Prawdziwy Kozak!

I LIGA A


JR Holding Hostel Deco  4:6

Prawdziwy Kozak

Na rozpoczęcie piłkarskich zmagań z I ligą A spotkały się zespoły z górnych rejonów tabeli, minimalnie większe szanse miał Hostel Deco, który chyba jako jedyny liczy się w walce z Decathlonem. Pierwsza część rozpoczęła się od niespodziewanego prowadzenia JR Holding, ale po chwili Hostel Deco odrobił straty. Przerwa to czas kiedy Piotr Chamerliński jak zwykle motywuje swój zespół i tym razem było widać, że kapitan wie co powiedzieć swoim zawodnikom. Drugie dwadzieścia minut to popis skutecznej gry w ofensywie Wicelidera, który jednak często zapominał o obronie za co mógł zostać skarcony, ale jednak utrzymał przewagę i zgarnął trzy punkty. MVP spotkania został Kozak - autor aż czterech trafień czym walnie przyczynił się do zwycięstwa.

Rigor Mortis – Coca-Cola  2:1

Przegrali na własne życzenie

Przed tym pojedynkiem faworyt był tylko jeden. Coca-Cola mająca w swoich szeregach Walczaka i Klima miała dzisiaj odnieść pewne i łatwe zwycięstwo, ale rywal pomimo że zajmuje ostatnią pozycję, jest niezwykle wymagający i nie raz już sprawił niespodziankę. Faworyt pojawił się na spotkaniu „gołą” siódemką, dlatego też musiał dobrze gospodarować siłami aby dotrwać do końca. Pierwszą część po golu Klima wygrała Cola, ale druga część spotkania to juz inna historia. Najpierw czerwoną kartkę obejrzał bramkarz „Czarnych”, a po chwili Rigor Mortis doprowadził do wyrównania. Wykorzystując osłabienie przeciwnika Bordowi postawili wszystko na jedną kartę i przeprowadzali atak za atakiem na bramkę Coca-Coli, opłaciło się bo padła bramka na 2:1 i to Rigor Mortis mógł cieszyć się ze zwycięstwa i sporej niespodzianki.

Teva – morele.net  7:1

Pokazali klasę

Drużyna Jakuba Raka podejmowała dzisiaj niezwykle mocnego rywala, faworytem był jednak zespół morele.net, wygrał bowiem ostatnie starcie z Teva i zostawił po sobie dobre wrażenie po ostatnim meczu. Teva koniecznie chciała zrewanżować się za ostatnią porażkę (2:6), zadanie było ułatwione, ponieważ rywal zagrał bez swoich najlepszych zawodników. Już od początku „Zieloni” przystąpili do ataków, zamieniając przewagę na dwie bramki. Po zmianie stron nadal dominowała drużyna w zielonych strojach, na boisku dzielił i rządził duet Banaśkiewicz-Kwiecień, ten pierwszy strzelał, a drugi kreował sytuacje bramkowe. Teva pewnie i wysoko pokonała słabiej dysponowanego rywala i tym samym udanie zrewanżowała się za ostatnią porażkę.

ANSWEAR.COM  – Extend Vision  3:2

Minimalnie lepsi

Przemek Zapart i koledzy aby myśleć o utrzymaniu musieli dzisiaj wygrać aby myśleć o ligowym bycie, zadanie był bardzo trudne bowiem po drugiej stronie zameldowali się Szot i spółka. Spotkanie bardzo wyrównane od pierwszych minut przyniosło sporo gry w środku boiska, mnóstwo błędów i sporo chaosu. Faworyt, który w pierwszym meczu wrzucił rywalowi „dwucyfrówkę” przegrał minimalnie pierwszą połowę. Po zmianie stron oglądaliśmy to samo co w pierwszych dwudziestu minutach. Extend Vision wprawdzie był bardzo bliski remisu, ale to ANSWEAR.COM dotrzymał minimalne prowadzenie i kolejna dzisiaj niespodzianka stała się faktem.

Decathlon Zakopianka – Nokia  4:1

Tym razem bez wątpliwości

Na zakończenie piłkarskich zmagań z I ligą A lider podejmował Nokię, z którą ostatnio niespodziewanie zremisował. Widać było, że „Seledynowi” bardzo zmotywowali się na mecz, chcąc zrewanżować się niżej notowanemu przeciwnikowi. Motywacja jednak przez pierwsze dwadzieścia minut przerodziła się w nerwowość, ale pomimo nerwowej gry udało się zdobyć jednego gola. Po zmianie stron Decathlon błyskawicznie podwyższył prowadzenie i gdy wydawało się, że faworyt rozwiąże worek z bramkami, gola kontaktowego zdobyła Nokia. Taki obrót spraw tylko zdenerwował lidera, który pozbawił rywala złudzeń, zdobywając dwie kolejne bramki. Decathlon zrewanżował się za ostatni remis, tym samym pewnie utrzymał pierwszą pozycję w tabeli.

