KRAKSPORT EXTRAKLASA
Alior Bank – Oknoplast 3-8
Zaległe spotkanie Kraksport Extraklasy pomiędzy Alior Bankiem a Oknoplastem rozegrano tuż po zakończeniu zmagań I ligi B. Starcie ekip walczących o utrzymanie powinno gwarantować emocje na boisku. Tak jednak nie było. Stroną dominującą była ekipa Oknoplastu. Trzy strzelone bramki do przerwy ustawiły spotkanie. Na 1:0 strzelił Pamuła, który tego dnia był prawdziwym "killerem". Zawodnik z nr 9 na plecach zdobył w tym spotkaniu aż pięć bramek. Drugą bramkę tego spotkania zdobył Mateusz Spolitakiewicz dobijając strzał, który wcześnie ostemplował słupek. Wynik do przerwy ustalił Pamuła, uderzając z dystansu. Po zmianie stron, ponownie do głosu doszedł Oknoplast. Trzy szybko zdobyte bramki pogrzebały szanse Alior Banku. Jednak gospodarze nie poddawali się. Zdobyli się na strzelenie trzech bramek, których autorem został Maciej Łuczak. Ostatni bramkowy akcent należał jednak do Oknoplastu. Dwie strzelone tuż przed końcem spotkania bramki ustaliły wynik 8:3, który w sposób rzeczywisty odzwierciedlał przebieg spotkania.
I LIGA B
APLA – Komputeo 4:3
Jako pierwsze w IX kolejce zmagań w I lidze B zmierzyły się ekipy APLI i Komputeo. Obie drużyny miały na swoim koncie po 12 punktów, więc była to dobra okazja by odskoczyć swojemu rywalowi. Przebieg spotkania w sposób rzeczywisty odzwierciedlał bliskie sąsiedztwo tych dwóch ekip w ligowej tabeli. Gra była wyrównana, a wynik meczu do końca spotkania pozostawał sprawą otwartą.
Komputeo już na starcie zmniejszyło swoje szanse na zwycięstwo w tym spotkaniu, ponieważ gracze w pomarańczowych koszulkach przez cały mecz grali jedynie w sześcioosobowym składzie. Jednak wbrew logice pierwsze dwie bramki strzelili właśnie zawodnicy Komputeo. Pierwsza bramka była dziełem Piotra Świętka, który bezlitośnie wykończył kontrę przeprowadzoną przez pomarańczowych. Autorem drugiego trafienia był Kamil Mazurkiewicz. Zawodnik z numerem 6 na koszulce zdecydował się na strzał ze szpica, nie dając szans bramkarzowi na skuteczną interwencję. Po tej bramce, sytuacja na boisku odmieniła się. Zmęczona drużyna Komputeo oddała inicjatywę, a przewagę przejęła APLA, która w końcu zaczęła zdobywać bramki. Trafienie kontaktowe zanotował Porada. Wyrównał Paweł Weresiński, który dobił strzał kolegi z drużyny. Niezawodny Józef Mazela wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Strzał z ostrego kąta tego zawodnika, okazał się być poza zasięgiem bramkarza Komputeo. Takim wynikiem skończyła się pierwsza połowa. APLA ze stanu 0:2 zdołała wyjść na prowadzenie. Jednak ponownie należy podkreślić fakt osłabienia Komputeo. Po zmianie stron pierwsi uderzyli pomarańczowi. Cudowne uderzenie Jarosława Tkaczyka ląduje w okienku bramki gospodarzy. Bramka stadiony świata. Jednak bardzo szybko odpowiedział Mazela, który wykorzystał swój nieprzeciętny wzrost i strzałem głową umieścił piłkę w siatce.
Skotniki – State Street II 5:7
Sensacją sporego kalibru zakończyło się drugie spotkanie czwartkowych zmagań na obiekcie Com Com Zone. Druga w tabeli drużyna J&J Skotniki przegrała z zagrożoną spadkiem ekipą State Street II.
Już na początku spotkania Maciej Fafara wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem gospodarzy i dał prowadzenie pomarańczowej ekipie. Wyrównujące trafienie to dzieło Bogdana Kaszuby, który w sporym zamieszaniu wykazał się największym sprytem i strzałem z pięty zdobył bramkę. Kolejne cztery trafienia to wyłącznie zdobycze drużyny w pomarańczowych koszulkach, na które pod koniec pierwszej części gry odpowiedział strzałem z dystansu Rafał Staśko. Jednak goście bardzo szybko zareagowali na to trafienie i dołożyli szóstą bramkę w tej odsłonie. Druga połowa należała do białych. Strzelili w tej części spotkania trzy bramki, tracąc jedynie jedną. Jednak mecz składa się z dwóch połówek, a żeby wygrać spotkanie należy grać dobrze w obu odsłonach. Tego zabrakło drużynie gospodarzy w starciu z ekipą
State Street II, której należą się wielkie brawa za sprawienie ogromnej niespodzianki.
