II LIGA D
Vicenti – IG Group 2:3
Pobudka po niemrawym początku
Vicenti za sprawą trafień Maxime Grude i Giannandrea De Micco dwukrotnie obejmował prowadzenie, ale wszystkie punkty powędrowały na konto IG Group! Po niemrawym początku, kolegów obudził Szymek Rozmus, a po zmianie stron podanie Mykoli Kursika na gola zamienił Cezary Górka, doprowadzając do remisu! Na tym „Granatowi” nie poprzestali i kilka akcji później pechowa interwencja Luisa Pedrazy dała im bramkę, która jak się później okazało przesądziła o ich wygranej z Vicenti. Międzynarodowy zespół próbował wyrwać „oczko”, ale Piotrek Banasik nie dał się już więcej pokonać, dokładając cegiełkę do tego rezultatu.
Evolt – Decathlon Kraków 3:4
Indywidualny rajd na wagę zwycięstwa
Faworytem tej pary wydawał się być Decathlon. To „Błękitni” lepiej rozpoczęli rywalizację i po bramce Piotrka Miłka objęli prowadzenie. Cieszyli się nim bardzo krótko, bo zaraz wyrównał Szymek Wirtel. „Czerwoni” poszli za ciosem i po kilku minutach mieliśmy 3:1! To nie podłamało Decathlonu, który jeszcze przed przerwą doprowadził do remisu! Gola „do szatni” zdobył Marek Hermann. Po zmianie stron indywidualną akcją popisał się Łukasz Radomski, zdobywając czwartego gola dla trzeciego teamu II Ligi D. Jak się później okazało, rezultat ten nie uległ już zmianie i Mariusz Zoń wraz z kolegami mogli cieszyć się z piątego zwycięstwa.
Prescient – SPAW-TOR 1:7
Przetrwali oblężenie
W hicie kolejki emocji nie brakowało! Wynik może być mylący, bo oglądaliśmy niezwykle wyrównane widowisko, ale skuteczniejsi byli gracze SPAW-TORU, którzy wyprowadzali zabójcze kontry i wykorzystywali błędy Prescientu. Lider do przerwy prowadził 4:1 i na początku drugiej połowy dał się zepchnąć rywalowi we własne pole karne. Rewelacyjnie w bramce spisywał się Marcin Pietrzak, broniąc m.in. rzut karny Iana Corkilla! „Zieloni” przetrwali to oblężenie i zadali kolejne trzy ciosy, potwierdzając znakomitą postawę w tym sezonie! Umacniają się na pozycji lidera! Czy ktoś będzie w stanie zatrzymać beniaminka?
ProEko – AMARA 3:1
Jak nie idzie z akcji…
ProEko od samego początku wysoko zaatakowało AMARĘ, zepchnęło ją głęboko do defensywy, ale nie było w stanie przedrzeć się przez szczelny blok obronny. „Biało-fioletowi” świetnie się bronili i wyprowadzali groźne kontrataki. Po jednym z nich Mateusz Spolitakiewicz pokonał Wiktora Siekierkę. Przed przerwą wyrównał Krzysiek Chlebda, a w drugiej połowie pierwszoplanową rolę odegrał Grzesiek Grzesiak. Jak nie idzie z gry, to może ze stałych fragmentów – pomyślał snajper ProEko, który wywalczył oba rzuty wolne, zamienił je na bramki i zapewnił swojemu zespołowi trzy punkty.
III LIGA C
Grass Valley – Avalon 4:4
Pojedynek snajperów
Sporo emocji dostarczyło spotkanie otwierające siódmą kolejkę. Osłabione brakiem Fabio Diasa i Silvio da Silvy Grass Valley ambitnie przeciwstawiało się rozpędzonej firmie Avalon. Mecz ten był pojedynkiem dwóch napastników – Jose Fernandesa i Vitalliego Pryshlyaka. Obaj zawodnicy zdobyli solidarnie po hattricku i udowodnili, że będą walczyć o koronę króla strzelców III Ligi C. Oprócz nich na słowa uznania zasługują Vladyslav Pitsan i Michał Ryś. W ostatniej minucie piłkę meczową mieli „Żółci”, lecz kapitalną interwencją popisał się Grzegorz Nika. Podział punktów sprawia, że oba teamy pozostają w środkowych rejonach klasyfikacji, jednak ze sporymi nadziejami wyczekają kolejnych zmagań.