 

II LIGA A

 

Cathay Pacific - Capita 6:2

Pod koniec Cathay odjechało

Ekipa Cathay znajduje się obecnie w strefie spadkowej, więc jeśli gracze myślą jeszcze o utrzymaniu, muszą zacząć punktować na finiszu. Ten mecz był potwierdzeniem, że nie powiedzieli  jeszcze ostatniego słowa w walce o drugoligowy byt. Kilka razy wychodzili na prowadzenie, jednak rywale szybko doprowadzili do wyrównania. Dopiero w drugiej części udało im się zbudować bezpieczną przewagę i utrzymali ją do końca. A mogło rozpocząć się od szybkiego gola dla Capity, jednak Jan Mamoń strzelił w słupek. Kolejne minuty upłynęły na prowadzeniu gry właśnie przez Capitę. Jednak poza utrzymywaniem się przy piłce nie wynikało z tego zbyt wiele.  Dlatego też do przerwy nie widzieliśmy żadnego trafienia. Obie ekipy jednak nadrobiły to w drugiej części, gdzie zdobywali gola za golem. Jako pierwsi w 22. minucie wyszli na prowadzenie gracze Cathay. Jednak już w kolejnej akcji przyszło wyrównanie. W 25. minucie piłkarze Cathay pięknie pograli na połowie rywali “na jeden kontakt” i tym samym gol na 2:1 stał się faktem. Do końca meczu na murawie istniał już tylko de facto jeden zespół. Gracze Cathay grali szybko, zdecydowanie i mieli przede wszystkim pomysł na atak. Okazałe zwycięstwo nie byłoby możliwe bez udziału Marcina Kosia oraz Sebastiana Sargi (strzelili po dwie bramki dla Cathay).

Dedax - CMI 4:2

Dedax górą, druga połowa zadecydowała

Pierwsza połowa nie zachwyciła w zdobycze bramkowe, jednak na murawie działo się naprawdę sporo. Już w trzeciej minucie Dedax wyszedł na prowadzenie. W 10. minucie CMI wyrównało jednak  dość niespodziewanie. Dużą rolę miał tu bramkarz który zaliczył fantastyczną asystę, a Szymon Badowski w sytuacji sam na sam pewnie ją wykorzystał. Dedax już pod koniec pierwszej połowy mogło wyjść jeszcze na prowadzenie, gdyż Dariusz  Dębosz dostał fantastyczne podanie z głębi pola, jednak przestrzelił. Druga część meczu znów zaczęła się od mocnego akcentu w postaci gola. Piotr Izdebski z CMI zdecydowanie za łatwo przedarł się przez defensywę rywali i celnym strzałem dał swoim kolegom prowadzenie. Dedax mocno przycisnął rywali, zmusił ich do defensywy, a po kilku minutach za sprawą gola Michała Nowackiego (to był jego dzień, zaliczył hat-tricka) mieliśmy remis 2:2. Pod koniec połowy znów zarysowała się lekka przewaga Dedaxu. Dwa dość łatwo strzelone gole dały im trzy punkty oraz trochę więcej spokoju, jeśli chodzi o utrzymanie w lidze.

Limbud - Fluvius 11:1

Dwadzieścia minut ostrzału

Nikt nie spodziewał się aż takiego wysokiego wyniku. Co prawda Limbud w pierwszej części zdecydowanie przeważał zarówno w defensywie, jak i w ofensywie, lecz szwankowała mocno skuteczność. Dopiero w 11. minucie przewagę potwierdził golem Łukasz Górski, który szybko wyrósł na lidera i głównego strzelca drużyny. Trzeba jednak przyznać, że sytuacji bramkowych było przez te pierwsze dwadzieścia minut jak na lekarstwo. Początek drugiej połowy to zaskakujący gol wyrównujący z rzutu karnego dla Fluvius, jednak był to ich jedyny gol w tym meczu. Od tej pory trwała naprawdę koncertowa gra zespołu Limbud. Praktycznie cały czas utrzymywali się przy piłce, jednocześnie grając naprawdę ładną oraz drużynową piłkę. Szybko też przewaga bramkowa powiększyła się, a cały mecz zakończył się wynikiem 11:1. Był to zdecydowanie sprawiedliwy rezultat. Świetny mecz zagrała niemal cała drużyna Limbudu, jednak najbardziej wyróżnienia należą się Krzysztofowi Nieckarzowi  oraz Łukaszowi Górskiemu, którzy łącznie zdobyli aż osiem goli. Okazałe zwycięstwo spowodowało, że w walce o podium będzie jeszcze sporo emocji. Ich dystans do trzeciej Amary wynosi obecnie zaledwie dwa oczka.

