II LIGA B
Auchan Bonarka - RMF Maxxx 1:12
Początek spotkania, którym RMF Maxxx zapewnił sobie mistrzowski tytuł nie zapowiadał łatwej przeprawy radiowców, którzy szybko zostali zepchnięcie do defensywy przez nieustępliwie grających przeciwników. Na ich szczęści Auchan nie wykorzystał żadnej z dogodnych okazji, a po 5 minutach sygnał do ataku dali Karol Kościółek i Michał Szczepański. Pierwszy z wymienionych ostemplował poprzeczkę, natomiast drugi słupek. Chwilę później do bezpańskiej piłki w polu karnym rywala dopada Wojciech Wolan i płaskim strzałem pokonuje Mariusza Wielgosza. Auchan odpowiada kontratakiem, zakończonym niecelnym strzałem Oskara Brandysa. W 8' minucie gracze w czerwonych strojach mają więcej szcześcia. Fatalny błąd Michała Spasiuka wykorzystuje Mikołaj Pyś i doprowadza do wyrówania. Auchan odzyskuje wiarę, ale to rozdrażnieni radiowcy rozpoczynają marsz po zwycięstwo. W 13' minucie Wojciech Wolan ogrywa Piotra Michalika i ponownie płaskim strzałem pakuje futbolówkę do siatki. Pierwszą odsłonę zamykają dwa gole Konrada Mostowika, który w obydwóch sytuacjach pokazał, że jest prawdziwym wyjadaczem pola karnego. W ostatnich sekundach przed przerwą szczęścia szukał jeszcze Oskar Brandys, ale jego strzał z dystansu na poprzeczkę zbił Maciej Urbanek. Drugą połowę otwiera piękny gol Michała Szczepańskiego. Piłka po precyzyjnym strzale z dystansu ląduje pod poprzeczką. Na 1:6 gola zdobywa kapitan zespołu, Tomasz Rzadkowski udowadniając, że i on ma swój udział w sukcesie drużyny. W 10' minucie Auchan odpowiada strzałem głową Piotra Farbańca, jednak piłka w niewielkiej odległości mija słupek. Większą precyzją wykazują się gracze w czarnych strojach. Michał Spasiuk wewnętrznym podbiciem podwyższa na 1:7, a chwilę później kolejnego gola zdobywa Wojciech Wolan po dobrze rozegranym stałym fragmencie gry. Spotkanie dopełniają dwa gole aktywnego Konrada Mostowika i trafienie "piętką" Wojciecha Wolana, które to było adekwatnym podsumowaniem koncert u gry w wykonaniu radiowców. Po końcowym gwizdku strzeliły korki szampanów. RMF Maxxx został mistrzem II Ligi B!
Lynka - Ericpol 6:7
Zaskakująco ciekawy przebieg miało spotkanie outsidera z drużyną środka tabeli. Nie mająca nic do stracenia Lynka, przystąpiła do meczu z dużym zaangażowanie i była bliska wyrwania punktów faworytowi. Już w 2' minucie meczu wynik otworzył Michał Dachowski, natomiast w 8' minucie podwyższył Tomasz Bojczuk "na raty" pokonując bramkarza rywali. Dwie minuty później gola kontaktowego zdobywa Paweł Karbarz, ale pięć minut później ponownie na dwubramkowe prowadzenie Lynke wysuwa Krzysztof Szum. W ostatnich minutach pierwszej połowy oglądamy jeszcze trzy gole. Najpierw fatalny błąd obrony Lynki wykorzystuje Robert Tłuczek, następnie kolejnego gola na swoje konto zapisuje Michał Dachowskia, a w końcowych sekundach pierwszej odsłony do siatki rywala trafia Piotr Doktór. Druga część gry przebiega bardzo podobnie do pierwszej. Obydwa zespoły grają gola za gol. W 35' minucie po raz pierwszy w meczu na prowadzenie wychodzi Ericpol (6:5), Lynka odpowiada golem wyrównującym, ale by odpowiedzieć na trafienie Seweryna Łacha brakuje już czasu. Ericpol po bardzo ciężkim boju pokonuje Lynke i zapewnia sobie utrzymanie w II lidze.
Amway - Tauron Dystrybucja 1:7
Walczący o podium zespół Taurona pokonał drugą drużynę tabeli zasłużenie i w dość wysokich rozmiarach. Od początku spotkania warunki gry dyktuje Tauron. W 7' minucie strzłam pod poprzeczkę wynik otwiera Andrzej Szafrański. Na 2:0 podwyższa niezawodny Karol Kęśka i jego drużyna schodzi na przerwę z dwubramkowym prowadzeniem. Drugą odsłonę otwierają szybko zdobyte gole autorstwa, jeden Macieja Morasiewicz i dwa Karola Kęski. Amway odpowiada golem honorowym, który zapisano na konto Tomasza Galiszewskiego. Na 6:1 podwyższa Karol Kęska, natomiast wynik ustalił Maciej Morasiewicz. Tym samym Tauron Dystrybucja ogrywa wyżej notowanego rywala i z nadzieją spogląda w przyszłość, gdzie w następnej kolejce Amway zagra z innym rywalem do miejsca na podium, Tesco. To spotkanie może mieć decydujące znaczenie w końcowych rozstrzygnięciach.