CallPage – Hitachi 2:6
„Maszyna ruszyła!”
Te słowa Kacpra Skałki wypowiedziane w przerwie najlepiej obrazują przebieg tego meczu. Mierzące się ze sporymi problemami na starcie sezonu Hitachi odnosi wreszcie wyczekiwane zwycięstwo. Od początku „Czerwoni” panowali nad boiskowymi wydarzeniami i powiększali przewagę. Oprócz wspominanego wyżej Skałki (dwa gole i asysta) na słowa uznania zasługuję Dawid Widomski (trafienie i trzy asysty). Pomimo sporego błędu po przerwie do udanych debiut zaliczyć może również bramkarz – Andre San Miguel. W szeregach pokonanych swoje zrobili Roman Bogdanov i Krzysztof Żurowski. Przegrana ta sprawia, że CallPage pozostaję co prawda na podium, lecz kolejny błąd może okazać się już opłakany w skutkach.
FC Petarda Wieliczka – Smay 3:1
Z tej mąki będzie chleb!
W nowych strojach i w sporym siedemnastoosobowym składzie do boju z liderem przystąpiło Smay. Czekający na pierwsze punkty debiutant pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie, będąc dla faworyta rywalem równorzędnym. FC Petarda Wieliczka zbudowała sobie sporą przewagę w premierowej odsłonie, a gole Damiana Więcława (dwa) i Daniela Żołnierczyka zapewniały ogromny margines błędu. Ambitna ofensywna gra rywala została nagrodzona po przerwie, a honorowe trafienie Pavlo Pethukova poprawiło boiskowe humory. Oba teamy opuszczają boisko przy Bulwarowej w dobrych humorach. Artur Turek i spółka pozostają na pierwszym miejscu w tabeli i powiększają przy tym dotychczasową przewagę, a Smay udowadnia natomiast, że w rewanżach będzie przeciwnikiem trudnym dla każdego!
Avanade – Team Kaluch 4:4
Sprawiedliwy remis
Bardzo trudne warunki walczącemu o medale Team Kaluch postawiło w czwartkowy wieczór Avanade. „Pomarańczowi” co prawda przegrywali po trafieniu Tomasza Dratwy, jednak na cios ten jeszcze przed przerwą odpowiedzieli w najlepszy możliwy sposób. Ogromna w tym zasługa Piotra Komara, który pokonał dwukrotnie Bartosza Szczybło. Zawodnicy w czarnych strojach nie zamierzali składać broni i po zmianie stron ambitnie gonili wynik. Oprócz gola wspominanego wyżej golkipera na słowa uznania zasługują debiutujący Daniel Guguła i Marek Krężel. W barwach Avanade w drugich dwudziestu minutach błyszczał kapitan – Przemysław Curzytek. W ostatecznym rozrachunku oba teamy opuszczają obiekt przy ulicy Bulwarowej bogatsze o „oczko”, co wydaję się być wynikiem sprawiedliwym.
Andea – Grand Parade 2:3
Dobre początki to za mało…
Z pewnością nie tak czwartkowy wieczór wyobrażała sobie firma Andea. Doświadczona drużyna minimalnie uległa Grand Parade, mimo, że dwukrotnie wychodziła na skromne prowadzenie. „Niebiescy” w najlepszy możliwy sposób rozpoczynali bowiem obie połowy. W pierwszej na uderzenie z dalekiej odległości zdecydował się Radosław Woźniak, w drugiej zaś podanie Błażeja Nawrota wykorzystał Mateusz Szumiec. Oba ciosy wiązały się jednak ze świetnymi ripostami debiutanta. O ile jeszcze na przerwę oba teamy udały się przy remisie, o tyle w końcowym rozrachunku trafienia Tsotne Nadaraia i Patryka Sadlaka zapewniły zawodnikom w granatowych koszulkach bezcenne trzy punkty i awans na piąte miejsce w ligowej klasyfikacji.