I kolejka I Ligi A i II Ligi A...

 II Liga A

Teva – Bonus 8:1

Nowy sezon Biznes Ligi zainaugurował mecz Tevy z Bonusem. Przed jego rozpoczęciem można się było spodziewać, że będzie to niezwykle zacięty pojedynek. I tak było w istocie, tyle że jedynie przez jakieś piętnaście minut pierwszej połowy. Pierwsze minuty należały do gości. Michał Czupryński dobrze podawał z lewej strony, lecz koledzy nie byli póki co w stanie tego wykorzystać. Po chwili do głosu dochodzić zaczęła Teva. Szczególnie aktywni w jej szeregach byli młodzi gracze: Mączka, Nawratil i Cichowlas. Nieźle prezentował się ponadto Banaśkiewicz. Mógł on otworzyć wynik spotkania, lecz jego uderzenie zatrzymało się na słupku. Wobec lepiej wyglądających gospodarzy bramka na 1:0 dla Bonusa była sporym zaskoczeniem. Marcin Czupryński zaskoczył Wojciecha Urbańczyka i mieliśmy 1:0. Podrażnieni niebiescy ruszyli do zdecydowanych ataków i efektem tego było dość szybkie wyrównanie. Do przerwy udało im się jeszcze wyjść na skromne prowadzenie, lecz prawdziwą kanonadę gospodarze rozpoczęli dopiero w drugiej odsłonie. Aż sześć zaaplikowanych w jej trakcie goli wyleczyło pomarańczowych z marzeń o korzystnym rezultacie. Cztery razy ich golkipera pokonywał wspomniany Nawratil. Dwa oczka dołożył Bułat zaś dzieła zniszczenia dopełnił Banaśkiewicz.

Bramkarz Tevy, Wojciech Urbańczyk obronił w tym spotkaniu rzut karny wykonywany w momencie, gdy wynik był jeszcze sprawą otwartą. Koledzy tak okazałą wygraną zawdzęczają w dużej mierze jemu.

iCar III – BWI 9:4

Spotkanie iCara z BWI było pierwszą okazją by przekonać się, jak spisywać się będą debiutanci. Mecz rozpoczęli oni lekko stremowani. Przy piłce częściej byli goście, co przekładało się też na bramkowe sytuacje. Bartosz Gągol długo samotnie holował piłkę środkiem boiska, by w końcu uderzyć na bramkę czarnych. Futbolówka minimalnie minęła jednak słupek. Po kilku chwilach do głosu dochodzić zaczęli i oni. Okazało się, że potrafią bardzo dobrze operować piłką a dodatkowo posiadają w swoich szeregach bardzo dobrego dryblera, Kamila Kanię. To musiało przynieść bramkowe efekty i tak też się stało. Już do przerwy gospodarze zdobyli pięć bramek a w drugich dwudziestu minutach dołożyli jeszcze cztery. Trzeba przyznać, że po zmianie stron gra BWI nabrała nieco animuszu. Biali podgonili iCara, strzelili mu kilka goli i przez chwilę naprawdę mogli wierzyć w korzystny rezultat. W odpowiednim momencie gospodarze wrzucili jednak piąty bieg i nie pozwolili sobie wydrzeć trzech punktów, które są najlepszą nagrodą za ich bardzo udany debiut. Trafiali dla nich Tekielski, wspomniany Kania, Pieczonka, Groblicki oraz Wojciechowski (dwa razy) i Mazurek (hat-trick). W ekipie białych piłkę w siatce trzykrotnie umieścił za to Marcin Majkowski.

Wypada tylko pochwalić iCara za grę i wynik, który osiągnął. Z taką dyspozycją drużyna ta ma szanse sporo namieszać. BWI również nie grało źle, lecz tego dnia nie mogło zrobić nic więcej.