A.S.A – Napad.pl 3:2
Trzecie spotkanie również zakończyło się niespodziewanym wynikiem. Wyżej notowany Napad.pl przegrał w minimalnym wymiarze z drużyną A.S.A, która plasowała się na przedostatnim miejscu w tabeli.
Bardzo długo utrzymywał się bezbramkowy remis. Przewagę w posiadaniu piłki mieli gospodarze, jednak ich strzały były niecelne i anemiczne. Taki stan utrzymywał się do momentu, gdy na uderzenie z dalszej odległości zdecydował się Grzegorz Przysiężniak, a piłka w końcu zatrzepotała w siatce. Była to jedyna bramka w pierwszej odsłonie. Drugą połowę lepiej zaczęli niebiescy. Już na początku,zdobyli wyrównującą bramkę w wyniku zespołowej akcji zakończonej przez Roberta Ziółko. Prowadzenie drużynie Napad.pl dał Mariusz Nawrot uderzając z ostrego kąta. Drużyna dowodzona przez Bolesława Michałowskiego nie poddała się. Bramkę wyrównującą zdobył Grzegorz Bauer, a zwycięskie trzy punkty trafiły na konto gospodarzy po bramce Kamila Bąka.
Nafta – Lorenz 7:3
Chęć odskoczenia drużynie J&J Skotniki, która przegrała swoje spotkanie dodatkowo motywowała zawodników Nafty. Gospodarze przez cały mecz przeważali i kontrolowali sytuację na boisku. Pierwszą bramkę zdobył Bartosz Adamczyk, który bezbłędnie wykorzystał płaskie dośrodkowanie ze skrzydła. Lorenz odpowiedział piękną zespołową akcją. Drużyna wypracowała sytuację sam na sam z bramkarzem przeciwników, a wykorzystał ją Piotr Wątor strzałem między nogami goalkeepera. Nafta zdobyła bramkę na 2:1 tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę. Paweł Brud bezpośrednio z rzutu wolnego uderzył piłkę, a ta wylądowała w okienku bramki Lorenz.
Druga połowa przypominała tą pierwszą. Przewagę w posiadaniu piłki mieli zawodnicy Nafty, to oni kreowali więcej podbramkowych sytuacji. W wyniku takiej gry, gospodarze podwyższyli wynik do stanu 6:1. Po tym wydarzeniu, w szeregach obronnych Nafty wystąpiło rozluźnienie i brak koncentracji, co wykorzystali goście. W krótkim odstępie czasu zdobyli dwie bramki. Podobnie jak w pierwszej części gry, Nafta tuż przed gwizdkiem trafiła do bramki bramkarza Lorenz, a autorem tego trafienia został Marcin Wiater.
ABB – MPO 7-0
Ostatnie spotkanie to starcie ekip walczących o dwa, zupełnie inne cele. ABB wciąż liczy się w wyścigu o mistrzostwo, podczas gdy MPO za wszelką cenę chce uniknąć spadku. Zatem obu ekipom zależało na trzypunktowej zdobyczy punktowej. Należy jednak zaznaczyć, że MPO przez całe spotkanie grali w sześcioosobowym składzie, co już na starcie dyskredytowało drużynę niebieskich. Gospodarze nie dali dojść do głosu zawodnikom gości. Co prawda do przerwy odnotowano jedynie wynik 2:0, co było najniższym wymiarem kary, jednak w drugiej odsłonie zawodnicy ABB naregulowali celowniki i urządzili sobie kanonadę. Wyróżniająca postacią tego spotkania był Miłosz Miśkiewicz. Atomowe strzały z dystansu tego zawodnika były zmorą dla bramkarza niebieskich. Zawodnik z numerem 7 na białej koszulce zakończył to spotkanie z trzema bramkami na koncie, a każda kolejna była ładniejsza od swej poprzedniczki. Ekipa MPO wciąż okupuje ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Przed niebieskimi cała runda rewanżowa by wygrzebać się z tak nieciekawej sytuacji.
II LIGA D
Bajer Miki - Nazwa.pl 4:1
Zieloni kontynuują fantastyczną passę. Po zwycięstwach w poprzednich kolejkach także i tym razem nie dali szans przeciwnikom, pewnie pokonując Nazwa.pl różnicą aż czterech goli. Już od pierwszych minut widoczna była przewaga Bajer Miki. Znacznie lepiej prezentował się on pod względem taktycznym, co mogło nieco dziwić, mając w pamięci bardzo dobre, poprzednie mecze przeciwników. Na szczególną uwagę zasługiwało drugie trafienie gospodarzy: zdobyli oni bramkę po uderzeniu z dystansu w długi róg. Po tym trafieniu zieloni umiejętnie zagęścili środek pola i nie pozwolili białym nawet spróbować odrobić stratę. Kolejne gole dla nich były tylko kwestią czasu. Ostatecznie ekipa Marcina Klisia strzeliła ich aż cztery i odniosła pewne, przekonujące zwycięstwo.