Sław-Mont - AMARA 3:4

Pościg zakończony triumfem

Niespodziewany rezultat mieliśmy w kolejnym meczu II ligi A. Lider poległ, chociaż po pierwszej połowie prowadził już 2:0. Tym samym walka o kluczowe pozycje na koniec rundy nabrała jeszcze większych rumieńców. Pierwsza połowa należała zdecydowanie do Sław-Montu. Byli zdecydowanie szybsi i skuteczniejsi od przeciwników. Zasłużenie więc schodzili na przerwę z dwoma golami. Po przerwie wkradło się w ich szeregi sporo nerwowości. Po kontaktowej bramce dla Amary, jednak umiejętnie skontrolowali rywali i dalej przewaga wynosiła wydawać wydawać by się mogło bezpieczne dwa gole. Gra się jednak do samego końca i Amara dobitnie to pokazała. W 26. minucie mieli trochę pecha, gdyż piłka uderzyła w poprzeczkę. W kolejnych minutach jednak z celnością było dużo lepiej. Sław-Mont nie potrafił odnaleźć się w nowej sytuacji, kiedy to ich przeciwnicy mają piłkę przy nodze i konstruowali kolejne ataki pozycyjne. Ich opieszałość w defensywie szybko została wypunktowana. Trzy gole i lider musiał przełknąć gorycz porażki. Ten come-back nie udałby się bez fantrascyczej postawy Marka Stawarczyka, ktory strzelił aż trzy gole i raz asystował swoim kolegom.

iCar - Coda Head 2:1

Taksówkarze nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa

Ewentualna porażka drugiego w tabeli iCaru mogła zdecydowanie przymknąć im drzwi do dogonienia pierwszej lokaty. Trzy punkty jednak ostatecznie zdobyli i w obecnej sytuacji dalej wszystko jest możliwe. W pierwszej połowie obie drużyny zagrały zdecydowanie za bardzo statecznie. Brakowało ruchu do piłki oraz agresywniejszej postawy. Jednak to właśnie iCar tworzył sobie więcej sytuacji, ale ze skutecznością było jednak już zdecydowanie gorzej. Po pierwszej połowie bez goli, przyszło mocne uderzenia na początku drugiej połowy. W 23. minucie iCar wyszedł na prowadzenie. Jednak zaledwie dwie minuty później było już 1:1. Patryk Izydorek z bliskiej odległości pokonał  bramkarza rywali. Kolejne minuty to prowadzenie gry przez piłkarzy iCar. Zdecydowanie chcieli za wszelką cenę wygrać ten ważny mecz. Pech jednak ich nie ominął. W 36. minucie najpierw nie wykorzystali stuprocentowej sytuacji, a kilka chwil później piłka uderzyła w poprzeczkę. dopiero na kilka chwil przed końcowym gwizdkiem sędziego iCar zdobył gola na 2:1, który dał im trzy punkty i dalszą nadzieję na lidera rozgrywek.

 

III LIGA A

 

Prisjakt – iCar II 0-3

Łatwa wygrana

Tym spotkaniem oba zespoły nie skradły serc widzów. Dużo walki niestety trochę mniej grania w piłkę. Brakowało dokładności w podaniach oraz pomysłu na zakończenie akcji ofensywnych. Przez większą część pierwszej połowy obserwowaliśmy walkę o posiadanie piłki w środkowym sektorze boiska. Żadna z ekip nie była w stanie po odbiorze piłki przedostać się pod pole karne rywala. Jako pierwsi bramkę zdobyli zawodnicy w żółtych strojach po strzale zza pola karnego. Po kilku minutach dzięki dośrodkowaniu z połowy w pole karne Mateusz Gomularz strącił piłkę głową i dał swojej drużynie dwubramkowe prowadzenie w pierwszej połowie. W drugiej na listę strzelców wpisał się Krystian Stach po akcji z kontrataku. Prisjakt mimo, że po przerwie poprawił swoją jakość gry nie stworzył poważnego zagrożenia pod bramką rywala. Ich akcje dobrze wyglądały przed polem karnym potem brakowało im pomysłu na ostatnie podanie do napastnika. Dogodną sytuację na strzelenie bramki honorowej miał zawodnik z numerem 6, który przeszedł wszystkich obrońców oraz miną bramkarza i stojąc przy samej linii bramkowej nie zdołał posłać piłki do siatki.