PKO – Apriso 3:2

Apriso starało się rozpocząć mecz od wysokiego pressingu, Początkowo PKO nie potrafiło się w tej sytuacji odnaleźć, lecz już po chwili spotkanie się wyrównało. Był to mecz tak zacięty, że, zwłaszcza w pierwszej połowie, oglądaliśmy bardzo mało strzałów na bramkę. Gra toczyła się przeważnie w środku pola. Przełamać impas i otworzyć wynik uderzeniem z dystansu próbował Wojciech Strzelecki, lecz jego strzały mijały celu. Na prowadzenie wyszło za to PKO. Jacek Dziduszko trafił do siatki i mocno rozjuszył gości. Ruszyli oni do odrabiania strat, lecz mimo kilku świetnych sytuacji szło im to bardzo opornie. Ożywienie w grze obu ekip przyniosła za to druga połowa. Wtedy to tak jedni, jak i drudzy zrozumieli, że mogą w tym meczu wywalczyć pełną pulę i ruszyli do ataków. Spotkanie bardzo dobrze się oglądało, akcja goniła akcję i wielką zagadką było, kto z tej wymiany ciosów wyjdzie mniej poobijany. Padło ostatecznie na gospodarzy, którzy zdobyli o jedną bramkę więcej. A raczej zdobył, bowiem wszystkie trzy gole dla PKO ustrzelił wspomniany Dziduszko. W drużynie gości strzelali Jaworski i Goc, ale te gole, poza satysfakcją, niewiele im dały.

Otwarcie sezonu lepsze dla PKO, które wygrało po naprawdę ciężkiej walce. Zobaczymy, czy sił włożonych w ten mecz przez obie ekipy nie zabraknie im w następnych meczach.

State Street I – Morele.net 3:2

Drugi mecz tego wieczoru zakończony takim samym rezultatem, lecz jeszcze bardziej szalony niż poprzedni. Nowe-stare Morele nie przestraszyło się przeciwnika i odważnie ruszyło do ataków od samego początku. Starało się znaleźć drogę do bramki State i dość szybko się to tej ekipie udało. Rafał Kapa trafił na 1:0 i wynik ten utrzymywał się bardzo długo. Gospodarze, wobec naporu białych swoich szans szukać musieli w kontratakach. Przy jednym z nich świetnie wyszedł do podania Fafara, lecz sam odgrywał już niedokładnie. Najlepszą sytuację na wyrównanie zmarnował jednak nie on, lecz Bodnar, który nie zdołał wykorzystać fatalnego błędu obrony Morele. Gole dla State w końcu jednak padły a i obraz gry uległ zmianie. Czerwoni z każdą minutą dochodzili coraz bardziej do głosu. Piorunująca w ich wykonaniu była jednak dopiero końcówka meczu. Najpierw doprowadzili do remisu 2:2, by w dosłownie ostatnich sekundach wywalczyć rzut wolny tuż przed polem karnym. Do piłki podszedł Maciej Darowski. Oszukał mur i bramkarza i dzięki jego bramce State Street fetować mogło wygraną. Wcześniej dla tego zespołu strzelali Szczygliński i Fafara. Drugiego gola dla Morele uzyskał z kolei Krzysztof Baryła.

Otwarcie sezonu dla obu drużyn bardzo udane. Nawet Morele, mimo iż w dość przykrych dla tego zespołu okolicznościach pożegnało się z choćby jednym punktem, może być z zaprezentowanego przez siebie poziomu zadowolone.

Ren-Bet – InPost 0:13

Kończące dzień spotkanie Ren-Betu z InPostem zapowiadało się ciekawie. Oba zespoły nie należały w tamtym sezonie do potentatów swoich lig i w tym na pewno miały zarówno sobie jak i kibicom sporo do udowodnienia. Gospodarze dość szybko stracili jednak bramkę, co wyraźnie podcięło im skrzydła. Kolejne trafienia czarnych obnażały niedoskonałości ich defensywy. Defensywy, która znacznie lepiej wyglądała po drugiej stronie boiska. Nie było bowiem tak, że niebiescy nie stwarzali sobie sytuacji. Wręcz przeciwnie, prawdę mówiąc mieli ich sporo, lecz albo na drodze stawała im poprzeczka (jak w samej końcówce) albo świetnie dysponowany Wisowski, który na pewno będzie mocnym punktem InPostu.

Z dorobku strzeleckiego gości, którzy zostaną pierwszym liderem grupy A najwięcej uszczknął Jarosław Guzik, zdobywca pięciu goli. Hat-tricka zanotowali Mariusz Żak i Adam Gawlik a brakujące dwie bramki dołożył Markiewicz. Już za niespełna tydzień przekonamy się, czy tak okazały wynik da InPostowi pozytywnego „kopa”. Kto wie, może to właśnie ta ekipa zdominuje swoją ligę podobnie jak w poprzednim sezonie uczynił to SPOiW?

