I Liga A
iCar - Coca-Cola 3:8
Odjechali w drugiej połowie
W pierwszym spotkaniu zmierzyły się drużyny z czołowych lokat. Dla obu ekip był to bardzo ważny mecz w kontekście awansu. Początek spotkania byl bardzo spokojny. Obie drużyny długo rozgrywały piłkę, nie chcąc popełnić błędu. Jako pierwsza na prowadzenie wyszla Coca-Cola. Radość ,,czarnych " nie trwała długo, bo już po chwili Dariusz Czerwiec wyrownał. Przed końcem pierwszej połowy, Robert Toroń ponownie dał prowadzenie Coca-Coli. Do przerwy iCar minimalnie przegrywał 1:2. Druga połowa to popis jednej drużyny. Coca-Cola całkowicie zdominowała rywala, notując wysokie zwycięstwo.
jabra&ggmedia.pl - Nokia 1:3
Wyrównany mecz
Nokia po dwóch zwycięstwach z wyżej notowanymi rywalami, chciala podtrzymać dobrą passę. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana. W początkowych minutach przeważała Nokia, która wyszła na dwubramkowe prowadzenie. Późnien Jabra ruszyła do odrabiania strat. Mimo wielu sytuacji z obu stron, w pierwszej odsłonie zobaczyliśmy tylko jeszcze jedną bramkę. Gola kontaktowego zdobył Mateusz Kowal. Drugie dwadzieścia minut było pełne walki. Obie drużyny nie odstawiały nogi, przez co spotkanie obfitowało w wiele fauli. Wynik ustalił Maksymilian Chodacki trafieniem na 1:3.
4F - JR Holding 4:5
Krok w kierunku utrzymania
JR Holding pokonuje wyżej notowanego rywala. Pierwsza połowa przebiegala pod dyktando ,,czarno-zielonych". 4F, które przystąpiło do meczu w dość okrojonym składzie, starało się wyprowadzać szybkie kontrataki. Mimo sporej przewagi i wielu sytuacji podbramkowych, JR Holding nie wypracowało sobie dużej przewagi. Na przerwe drużyny schodziły przy wyniku 2:0 dla JR Holding. W drugiej połowie 4F starało się odrobić straty. Gra była bardzo wyrównana, pełna pojedynków jeden na jeden. Do ostatniej minuty wazyl się końcowy rezultat. Ostatecznie JR Holding utrzymało prowadzenie, minimalnie zwycieżając.
Apla - NC+ 3:6
Formalność dla nc+
W ostatnim spotkaniu lider podejmował dziewiąta drużynę ligi. W starciu ze słabszym rywalem, nc+ nie mogło sobie pozwolić na stratę punktów. W pierwszej połowie optyczną przewagę miała drużyna lidera. Przeciwnicy jednak nie byli tylko tłem dla rywala. Apla odpowiadała groźnymi kontrataki, lecz brakowało jej skutecznego wykończenia. Do przerwy nc+ prowadziło 2:0. Druga połowa miała podobny przebieg do pierwszej. nc+ było zdecydowanie lepszą drużyną, a przede wszystkim skuteczniejszą. Apla w drugiej połowie także potrafiła przełamać niemoc strzelecką, lecz to było za mało na zespół lidera tabeli. Ostatecznie nc+ zalicza pewne zwycięstwo, umacniając się na szczycie tabeli.
II Liga A
morele.net – Hostel Deco 4-3
Wygrali „o włos”!
Gracze morele.net od samego początku spotkania posiadali na boisku wyraźną przewagę. Wynik udało im się otworzyć w piątej minucie spotkania, a po zdobyciu pierwszej bramki nie zwolnili tempa i pokusili się o strzelenie kolejnych dwóch jeszcze przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę. Dorobek bramkowy graczy morele.net byłby na pewno zdecydowanie większy, gdyby nie fantastyczne interwencje bramkarza zespołu Hostelu Deco, który był zdecydowanie najjaśniejszym punktem swojego zespołu, ponieważ o grze ofensywnej Hotelu Deco możemy powiedzieć tylko tyle, że większość ich ataków była tłumiona w zarodku. Na trzy bramki zdobyte w pierwszych dwudziestu minutach przez zespół morele.net zespół Hostelu Deco odpowiedział tylko jedną, wskutek czego pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 3:1. Przy stanie 3:0, gracze morele.net świadomi wysokiej przewagi, pozwalali sobie czasem na bardzo kreatywne i nieszablonowe rozgrywanie akcji, co z pewnością dodało atrakcyjności grze. Tuż po wznowieniu gry zespół Hostelu Deco zdobył bramkę kontaktową, która bardzo ożywiła spotkanie. Chwilę później mogliśmy mieć już remis 3:3, ale świetną interwencją w sytuacji sam na sam popisał się bramkarz drużyny morele.net. Chwilę później uderzając niemal na pustą bramkę Filip Kania z morele.net trafił w poprzeczkę bramki zespołu Hostelu Deco. Bramka której nie udało się jednak wówczas zdobyć zespołowi morele.net padła w dwudziestej siódmej minucie, przez co gracze drużyny Hostelu Deco nie mieli już nic do stracenia i wszystkimi dostępnymi siłami ruszyli do odrabiania dwubramkowej straty. Już dwie minuty później, po strzale z rzutu karnego udało się graczom Hostelu Deco zdobyć bramkę kontaktową, jednak wyrównanie stanu rywalizacji w tym spotkaniu okazało się być poza ich zasięgiem, choć mieli ku temu doskonałą sytuacje w ostatnich sekundach spotkania. Pod koniec spotkania gra bardzo się zaostrzyła, co niezbyt dobrze wpłynęło na przebieg gry. Mecz zakończył się zasłużonym zwycięstwem morele.net, które wygrało ten mecz tylko jedną bramką, ale na boisku pozostawiło po sobie zdecydowanie lepsze wrażenie.