SolarWinds – Infosys Consulting 4:3

Mecz stałych fragmentów gry

Dobre rozgrywanie piłki, szczelna obrona. Tak można było krótko scharakteryzować oba zespoły. Napastnicy mieli wiele problemów by przebić się przez obrońców. Rozwiązanie w tej sytuacji jako pierwszy znalazł zespół Infosys Consulting. Kamil Szabat zaskoczył bramkarza strzałem z dystansu. Po dośrodkowaniu ze skrzydła bramkę zdobył Marcin Gzyl znajdujący się w polu karnym. Już w pierwszej minucie drugiej połowy ponownie po strzale z rzutu wolnego ponownie Marcin Gzyl trafił do siatki i wyprowadził SolarWinds na prowadzenie. Zdobyli bezpieczną przewagę dokładając w krótkim czasie kolejną bramkę. W ostatnich pięciu minutach drugiej połowy zawodnicy w białych strojach ruszyli w pogoni za remisem, który osiągnęli dzięki strzałom Pawła Tryki. Lecz nie udało im się go dowieść do końcowego gwizdka. SolarWinds wyszli na prowadzenie dzięki bramce samobójczej.

JSF Silikon – ES-System 4:2

Nic dwa razy się nie zdarza

ES-System ma na swoim koncie jeden punkt, który wywalczyli właśnie w meczu z drużyną JSF Silikon. Jednak wczoraj nie mieliśmy powtórki z rozrywki. ,,Czerwoni” od początku postanowili zadbać o to by tym razem zgarnąć komplet punktów. Swoje akcenty ofensywne rozłożyli równo na każdą połowę. W pierwszej zdobyli dwie bramki. Po strzale zza pola karnego Macieja Mączka oraz Daniela Nowaka. W drugiej odsłonie kiedy JSF prowadzili trzema bramkami, o punkty postanowił zawalczyć Tomasz Chojka, strzelając w szybkim tempie dwie bramki. ,,Czarni” znów byli blisko remisu, jednak Maciej Mączka ponownie wpisał się na listę strzelców oddając strzał ze skrzydła. Dzięki temu zagwarantował by nie podarować po raz kolejny punktu rywalowi.

Welcome Airport – FORMAT 2:4

Format wraca do sił

Po dwóch meczach, w których Format był cieniem siebie nadeszła chwila przełamania. Zawodnikom udało się od pierwszej minuty zagrać na najlepszym poziomie. Pierwszą bramkę zdobyli z dobitki po obronionym rzucie karnym. Później nie zwalniali tempa. Zwycięstwo wywalczyli już w pierwszej połowie strzelając cztery bramki. W drugiej postanowili skupić się głównie na obronie co było ryzykownym posunięciem. Zawodnicy Welcome byli zdeterminowali i bardzo im zależało na odwróceniu wyniku. Już na samym początku drugiej połowy bramkarz Formatu nie utrzymał piłki w dłoniach po silnym strzale z polowy boiska . Welcome napierało ale Format postawił mur, który udało im się przebić tylko jeszcze raz w trzydziestej dziewiątej minucie. Po strzale w polu karnym. Mimo, że Welcome Airport przegrało, należy pochwalić zawodników za determinacje i wolę walki, jaką zaprezentowali w tym spotkaniu.

REN-BET – CREADIS 1:9

Ofensywny Creadis

Creadis kończy passę dobrych występów drużyny REN-BET. Zawodnicy w żółtych strojach dobrze weszli w mecz. Od pierwszej minuty byli skuteczni w obronie. Bardzo defensywna postawa REN-BETu w pierwszych minutach sprawiła, że na pierwsze strzały na bramki mogliśmy zobaczyć dopiero około 10 minuty. Wyniki otworzył Grzegorz Szczygieł, który przedarł się środkiem boiska i oddał mocny strzał zza pola karnego. Strzelona bramka dodała pewności siebie ,,Budowalnym” i pierwsze piętnaście minut należało do nich. Potem inicjatywę stopniowo przejmował Creadis. Najpierw po wkrętce z rzutu rożnego Mateusza Szeląga doprowadzili do wyrównania a w ostatniej minucie pierwszej połowy dzięki samobójczym trafieniu Wojciecha Jastrzębskiego wyszli na prowadzenie. Druga połowa to już tylko spektakl w wykonaniu drużyny Creadis zdobyli siedem bramek i swoim ofensywnym stylem gry sprawili, że REN-BET w drugiej odsłonie był całkowicie niewidoczny. Marcin Nowak strzelając pięć bramek i odnotowując asystę został graczem MVP.

 

Marcin Kluska

Masz pytania? Porozmawiaj Dyrektor ds. sprzedaży
i marketingu
T: +48 505 165 566 m.kluska@biznesliga.pl Zadaj pytanie

Kamil Dulański

Masz pytania? Porozmawiaj Administracja rozgrywek
T: +48 505 200 998 biuro@biznesliga.pl Zadaj pytanie

Tomasz Duda

Masz pytania? Porozmawiaj Grafika || Video
Social media
Sprzedaż strojów
T: 530 713 312 t.duda@biznesliga.pl Zadaj pytanie
III Liga F
Pozycja
Gracz
Mecze
Czyste konta
Zobacz pełną tabelę