I Liga A

MPO – Fideltronik 8:6

Pierwszy mecz grupy A I ligi od razu miał przynieść odpowiedź na ważne pytanie. Czy MPO, które tak wspaniale radziło sobie o klasę niżej potwierdzi umiejętności w starciu z Fideltronikiem? Goście to wszak bardzo solidny zespół, w którym jest kilku naprawdę wartościowych graczy. Okazało się, że niebiescy na zapleczu Ekstraklasy potrafią grać równie widowiskowo jak w II lidze. Narzucili swój styl gry białym i choć ci próbowali się podnieść z kolan, ostatecznie schodzili z boiska pokonani. Gospodarze zagrali bardzo dobry mecz. Tomasz Biernacik, który zanotował trzy asysty miał obok siebie znacznie bardziej rozstrzelanych kolegów, czego efektem aż osiem zaaplikowanych Fideltronikowi bramek. Po dwie zdobyli Rutkowski i Jeziorski. Pozostałe gole dołożyli Bielach, Korneluk, Nowak i Szydło. W ekipie gości, która w pewnym momencie napędziła jednak nieco strachu MPO najjaśniejszym punktem był jak zwykle Podolecki, który poza dwoma golami dwa razy wykładał również piłkę partnerom. Dwa gole zdobył też Zaborowski, natomiast po jednym trafieniu do swojego dorobku dopisać mogą Łukasz Tlałka i Adam Kuraś.

Warto zwrócić jednak uwagę na jedną rzecz: MPO w minionym sezonie straciło najmniej goli z wszystkich drużyn Biznes Ligi (19). Teraz, już w pierwszym spotkaniu pozwoliło zaaplikować sobie ich aż sześć. To sygnał, że o ile atak funkcjonuje dobrze, to w defensywie konieczne są drobne poprawki. Goście schodzili z boiska bez punktów, lecz ze świadomością, że tego wieczoru zrobili wszystko co mogli. Być może w następnej kolejce, w meczu z Elektrownią Skawina uda im się dopisać pierwsze oczka do swojego dorobku.

APLA – Motorola 5:2

Spotkanie dwóch drużyn, które już kolejny sezon rywalizują na tym poziomie przebiegała bez wątpienia pod dyktando gospodarzy. To oni kontrolowali przebieg spotkania i mimo że Motorola miała w swojej grze naprawdę dobre momenty, nie udało jej się wywalczyć choćby punktu. Po bramce dla niej zdobyli Mateusz Pączek oraz Jaromir Mazur. W zwycięskiej ekipie dwa razy trafiał Marcin Pstruś. Po jednym golu dołożyli Mateusz Kochana, Marcin Porada oraz Nicola Lamacchia. Porada zaprezentował się z bardzo dobrej strony, ponieważ poza ważną bramką miał udział przy jeszcze dwóch trafieniach swojego zespołu. Z grą jaką zaprezentowały obie ekipy możemy być pewni, że nie będą one w tej lidze chłopcami do bicia. Szczególnie interesujące jest, jak wypadną one w starciu ze zwycięzcą inauguracyjnego meczu, który zaprezentował się naprawdę świetnie.

Zanim to jednak nastąpi, obie ekipy czekają starcia z innymi rywalami. Apla podejmie Ernst&Young, natomiast Motorola sprawdzi się w meczu z Merite Corporate.

Elektrownia Skawina – Ernst & Young 7:1

Mecz dwóch beniaminków do pewnego momentu wyglądał zupełnie inaczej niż można to sądzić po wyniku. To bowiem niezawodny Michał Durak z zespołu gości otworzył wynik pojedynku. Elektrownia zmuszona była gonić wynik i choć miała na to sporo czasu, nie zwlekała z atakami. Udało jej się wyrównać, lecz spotkanie nadal było bardzo wyrównane. Czuło się w powietrzu, że ta z ekip, która pierwsza zdobędzie bramkę, zdominuje tę drugą. Padło na gospodarzy, którzy strzelili łącznie aż siedem goli. Trzy z nich zdobył Tomasz Grajny, podczas gdy pozostałe były dziełem Sekuły, Słomianego, Janasa i Napory. Nie można przemilczeć wkładu w wynik Michała Skołyszewskiego. Cztery asysty, jakie może zapisać na swoim koncie po tym meczu najlepiej pokazują, ile znaczy dla swojego zespołu.

