I Liga B
Auchan Bonarka – Alior Bank 6:8
Pierwszy mecz wieczoru przyniósł jednocześnie najwięcej emocji. Niżej notowana ekipa Auchana, grająca na dodatek w mocno okrojonym, zaledwie siedmioosobowym składzie postawiła się wiceliderowi na tyle skutecznie, że ten długo drżeć musiał o wynik. Pierwsze minuty i szybko zdobyta przez Bogumiła Waśko od razu pokazały, że gospodarze nie mają zamiaru oddawać punktów za darmo. Kiedy do przerwy prowadzili aż 6:3 wydawało się, iż wynik starcia jest praktycznie rozstrzygnięty. Na ich nieszczęście, goście wciąż wierzyli w swój sukces. I to chyba ta wiara właśnie dała im zwycięstwo. Pięć goli, zdobytych przez Alior w drugiej części gry mówi samo za siebie. Szybkie, przeprowadzane od pierwszej minuty po wznowieniu ataki, przyniosły oczekiwany i wcześniej zakładany de facto w ciemno sukces. Dwubramkowa wygrana tego zespołu jest w największym stopniu zasługą Macieja Łuczaka, strzelca aż siedmiu bramek. Obok niego do siatki trafił jeszcze Grzegorz Glijer. Po przeciwnej stronie boiska najskuteczniejszy był wspomniany już Waśko, zdobywca hat-tricka. Swoje gole strzelili ponadto: Emil Szałęga, Grzegorz Mak oraz Dominik Holik.
VSoft – J&J Skotniki 0:4
Drugie spotkanie nie przyniosło już tyle niespodzianek co pierwsze. Biali bez większego trudu wypunktowali ostatni zespół tabeli, choć przyznać trzeba, że ten długo dzielnie stawiał opór. Na pierwsze trafienie Paweł Sekuła i koledzy czekać musieli dość długo, a i kolejne nie przychodziły wcale łatwo. VSoft grał całkiem nieźle, lecz ewidentnie brakowało mu z przodu armat, kogoś, kto byłby w stanie poderwać kolegów i dać sygnał do ataku efektowną bramką. Co prawda, przez cały mecz aktywny z przodu był zwłaszcza Jakub Kielar, lecz nie zdołał on ani razu trafić do siatki. Drużyna ze Skotnik wywalczyła sobie sukces konsekwencją i spokojem. Nie zrażała się bowiem niepowodzeniami i nieustannie starała się stworzyć zagrożenie pod bramką gospodarzy. Po dwa gole zdobyte przez Bogdana Kaszubę i Marcina Dziedzica dały im ostatecznie czterobramkowe zwycięstwo. Mogło ono być nieco bardziej okazałe, lecz kilkukrotnie szczęścia zabrakło Bartoszowi Szymczuchowi, który pokonać golkipera rywali próbował nawet... piętą.
Euromarket – Lorenz 0:11
Mecz drużyn, które w tabeli przed tą kolejką dzieliło ledwie osiem punktów zapowiadał się jako dość zacięte starcie. Niestety, już pierwsze minuty pokazały, że tego wieczoru niebiescy nie znajdą sposobu na spadkowicza z Ekstraklasy. Świetnie spisywała się ofensywa czerwonych, co szybko zaowocowało golem na 1:0 autorstwa Kamila Białko. Ten właśnie zawodnik, wraz z Łukaszem Góreckim oraz Dawidem Przybytkiem stanowił śmiertelną broń Lorenza. Broń, która już przed przerwą dała mu siedmiobramkowe prowadzenie. Niebiescy próbowali atakować, przez dłuższe fragmenty pierwszej połowy nawet przeważali, lecz nie udało im się tego wykorzystać. Niebezpiecznie z dystansu uderzał Filip Zięba, sztuki zaskoczenia bramkarza strzałem zza pola karnego próbował też Jakub Zięba, piłki partnerom nieźle wykładał Bogusław Pieron, ale wszystko to nie przynosiło oczekiwanego efektu. Po prostu, na tak dysponowanych gości nie było tego wieczoru siły. W drugiej połowie dołożyli oni do swego dorobku jeszcze cztery trafienia, choć mogło być ich więcej, gdyby lepszą skutecznością wykazywał się Białko. Mimo wszystko i tak może on być chyba zadowolony: zdobył aż pięć bramek, notując dodatkowo dwie asysty. Dwa gole strzelili Dawid Przybytek i Łukasz Górecki a po jednym Maciej Rajtar oraz Krzysztof Archamowicz.
