hat-trick mistrzostw skompletowany. Jakie są plany Choice Club na kolejną edycję? Rywale naciskają coraz mocniej.
(Przerwa, bo ileż można tego szampana pić...żarcik.) Myślę, że plany na przyszły sezon nie zmienią się w porównaniu do poprzednich, czyli "dobrze się bawić, a jeśli utrzymamy wynik, to ekstra". Domyślam się, że spodziewałeś się odpowiedzi "Idziemy po mistrza", aczkolwiek nie lubię wybiegać daleko do przodu. Sport jest nieprzewidywalny i to w nim jest piękne. Jedynym założeniem na przyszły sezon jest redukcja ilości błędów, które popełniamy w trakcie gry. Znamy swoją wartość i poziom umiejętności siatkarskich, ale nie lekceważymy żadnego przeciwnika. Liga robi się coraz silniejsza i już nie ma łatwych meczów. Zdajemy sobie sprawę z tego, że kiepsko weszliśmy w ten sezon, a później liczyliśmy punkty i czekaliśmy na potknięcia przeciwników. Wychodząc na boisko w nowym sezonie będziemy mieć przyszytą łatkę "mistrza" , która mam nadzieję będzie nas motywowała do coraz lepszej gry.