MPO wydarło jeden punkt...

I Liga B

HLD - Korporaci 2:1


Królowie końcówek


Patrząc w tabelę przed spotkaniem faworytem zdawała się być ekipa HLD. Mecz był jednak niezwykle wyrównany i z perspektywy boiska nie było widać, która drużyna jest wyżej w tabeli. W ostatniej minucie pierwszej połowy to jednak HLD za sprawą Artura Konrada wyszło na prowadzenie. Radość HLD nie trwała jednak długo gdyż Korporaci zaraz na początku drugiej połowy doprowadzili do remisu. Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił, a obiektywnie rzecz biorąc najbardziej sprawiedliwym wynikiem byłby remis. Tak się jednak nie stało i w ostatniej akcji meczu ponownie na listę strzelców wpisał się Konrad, zapewniając tym samym swojej drużynie cenne 3 punkty. Zawodnicy Korporatów mogą sobie pluć w brodę, bo tracenie bramek w ostatnich sekundach do miłych nie należy, o co spore pretensje do swoich kolegów miał po meczu bramkarz tej drużyny.


Jarwex - IBM BTO 7:3


Jarwex wygrywa wysoko, czyli wszystko w normie


Mimo że jesteśmy dopiero w połowie rozgrywek wyraźnie widać, że jedna drużyna wyraźnie przewyższa inne poziomem i tą drużyną jest Jarwex. W tym tygodniu na ich drodze stanęła drużyna IBM BTO i na pewno nie będzie miło wspominała tego meczu. Strzelanie dla Jarwexu rozpoczął Piotr Krawczyk, który odebrał piłkę obrońcy i technicznych strzałem pokonał bramkarza. Mimo, że gracze IBMu dzielnie walczyli to kolejne bramki również były autorstwa graczy w jasnozielonych trykotach. Przy stanie 3:0 błąd obrony wykorzystał gracz IBMu ustalając tym samym wynik do przerwy na 3:1. Po zmianie gry to Jarwex w dalszym ciągu był stroną lepszą i potwierdzał to zdobytymi bramkami. IBM dłużny nie pozostał i też swoje trafił. Trzeba przyznać, że przy takiej grze i zaangażowaniu IBM byłby w stanie wygrać z każdą inną drużyną tej ligi, ale tego wieczoru było to za mało. Jarwex odnosi kolejne zwycięstwo i ma już 9 punktów przewagi nad drugą drużyną w tabeli.


Paw-stal - Tesco 1:4


Dobra seria Tesco trwa


Zamykające przez dłuższy czas ligową tabelę Tesco notuje ostatnio zwyżkę formy. Najpierw udało im się w zaległym spotkaniu pokonać IBM BTO, a kilka dni później Revo. Mogło to ich nastawiać pozytywnie przed meczem ze znajdującym się w gdzieś w połowie ligowej tabeli Paw-stalem. Spotkanie dobrze rozpoczęło się właśnie dla Tesco, gdy atomowym strzałem z dystansu popisał się jeden z zawodników tej drużyny, otwierając tym samym wynik meczu. Na odpowiedź Paw-stalu nie trzeba było jednak długo czekać i po kilku minutach było 1:1. Gra była bardzo zacięta i przełożyło się to na małą ilość okazji bramkowych. Jedną z nich w 19 minucie wykorzystało Tesco i na przerwę gracze tej drużyny schodzili prowadząc 2:1. Druga połowa to w dalszym ciągu zażarta walka głównie w środkowej strefie boiska. Gdy któraś z drużyn stworzyła już sobie okazje to skuteczniejsze okazało się Tesco. Tak było przy kontrataku, który dał tej drużynie trzeciego gola i tak było przy akcji na 4:1. Mimo dość wyrównanego widowiska Tesco zasłużenie pokonuje Paw-stal odnosząc przy tym już 3 zwycięstwo z rzędu.