ICAR II – Codahead 0:2
Nie przetrwali oblężenia
Codahead lepiej rozpoczęło ten mecz, gracze tego zespołu częściej znajdowali się w polu karnym rywala, często tworząc sobie przy tym stuprocentowe sytuacje. Gracze iCar wydawali się grać zupełnie bez pomysłu, dużo z ich strony było „podań do nikogo”, a bezbramkowy wynik do przerwy zawdzięczali tylko i wyłącznie fantastycznej postawie swojego bramkarza, który dokonywał cudów chroniąc swój zespół przed utratą bramki. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem bezbramkowym, ale bramka dająca prowadzenie zespołowi Codahead wydawała się być tylko kwestią czasu. Wspomniana bramka padła w dwudziestej czwartej minucie meczu, a trzy minuty później było już 0:2. Warto wspomnieć, że jedną z dwóch strzelonych bramek gracze Codahead zdobyli grając w przewadze po żółtej kartce dla jednego z rywali. Mecz zakończył się zasłużonym zwycięstwem Codahead, które dzieki kolejnemu kompletowi punktów wciąż liczy się w walce o awans.
Amara – CMI 6:2
Niespodziewane punkty Amary!
Gracze Amary na początku spotkania wytworzyli sobie przewagę, która już w pierwszych sekundach meczu zaowocowała bramką otwierającą wynik spotkania. Choć winą za pierwszą bramkę dla zespołu Amary należy obarczyć bramkarza CMI, któremu piłka dosłownie przeleciała koło nogi, kolejne trzy gole padały dla zespołu Amary w momencie, kiedy to zespół CMI wydawał się nadawać ton grze. Gracze CMI świadomi nie najlepszego rozpoczęcia, z każdą minutą przejmowali inicjatywę od graczy Amary, jednak piłkę z siatki zmuszony był w pierwszych dwudziestu minutach wyciągać tylko bramkarz CMI. Mimo tego, że Amara grała naprawdę dobrze w tej połowie, czego przykładem może być zdobyta przez ten zespół trzecia bramka po rozegraniu i zgubieniu obrony rywali - tak wysokie, bo aż czterobramkowe prowadzenie z pewnością nie było zasłużone, ponieważ wspomniany zespół CMI wcale nie odstawał znacząco od rywala, a niekiedy stwarzał sobie groźniejsze sytuacje aniżeli te rywali pod drugą bramką.
W drugiej połowie przy stanie 4:1, bramkarz zespołu CMI mając świadomość konieczności odrabiania trzybramkowej straty często pozwalał sobie na to by daleko podprowadzać piłkę w stronę bramki rywala, co tworzyło przewagę i ułatwiało rozgrywanie ataku. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 6:2 dla Amary, która mimo tego że odniosła zwycięstwo zasłużone, nie powinna wygrać aż tak dużą liczbą bramek.
Dedax – Capita 3:1
Potknięcie lidera!
Starcie dwóch drużyn z czołówki tabeli II ligi A rozczarowało pod względem sportowym. Po pierwszych dwudziestu minutach, powody do zadowolenia mieli gracze Dedaxu, którzy prowadzili 2:1. Rzeczą wartą odnotowania w tej części spotkania jest sposób w jaki drużyna w pomarańczowych strojach rozegrała stały fragment gry, który zamieniony został przez drużynę Dedaxu na bramkę. Druga połowa upłynęła pod znakiem walki w środku pola, dużej ilości agresji i aż czterech żółtych kartek! Gracze Capity do ostatniej minuty spotkania starali się odrobić jednobramkową stratę z pierwszej części meczu, lecz ostatecznie ich nadzieje na osiągnięcie celu pogrzebali gracze Dedaxu, którzy bramkę na 3:1 zdobyli na kilkadziesiąt sekund przed końcem spotkania. Mecz był bardzo wyrównany i ciężko było wskazać drużynę lepszą w tym spotkaniu – komplet punktów zapewniła sobie jednak drużyna Dedaxu, która dzięki temu odrabia straty do zespołu lidera.
Prisjakt – Fluvius 3:7
Planowe zwycięstwo Fluviusa
Graczom Fluviusa szczególnie zależało na zwycięstwie w tym meczu ze względu na wcześniejsze potknięcie Capity. Gracze w niebieskich strojach strzelanie rozpoczęli w piątej minucie wychodząc na prowadzenie. Gracze Prisjaktu nie zamierzali jednak odpuścić i już czterdzieści sekund później było 1:1. Po kolejnych pięćdziesięciu sekundach znów na prowadzenie wyszedł Fluvius, który dokładając jeszcze później dwie bramki schodził na przerwę prowadząc 1:4. Pierwsza połowa była wyrównana, lecz gracze Fluviusa mimo to wydawali się mieć grę pod kontrolą co zresztą może potwierdzać wynik po pierwszych dwudziestu minutach. Obraz gry nie zmienił się przez kolejne dwadzieścia minut spotkania – obie drużyny stwarzały sobie dogodne do strzelenia bramki sytuacje, a drużyna Prisjaktu nie zamierzała odpuścić walki o choćby jeden punkt. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:7 dla Fluviusa. Zwycięstwo to może się okazać kluczowe w kontekście walki o mistrzowski tytuł, biorąc pod uwagę potkniecie Capity z Dedaxem.