OSTC - Extend Vision 3:12
Koncert gry w meczu przeciwko przeżywajacej kryzys drużynie OSTC dał Extend Vision. Gracze w szarych strojach kontrolowali pojedynek i regularnie zdobywali gole dzięki czemu odnieśli zdecydowane zwycięstwo. Decydujące rozstrzygnięcia zapadły już w pierwszej połowie, kiedy to gracze Extend zaaplikowali rywalowi sześć goli. Ten był w stanie odpowiedzieć tylko jednym. Druga odsłona była właściwie kopią pierwszej i licznik zatrzymał sie na wyniku 3:12. Świetne zawody rozgrywali wszyscy gracze Extend Vision, a na ich grę patrzyło się z dużą przyjemnością. Nie brakowało w ich wykonaniu szybkich wymian piłki, akcji wyprowadzanych "klepką" z własnej połowy, czy też strzałów z dystansu. Widać, że aktualnie piąta drużyna tabeli ma szeroki arsenał broni i tylko dziw bierze, ze zajmuje tak niską pozycję w tabeli. OSTC robiło tego dnia co mogło, by zagrozić rywalowi, ale ten było zdecydowanie poza ich zasiegiem.
Polplast - Tesco 2:5
Szesnastą kolejkę spotkań zamknęło ciekawe, emocjonujące spotkanie, w którym walczące o podium na koniec sezon Tesco pokonało Polplast. Pierwsza odsłona skromnie wygrana przez graczy w białych koszulkach i niebieskich spodenkach. Gola na swoje konto zanotował Krystian Rak, który bezlitośnie wykorzystał stratę poza polem karnym Piotra Figlewicz i strzałem z ostrego kąta skierował futbolówkę do siatki. W drugiej połowie faworyt kontroluje spotkanie, co prawda pozwala sobie wbić dwa gole autorstwa Benedykta Fijoła i Marka Łapy, ale sam dokłada ich cztery bezlitośnie wykorzystując grę z kontrataku. Hattricka uzupełnia killer w zespole Tesco, Krystian Rak, a dwa trafienia zanotowuje Piotr Job. Tesco wygrywa kolejne arcyważne spotkanie i utrzymuje dwa punkty straty do Taurona.
III LIGA A
YesSport – Lumesse 4:1
Faworytem byli niebiescy i w pierwszych minutach potwierdzali to, zdecydowanie przeważając. Spotkanie się im jednak nie układało: mimo dogodnych okazji długo nie byli w stanie trafić do siatki i dopiero po blisko dziesięciu minutach gry objęli zasłużone prowadzenie. Nie było im jednak dane długo się z niego cieszyć. Już po chwili błąd obrony niebieskich wykorzystali goście i mieliśmy 1:1. Po strzeleniu gola niżej notowane Lumesse złapało wiatr w żagle. To ono było w uderzeniu, a YesSport miał problem z organizacją gry. Remis utrzymał się do przerwy, lecz niemal jasne było, że całe spotkanie raczej nie zakończy się podziałem oczek. Druga połowa rozpoczęła się od okresu ataków białych. Także i oni nie byli jednak zbyt skuteczni. W kilku znakomitych okazjach posyłali piłkę obok słupków, co w końcu musiało się zemścić. Gospodarze trafili po raz drugi. Od tej pory grali dużo pewniej i spokojniej, przypominając wreszcie ekipę z początku spotkania. Przyniosło to kolejne dwie bramki niebieskim i przesądziło o ich wygranej.
KPR – Rolls-Royce 6:2
Drugi pojedynek kolejki zapowiadał się jako typowy mecz walki. Obie ekipy bardzo chciały zwyciężyć, lecz już pierwsze minuty pokazały, że to KPR będzie miał tego wieczoru zdecydowaną przewagę. Niebieskim gra się nie kleiła. Mieli spore kłopoty z przejściem od ataku do obrony, co umiejętnie wykorzystywali biali. Raz po raz zagrażali bramce gości i w końcu objęli prowadzenie. Rolls-Royce mógł, dość niespodziewanie, niemal natychmiast wyrównać, lecz jego strzał z rzutu wolnego chybił celu. Po raz drugi trafili za to gospodarze i sytuacja ich rywali stała się trudna. Co prawda odpowiedzieli oni kontaktowym golem, lecz skrzydła podciął im kapitalny wyczyn Grzegorza Marczyka, który z okolic WŁASNEGO pola karnego skierował piłkę do bramki przeciwników. Podobnym wyczynem popisał się tuż po przerwie, tym razem trafiając z połowy boiska. Oszołomiony takimi ciosami zespół gości nie był już w stanie nawiązać walki. Jedynym, na co było go stać było drugie trafienie, lecz KPR, poza wspomnianym golem Marczyka w drugiej połowie trafił jeszcze dwa razy, pieczętując wysoką wygraną.