Revo - 4F 2:2


Pogoń Revo połowicznie udana


Spotkanie rozpoczęło się bardzo dobrze dla 4F. Po solowej akcji bramkę zdobył Grzegorz Skorupa. Kilka minut później z rzutu wolnego piłkę w pole karne wstrzelił Grzegorz Grzesiak. Ta odbiła się od obrońcy i wpadła do siatki obok zaskoczonego bramkarza. W tej części gry zdecydowaną przewagę miała ekipa 4F i nic nie wskazywało na to, że mogliby swoją przewagę roztrwonić. W drugiej połowie jednak Revo ruszyło do ataków i mecz się wyrównał. Zaczęło się od bramki kontaktowej po silnym strzale z dystansu. Chwilę później zespół Revo otrzymał rzut karny, który świetnie obronił Tomasz Ladra. Co nie udało się jednak w tej sytuacji udało się później i Revo doprowadziło do remisu. W tej części gry z graczy 4F jakby uszło powietrze. Mało brakowało a ten mecz by jeszcze przegrali. Tak się jednak nie stało i obie ekipy podzieliły się punktami, ale zarówno jedni jak i drudzy mogą czuć niedosyt.


Sparta - ProEko 2:3


Trzykrotnie wychodzili na prowadzenie i ostatecznie wygrali


Mecz pomiędzy Spartą a ProEko zwiastował nam spore emocje, gdyż obie drużyny znajdują się w górnej części tabeli i niewykluczone, że będą zamieszane w walce o awans do Ekstraklasy. Spotkanie zaczęło się od bramki dla ProEko. Na odpowiedź Sparty nie trzeba było długo czekać i zaraz było 1:1. Obie ekipy bardzo ambitnie podeszły do tego spotkania i na boisku było naprawdę niewiele miejsca, aby przeprowadzić skuteczny atak i zaskoczyć rywala. Chwila dekoncentracji przyszła jednak w końcówce pierwszej połowy, gdy w ciągu minuty rywale zadali sobie po ciosie i na przerwę schodzili przy wyniku 2:2. Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił i próżno było szukać faworyta tego starcia. Jednak w pewnym momencie do nieporozumienia doszło W drużynie Sparty i ProEko już po raz trzeci wyszło tego wieczora na prowadzenie. Wzajemne pretensje zawodników Sparty było słychać nawet na sąsiednim boisku. Możliwe, że przez to wzajemne obwinianie się nie udało im się raz jeszcze skutecznie zaatakować rywala i po ciężkim meczu to ProEko cieszy się z 3 punktów.

II Liga C – 7. kolejka


IP GBSC Kraków – FMCTI 2:1


Niespodzianka


Mało kto spodziewał się zwycięstwa IP GBSC w starciu z FMCTI, ale zawodnicy w zielonych strojach przystąpili do meczu skoncentrowani i zaprezentowali się z niezłej strony. Kluczem do wygranej okazała się szczelna defensywa i nieco szczęścia., bowiem przeciwnik tego dnia nie miał najlepiej ustawionych celowników. W poprzeczkę strzelał Artur Burkiet, a w z bliskiej odległości fatalnie spudłował Mateusz Świerad. Ozdobą meczu był gol na 1:0 dla FMCTI, zdobyty przez najlepszego strzelca ligi – Artura Burkieta, który przełożył sobie piłkę nad rywalem i mocnym uderzeniem z woleja umieścił futbolówkę w siatce.


NEC – Polplast 0:8


Asystent Marchiński


Zdecydowanym faworytem tego meczu był Polplast. Nawet przedstawiciele firmy NEC przed meczem nie wierzyli w to, że uda im się sprawić niespodziankę. W pierwszej połowie jeszcze całkiem nieźle się bronili (strata tylko jednego gola), ale po przerwie opadli już z sil, a lider rozwiązał worek z bramkami. Tym razem w role asystenta wcielił się Tomek Marchiński. Bardzo dobre zawody rozgrywał także przezywający drugą młodość Jerzy Kurowski, który był mocnym punktem ,,granatowej defensywy", a i z przodu pokazał próbkę swoich możliwości. Na szczególną uwagę zasługuje uderzenie, po którym piłka wpadła w same okienko bramki NEC-u.


Sappi – KFC 6:7


Hokejowy wynik


Już sam początek, a dokładniej pierwsza minuta meczu zapowiadała nam spore emocje. Już w 15 sekundzie drogę do bramki znalazł Grzesiek Jachyra, ale radość KFC trwała moment. Do remisu doprowadził Łukasz Sypek. Z minuty na minutę ,,Czerwoni'' zaczęli łapać wiatr w żagle. Każda ich akcja przechodziła przez Marcina Kowalczyka, który wykazywał ogromną ochotę do gry. Kiedy KFC prowadziło już 6:2 nic nie wskazywało na to, ze drugi oddech złapie Sappi. Ze stanu 2:6 szybko zrobiło się 6:6, ale ostatnie słowo należało do KFC, a dokładniej Michała Zębali, który zapewnił swoim kolegom ważne trzy punkty.