IBM SWG - Dragon 4:5
Drugi mecz wieczoru zapowiadał się bardzo interesująco. Gospodarze bowiem dość nieoczekiwanie wyprzedzili ostatnio w tabeli ekipę pomarańczowych i mieli szansę, w przypadku zwycięstwa włączyć się do walki o podium. Było zatem o co grać, tym bardziej, że goście również chcieli podnieść z murawy komplet oczek. Spotkanie nie rozczarowało – od pierwszych minut byliśmy świadkami ciekawego pojedynku, w którym nie brakowało bramkowych okazji. Obie ekipy niemal nieustannie stwarzały zagrożenie po którejś ze stron boiska. Bramkarze mieli pełne ręce roboty. O tempie i poziomie tego spotkania niech świadczy fakt, że mimo bardzo dobrej postawy obu golkiperów w całym meczu zobaczyliśmy aż dziewięć bramek. Kwestia zwycięstwa była dla obu stron niemal do samego końca otwarta, lecz presję w końcówce lepiej zniósł Dragon, który zdobył o jedną bramkę więcej i przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Sparta - Teva 2:3
Po ubiegłotygodniowej porażce w meczu na szczycie Sparta nie mogła sobie pozwolić na stratę punktów. Przeciwnik wydawał się jednak być dość wymagający. Mimo że nie zgromadziła jak dotąd zbyt wielu punktów, Teva była groźna dla każdego ze swoich rywali i napsuła im sporo krwi. Niespodzianka wisiała w powietrzu. I rzeczywiście, już początek starcia pokazał, że nie będzie to dla wicelidera łatwy pojedynek. Niebiesko-zieloni stawiali twarde warunki. Ciężko było przedrzeć się pod ich bramkę piłkarzom w białych strojach a sami, dzięki szybkim atakom potrafili błyskawicznie stworzyć zagrożenie w polu karnym Sparty. Zacięty i wyrównany bój trwał pełne 40 minut, w czasie których żadna ze stron nie była w stanie zyskać wyraźnej przewagi. Ozdobą spotkania było trafienie gospodarzy na 2:1 po pięknym uderzeniu z dystansu. Jak się jednak później okazało, była to już ostatnia ich bramka w tym meczu. Ambicja i konsekwencja dały sukces gościom, dla których komplet punktów będzie być może punktem zwrotnym sezonu.
4Football Team - Selvita 2:1
Przedostatni mecz kolejki miał swojego wyraźnego faworyta. Byli nim gospodarze, dla których zgarnięcie trzech oczek miało być czystą formalnością. Rzeczywistość okazała się być jednak nieco mniej prozaiczna. Selvita rozegrała bowiem bardzo dobry, najlepszy chyba w sezonie mecz i była naprawdę blisko sprawienia niespodzianki. Od początku była dla gospodarzy równorzędnym rywalem, potrafiła stworzyć zagrożenie pod ich bramką i gdyby nie jak zwykle znakomita postawa golkipera 4F na pewno zdobyłaby więcej niż tylko jednego gola. Czarni, w obliczu tak dobrej postawy gości mieli spore kłopoty by przejąć na boisku inicjatywę. Wynik niemal do samego końca był sprawą otwartą i nawet prowadząc 2:1, 4F nie mógł być pewien wywalczenia trzech punktów do ostatniego gwizdka sędziego. Mimo porażki, piłkarze niebieskich mogą być chyba z siebie zadowoleni. Tak dobra ich gra jest zapewne dobrym prognostykiem na przyszłość. Kolejni rywale muszą mieć się na baczności.
KDWT - Art-Black 3:1
Na zakończenie lider podejmował zawsze groźny Art - Black. Dla zespołu w czarnych koszulkach była to szansa na zmniejszenie dystansu do ligowego podium. Żółci z kolei, w obliczu porażki Sparty wiedzieli, że nawet strata punktów pozwoli im utrzymać pierwsze miejsce. Motywacji do gry im jednak nie zabrakło. Od pierwszych minut KDWT starało się odważnie zaatakować przeciwnika i przejąć inicjatywę na boisku. Nie było o to łatwo: goście prezentowali się bardzo dobrze i nie mieli zamiaru oddawać kompletu punktów za darmo. Sami również próbowali groźnie atakować, lecz nie bez powodu defensywa żółtych uznawana jest za najlepszą w lidze. Bramkarza żółtych Art - Black zdołał pokonać tylko raz. Nie dało mu to ani jednego punktu, bowiem lider trafiał do siatki aż trzykrotnie, skutecznie lecząc rywala z marzeń o korzystnym wyniku. Ten, mimo dobrej postawy zmuszony był przełknąć gorzką pigułkę i po raz czwarty w sezonie schodził z boiska pokonany.