Capgemini – Platinet 2:5
Goście wyrastają na pogromców czołówki. Dwa tygodnie wcześniej pokonali Krak-Akcesoria a teraz nie dali szans Capgemini, pozbawiając ten zespół niezwykle ważnych trzech punktów. Początek nie zapowiadał jednak takiego obrotu spraw. Gospodarze błyskawicznie objęli prowadzenie i w pierwszych minutach mieli zdecydowaną przewagę nad przeciwnikiem. Po pewnym czasie siły się jednak wyrównały i goście zaczynali poczynać sobie coraz śmielej. Zaowocowało to wyrównującym trafieniem, po którym na murawie rozgorzała prawdziwa walka. Obie strony nie odkładały nogi i robiły wszystko, by objąć prowadzenie. Sztuka ta udała się gościom po fantastycznym strzale z dystansu. Jeszcze przed zmianą stron Platinet strzelił swoją trzecią bramkę i postawił faworyta w bardzo trudnym położeniu. Nie spuszczał jednak z tonu, nawet po zmianie stron dzielnie broniąc się przed atakami wicelidera. W obronie korzystnego rezultatu nie przeszkodziła mu nawet czerwona kartka dla golkipera za faul poza polem karnym. Zespół gości nie stracił w ciągu pięciu minut osłabienia bramki. Piłkę z siatki wyciągać musiał dopiero po tym okresie. Przy stanie 2:3 na murawie ponownie zrobiło się gorąco, lecz ostatnie słowo należało mimo wszystko do Platinetu. Dwa trafienia wyleczyły gospodarzy z marzeń i przesądziły o ich porażce.
Colorex – IBM BTO 2:3
Ciekawy był przedostatni pojedynek kolejki, w którym Colorex podejmował IBM. Faworytem byli goście, lecz postronny obserwator mógłby mieć w pierwszych minutach spotkania kłopoty z wydaniem takiej właśnie oceny. To bowiem pomarańczowi prezentowali się lepiej i częściej zagrażali bramce rywala. Nie potrafili tego jednak wykorzystać, co w końcu się na nich zemściło. Po kontrze prowadzenie objęli niebiescy. To ostatecznie zmobilizowało przeciwników, którzy po ładnej akcji całego zespołu doprowadzili do wyrównania. Remis utrzymał się do końca pierwszej połowy, lecz już chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy po raz drugi ukłuli goście. Mimo optycznej przewagi nie udawało im się trafić po raz trzeci. Swoją drugą bramkę strzelili za to gospodarze, co sprawiło, że w końcówce byliśmy świadkami ogromnych emocji. Ostatnie słowo należało jednak do faworyta. IBM zdobył trzecią bramkę i ostatecznie cieszyć się mógł ze zwycięstwa.
Atal – Krak-Akcesoria 3:8
Czarni pokazali klasę. Po dwóch porażkach w poprzednich kolejkach wydawało się, że ekipę dopaść mógł kryzys. Dodatkowo, czerwoni ostatnio spisywali się naprawdę bardzo dobrze i wydawało się, że stać ich na powalczenie o zwycięstwo. Nic z tych rzeczy. Krak-Akcesoria od pierwszych minut grało jak z nut. Dość szybko objęło prowadzenie, lecz na moment dały znać o sobie indywidualności w ekipie Atalu. Najpierw gospodarze ostemplowali słupek a po chwili doprowadzili do remisu po wspaniałym strzale głową. Nie wytrąciło to jednak czarnych z rytmu. Nadal to oni byli w uderzeniu, a wszelkie próby Atalu niweczył rewelacyjnie dysponowany golkiper gości. Przed zmianą stron zdobyli oni jeszcze dwa gole i choć rywale odpowiedzieli kontaktowym trafieniem, było niemal jasne, że nie będą w stanie zatrzymać przeciwników. I rzeczywiście, w drugiej połowie na boisku istnieli już tylko czarni. Aż pięć strzelonych goli przy zaledwie jednym gospodarzy mówi samo za siebie. Wspaniale prezentował się atak zespołu, który, jak się wydaje, w takiej dyspozycji poradziłby sobie i na Extraklasowych boiskach. Atal, mimo niezłej postawy nie miał wiele do powiedzenia i tak naprawdę niewiele może sobie zarzucić. Z tak dysponowanym przeciwnikiem wygrać było nie sposób.