Tak okazała wygrana na inaugurację ligi na pewno będzie dla Elektrowni ogromną motywacją przed następnymi meczami. Oby jednak piłkarze tej ekipy nie uwierzyli zbyt szybko w swoje możliwości, bowiem wtedy trzy zdobyte w meczu z Ernst punkty mogą się okazać niewiele warte. Goście z kolei nie mogą się załamywać wynikiem, ponieważ długo dotrzymywali kroku przeciwnikowi a kto wie, jak skończyłby się ten mecz, gdyby to oni trafili na 2:1.

Bank BPH – Raiffeisen Bank 6:3

Derby branży bankowej dla BPH, które wygrało jednak nie bez problemu. Co prawda do pewnego momentu wszystko układało się idealnie, bo gospodarze prowadzili już 4:1, lecz wtedy w ich szeregi wkradło się tak znienawidzone przez piłkarzy rozluźnienie. Raiffeisen strzelił dwa gole i przez moment było bardzo gorąco. Na szczęście w porę ocknęli się biali i dzięki temu zwyciężyli. Hat-trick w ich szeregach zanotował Łukasz Gręda, który ponadto zapisać może na swoim koncie asystę. Dwa „oczka” to dzieło Radosława Woźniczki, zaś szósty gol – Korneliusza Brudniaka. Dla żółtych z kolei strzelali Łukasz Horośko, Andrzej Walica oraz Tomasz Mrożek.

BPH znów wygrało pierwszy mecz w sezonie. Co ciekawe, tak jak w poprzednim również dało sobie strzelić trzy gole. Dla Raiffeisena to otwarcie nie jest może zbyt korzystne, lecz musi on pamiętać, że nowi w towarzystwie często płacą frycowe. Oby właśnie takim frycowym była dla gości poniedziałkowa porażka. Hiszpania na mundialu w RPA przegrała swoje spotkanie ze Szwajcarią, by ostatecznie wznieść w górę Złotą Nike.

Merite Corporate – Rigor Mortis 5:7

Ostre strzelanie urządziły sobie na dobranoc obie drużyny. Z iście bokserskiej wymiany ciosów lepiej wyszli goście, którzy okazali się o dwa „ciosy” skuteczniejsi. Beniaminek pokazał się jednak z bardzo dobrej strony i ani przez moment nie spuszczał z tonu. Udało mu się strzelić solidnemu pierwszoligowcowi aż pięć bramek, co na pewno nie jest złym wynikiem. Na listę strzelców w Merite wpisywali się: Przemysław Grudzień, Grzegorz Sobesto, Piotr Świętek, Rafał Serafin oraz Paweł Sobesto. Mimo świetnej postawy zwłaszcza drugiego z wymienionych (dodatkowo dwie asysty), biali schodzi z boiska pokonani. Triumfatorzy pojednynku, Rigor Mortis, zwyciężyli głównie dzięki Bartoszowi Łabęckiemu. Niezawodny napastnik zdobył aż pięć goli i już na starcie zostawił innych kandydatów do korony któla strzelców w tyle. Wobec tego wyczynu po jednej bramce zdobytej przez Mikhaila Kisialewskiego oraz Macieja Łabęckiego nie wygląda zbyt okazale, lecz pamiętajmy – bez tych trafień mielibyśmy 5:5.

Marcin Kluska

Masz pytania? Porozmawiaj Dyrektor ds. sprzedaży
i marketingu
T: +48 505 165 566 m.kluska@biznesliga.pl Zadaj pytanie

Kamil Dulański

Masz pytania? Porozmawiaj Administracja rozgrywek
T: +48 505 200 998 biuro@biznesliga.pl Zadaj pytanie

Tomasz Duda

Masz pytania? Porozmawiaj Grafika || Video
Social media
Sprzedaż strojów
T: 530 713 312 t.duda@biznesliga.pl Zadaj pytanie
Extraklasa
Pozycja
Gracz
Mecze
Czyste konta
Zobacz pełną tabelę
III Liga F
Pozycja
Gracz
Mecze
Czyste konta
Zobacz pełną tabelę