Atal – REN-BET 9:3


Wszędzie było go pełno


Atal do starcia przystąpił w 14-osobowym składzie, z debiutującym między słupkami Oleksandrem Bozhokiem. ,, Czerwoni'' bardzo szybko ustawili sobie to spotkanie, wykorzystując liczne prezenty od REN-BETU, który miał sporo problemów z wyprowadzeniem piłki z własnej polowy. Do przerwy mieliśmy rezultat 0:4. W drugiej części REN-BET wykorzystał lekki przestój w grze rywala i zmniejszył rozmiary porażki. Po raz kolejny świetne zawody rozegrał Andrii Pishchevskyi, który brał udział przy każdym z dziewięciu trafień dla Atalu. Zdobył piec bramek i zaliczył 4 asysty, często wracając się i pomagając kolegom w defensywie.


Lanster – Rigor Mortis 1:5

Prezent dla kolegi

W kadrze Rigoru Mortis zabrakło Michaiła Kisielewskiego, który niedługo zostanie szczęśliwym tatą. Koledzy z drużyny sprawili mu miły prezent, pewnie wygrywając z Lansterem. Ich przewaga na boisku nie podlegała dyskusji. W osiągnieciu dobrego rezultatu nie przeszkodził nawet przestrzelony rzut karny przez Konrada Nowosada oraz zmarnowana dobitka. W ofensywie sporo zamieszania robił Mateusz Ostachowski, który tym razem skupił się bardziej na ataku, a zabezpieczenie tyłów pozostawił doświadczonym kolegom, którzy ze swoich zadań wywiązywali się na ,,piątkę''. Lanster tego wieczoru stać było jedynie na honorowe trafienie autorstwa Jacka Mroczka. Stworzyli sobie jeszcze kilka sytuacji, ale dobrze dostępu do bramki strzegł Marcin Dyśko.

II Liga D

HCL - Colorex 6:3


Pierwsza połowa zaważyła


Pierwsze 20 minut meczu odbywały się pod wyraźne dyktando drużyny HCLu. Zawodnicy w niebieskich koszulkach starali się prowadzić grę, ale byli równie groźni z kontrataków. Szybko zatem strzelili pierwszą i drugą bramkę, a jeszcze przed przerwą dołożyli trzecią. Świetne zawody rozgrywał napastnik HCLu - Vincenzo Elia. Po zmianie stron gra się nieznacznie wyrównała, ale przewagę dalej miał HCL. Colorexowi początkowo brakowało skuteczności, ale wraz z upływem czasu obrona rywala stawała się łatwiejsza do sforsowania i pomarańczowi również do siatki trafiali. Ostatecznie jednak HCL pokonuje Colorex 6:3.


Shell - Rolls Royce 12:1


Szybko załatwili sprawę


Zawodnicy Rolls-Royce'a na spotkanie stawili się w zaledwie 6 osobowym składzie i chyba sami przed meczem nie wierzyli, że to wystarczy na dobry wynik. Jak by nie było, do roboty od początku wziął się Shell. Nie minęło kilka minut, a prowadzili oni już 4:0. Stało się jasne, że jakakolwiek strata punktów przez żółto-czerwonych graniczyła teraz z cudem. Zamiast odrabiania strat przez Rolls Royce oglądaliśmy kolejne bramki Shell, których przed przerwą było łącznie 6. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie i Shell z łatwością strzelał kolejne gole. Duża w tym zasługa duetu Cebula-Podsiadły. Graczom Rolls-Royce'a udało się zdobyć bramkę honorową, ale po meczu słusznie panowały nastroje mocno sfrustrowane. Shell wygrywa 12:1 odnosząc przy tym prawdopodobnie najłatwiejsze zwycięstwo w sezonie.