IBM BTO – Amara 6:0
Amara nie jest w tabeli, delikatnie mówiąc, zbyt wysoko. To zaskakujące, patrząc na to, jak spisuje się w swoich spotkaniach. Naprawdę, trudno stwierdzić, czego tak naprawdę brakuje ekipie białych do odnoszenia zwycięstw. Także i w starciu z IBM, rywalem, który zgromadził nieco więcej punktów niż oni, zaprezentowali się więcej niż korzystnie. Rewelacyjnie spisywał się golkiper Amary, Marcin Gicała, który kilkukrotnie wykazywał się doskonałymi interwencjami. Niestety, nie zdołał on uchronić swojej drużyny od porażki. Istvan Szeles i koledzy jeszcze przed przerwą zdołali trzykrotnie go pokonać, dając sobie już przed zmianą stron spory komfort psychiczny. W drugiej odsłonie dołożyli kolejne trzy gole, zapewniając sobie zwycięstwo różnicą aż sześciu. Amara bowiem, mimo prób, nie była w stanie sforsować solidnej jak zwykle defensywy niebieskich i zaskoczyć bramkarza choćby jednym celnym strzałem, który ugrzązłby w bramce. Co prawda, świetne okazje na zdobycie bramki miał chociażby Michał Malżycki (kąśliwy strzał z prawej strony, który golkiper odbił z najwyższym trudem) czy Paweł Nędza (sytuacja „sam na sam”, uderzenie w bramkarza i następnie niecelna dobitka), lecz ani jednemu, ani drugiemu na listę strzelców wpisać się nie udało. Tym samym, po czterdziestu minutach mieliśmy po stronie gości okrągłe zero. Trzy bramki dla IBM strzelił za to Johen de Vriese. Dwie dołożył Bordas Akos, a jedną Dominik Czul.
II Liga E
State Street II 1:6 Sok-Pol
Czwartkowy wieczór zaczęliśmy od meczu w którym o cenne punkty walczyły drużyny State Street II i Sok-Pol. Lider nie zwalnia tempa i notuje kolejne zwycięstwo, które tym razem było ciężkie do zdobycia. Obie drużyny od pierwszych minut gry groźnie atakowały bramki przeciwnika, a oboje bramkarzy miało pełne ręce roboty. Wszystko to trwało do 10min w której po jednym z uderzeń piłka zatrzymała się gdzieś w okolicy linii bramkowej, w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie znalazł się Tomasz Małota zdobywając pierwszą bramkę. State Street grało dobrze w obronie lecz atak zawodził. Parę minut później po raz drugi na listę strzelców wpisał się Tomasz Małota, a zanim pierwsza połowa się zakończyła Gospodarze dostali szansę na strzelenie bramki z rzutu karnego którego precyzyjnie wykorzystał Piotr Matlak. Po wznowieniu meczu przez długi czas utrzymywał się wynik 2:1, ale zauważyć można było lekką przewagę Sok-Polu, która wzrastała z upływem kolejnych minut. Goście mieli ciężką przeprawę, ponieważ w grze Gospodarzy było widać duże zaangażowanie i wolę walki. W końcu piłkę dostał Jacek Gorczowski i skierował ją w stronę bramki, Mariusz Maj dostawił nogę i zmienił jej lot myląc bramkarza. Następne minuty to dominacja Sok-Polu który posiadał w składzie najlepszego strzelca zespołu Tomasza Małotę, który dołożył do wyniku jeszcze trzy oczka dając Gościom pewne zwycięstwo.
Sinoma 4:7 VAN GANSEWINKEL
W drugim meczu grupy E bój toczyły drużyny Sinoma i VAN GANSEWINKEL. Wszystkie znaki na ziemi i na niebie wskazywały, że wygranymi będą Goście, którzy planują utrzymać swoją wysoką pozycję. Gospodarze postawili poprzeczkę bardzo wysoko…ale tylko w pierwszej części spotkania. „Zieloni” nie chcieli marnować czasu i zaczęli od mocnego uderzenia w okienko Daniela Dobosza, który tą bramką otworzył wynik spotkania. Parę minut później Mariusz Zieliński strzałem z główki zaskakuję bramkarza. VAN GANSEWINKEL nie miał zamiaru oddać łatwo punktów i zaczął nadrabiać wynik, tak więc Mariusz Balawajder znalazł sobie miejsce w polu karnym i po odwróceniu się z piłką o 180 stopni umieścił ją w siatce, chwilę później po wyprowadzonej szybkiej kontrze niezawodny Piotr Sobocki wyrównuję. Po zregenerowaniu sił obie drużyny walczyły ambitnie o wynik w następnych 20min gry. Najpierw zamieszanie w polu karnym „Zielonych” wykorzystał Piotr Sobocki, chwilę później Mariusz Zieliński wyrównał. Bramki padały strzał za strzałem. Po paru minutach znów Piotr Sobocki strzelił bramkę na prowadzenie, ale Maciej Jeleń wyrównał. Jak się później okazało była to ostania bramka dla Gospodarzy. VAN GANSEWINKEL konsekwentnie atakował. Piotr Sobocki strzelił dodatkowo dwie bramki, a wynik spotkania ustalił Tomasz Smykla.
Shell 2:8 Airline Accounting Center
O godzinie 21.00 na boisko wyszły drużyny Shell i Airline Accounting Center. Spotkanie dla Gości z ósmym w tabeli Shellem było lekkie łatwe i przyjemne. Już od pierwszych minut mogliśmy zauważyć, że drużyny różnią się poziomem gry. AAC otworzyło wynik już po paru pierwszych minutach. Mocnym strzałem tuż przy słupku popisał się Dzmitry Ramancou. Następnie do piłki dopadł Bartłomiej Kądziołka, strzelając po długim słupku powiększył przewagę. Chwilę później bramkarz Shell nie poradził sobie z lekkim strzałem Dzmitry Ramancou, a piłka wylądowała za linią bramkową. Ten sam zawodnik zanim skończyła się pierwsza część spotkania trafił jeszcze dwa razy. W drugiej fazie spotkania nic się nie zmieniało. Gracze AAC kontrolowali grę i wydawać by się mogło, że są zadowoleni z wyniku. Shell nie mógł znaleźć sposobu na odrobienie wysokiej przewagi, ale zawodnicy nie osiedli na laurach. Do bramki dwa razy trafił Paweł Kalinowski. AAC umieściło piłkę w siatce jeszcze trzy razy po strzałach Radosława Samobrskiego, Marcina Kordaszewskiego i Bartłomieja Kądziołki. Zapewniając sobie pewne zwycięstwo.
IBM SWG 6:4 Sparta
Ostatni mecz między zespołami IBM SWG i Spart był pełen walki i ogromnych emocji wśród zawodników. Nie brakowało ostrych starć, kontrowersji i niespodziewanych zwrotów akcji. W pierwszej połowie ciężko było wyłonić faworyta obie drużyny grały z duża dyscypliną w obronie przez którą ciężko było przedrzeć się atakującym zawodnikom. Dlatego padły tylko dwie bramki. Pierwsza dla zespołu Gospodarzy po strzale Cezarego Górki, druga dla zespołu Gości po dośrodkowaniu z samej linii bramkowej, które idealnie wykończył Jarosław Kamiński. Po chwili przerwy na boisko wyszły inne zespoły bardziej zmotywowane do zdobywania bramek. Gospodarom bramkowało szczęścia. Sparta postanowiła strzelić jako pierwsza, a zrobił to mocnym i precyzyjnym strzałem Maciej Kudej. Chwilę później IBM zaskakuję bramką Pawła Koconia nie czekając na dalszy rozwój sytuacji. W następnych minutach role się zamieniły, a przewagę po woli zaczęli zdobywać Gospodarze. Najpierw z impetem zaatakował pole karne Tomasz Górka dodając jedno oczko do wyniku. Sparta ostatni raz potrafiła wyrównać po bramce Jarosława Kamińskiego. Następnie trzy bramki należały do IBM, którzy wykorzystywali konsekwentnie wszystkie błędy Sparty. Do bramki dwa razy trafił Tomasz Górka i raz Krzysztof Bober. Na koniec Sparta dodała bramkę Jarosława Kamińskiego.