Dragon - Nidec 5:3


Mecz zwrotów akcji


Pojedynek Dragona z Nideciem to mecz drużyn z dolnych rejonów tabeli, ale jak się okazało, emocji nie zabrakło. Najpierw na prowadzenie wyszedł Dragon, ale trwało ono dość krótko, bo po chwili wyrównał Nidec. Gra była bardzo wyrównana i naprawdę ciężko wskazać ekipę, która miałaby przewagę. W 19 minucie Nidec wykorzystał błąd formacji obronnej Dragona i to zieloni schodzili na przerwę prowadząc. Minęło 10 sekund 2. połowy i było 2:2. Minęły 2 minuty i już Dragon był na prowadzeniu. Obraz gry nie zmienił się po przerwie. Znów żadna z drużyn nie zdominowała rywala, za to mieliśmy więcej okazji bramkowych. Po kilku minutach wyrównał Nidec, a po paru następnych ponownie strzelił Dragon. Przy tym stykowym wyniku widać było dużą determinację obu drużyn, aby powalczyć o łup punktowy dla siebie. Ostatecznie na 30 sekund przed końcem trafił Dragon pieczętując tym samym zgarnięcie 3 oczek.


LGBS - MPO 2:2


Niespodziewane prowadzenie LGBS i pogoń MPO


Zawodnicy LGBS przystąpili do spotkania bez nominalnego bramkarza i jedynie z 5 graczy w polu. Gracze MPO wiedzieli co z tym zrobić i od pierwszej minuty rzucili się na rywala zamykając go na własnej połowie. Z takiej przewagi jednak niewiele wynikało, a co więcej fantastycznym uderzeniem z prostego podbicia popisał się Dzmitry Ramancou. Po tej bramce szeregi LGBS wzmocnił spóźniony zawodnik i obie drużyny grały w pełnych składach. Do przerwy więcej bramek nie padło. W drugiej odsłonie dalej MPO prowadziło grę, a przewagę w rozegraniu dawał bramkarz tej drużyny, który niejednokrotnie wychodził 20 metrów przed swoją bramkę i tam razem z kolegami budował akcje zespołu. Jednak podobnie jak w pierwszej połowie chwila nieuwagi i gola strzela LGBS, wykorzystując kontratak. Kilka minut później trafiło w końcu MPO i do ostatniej minuty walczyło żeby zdobyć choćby punkt. Udało im się to właśnie tuż przed końcowym gwizdkiem. Zawodnicy LGBS mogli zatem czuć spore rozczarowanie mimo nieprzychylności losu jakie trapiły ich od pierwszej minuty.


EDF - ABB 2:8


Niespodzianki nie było


Liderujący ligowej tabeli zespół ABB mierzył się z ósmym EDFem i zieloni swojej szansy upatrywać mogli w dobrze spisującej się do tej pory obronie. Ten mecz jednak pokazał, że jej też zdarza się zagrać gorsze 40 minut. Gracze ABB po kilku minutach wyszli na prowadzenie 1:0, które bardzo szybko udało im się podwyższyć strzelając jeszcze 2 gole. EDF nie zamierzał się poddać, a sygnał do ataku dał swojej drużynie obrońca Patrick Den Bult po bardzo ładnej, indywidualnej akcji. Chwilę później EDF zespołowo rozklepał obronę ABB i było już tylko 3:2. Takim wynikiem zakończyła się też pierwsza połowa. W drugiej odsłonie istniała już jednak tylko jedna drużyna i było to ABB. Zawodnicy ABB systematycznie przedzierali się w pole karne EDFu, gdzie nie mieli większych problemów aby sfinalizować golem swoje akcje. Hattrickiem w tym meczu popisał się niezawodny Mateusz Ziółko, a jego zespół strzelił w drugiej odsłonie 5 bramek nie tracąc żadnej. Tym samym, po remisie LGBS drużyna ABB zwiększa przewagę nad goniącym ją peletonem.

Marcin Kluska

Masz pytania? Porozmawiaj Dyrektor ds. sprzedaży
i marketingu
T: +48 505 165 566 m.kluska@biznesliga.pl Zadaj pytanie

Kamil Dulański

Masz pytania? Porozmawiaj Administracja rozgrywek
T: +48 505 200 998 biuro@biznesliga.pl Zadaj pytanie

Tomasz Duda

Masz pytania? Porozmawiaj Grafika || Video
Social media
Sprzedaż strojów
T: 530 713 312 t.duda@biznesliga.pl Zadaj pytanie