Extraklasa
State Street - PKP Cargo 5:5
Skuteczne pościgi PKP Cargo
Od pierwszego gwizdka widać było, że będzie to wyrównane widowisko. Niebiescy szybko napoczęli wynik, by już po sześciu minutach prowadzić dwoma bramkami do zera. Chwile później biali zaczęli gonić wynik, by na osiem minut przed przerwą wyrównać. Pomimo, że State Street zdobył kolejne trafienie, to chwile przed końcem pierwszej połowy PKP Cargo ponownie wyrównało wynik. Druga odsłona nie przyniosła zmian i zespoły nadal szły łeb w łeb ostatecznie dzieląc się punktami.
RMF MAXXX - TECHNIP FMC 5:1
Lepsza druga połowa
Pierwsze dwadzieścia minut tego spotkania było bardzo wyrównane, przez co gra toczyła się głównie na środku boiska. Na pierwsze trafienie musieliśmy czekać do ósmej minuty gry, gdy to RMF MAXXX wyszło na prowadzenie. Do przerwy pomimo starań po obu stronach żadnemu z zespołów nie udało się pokonać bramkarza rywali. Po przerwie RMF MAXXX kontynuowało budowanie przewagi, by po kolejnych pięciu minutach gry prowadzić trzema bramkami do zera. Kilka chwil po tym TECHNIP FMC zdobyło swoją pierwsza bramkę, zwiększajac morale zespołu. Nie dali jednak rady lepiej dysponowanym rywalom, którzy zdobyli kolejne trzy punkty do klasyfikacji.
Revo - HLD 1:2
Rozstrzygnęli w 16 minut
Od pierwszego gwizdka tego spotkania widać było, że obie drużyny będą zacięcie walczyć o punkty. Przez pierwsze pięć minut zespoły wydawały się nie móc znaleść recepty na pokonanie bramkarza przeciwników, jednak tę zależność złamało HLD strzałem Artura Konrada. Biali nie dawali za wygraną, jednak wyrównać udało im się dopiero dziesięć minut później, a i tak HLD ponownie wyszło na skromne prowadzenie. Druga odsłona przeminęła na wyrównanej walce, a zespoły wymieniały się podaniami szukając dogodnej sytuacji do oddania strzału, jednak wynik z przed przerwy utrzymał się i zespół HLD wygrał to spotkanie.
II Liga A
Colorex - Mostostal 2:7
Udany rewanż
Mostostal od pierwszych chwil tego meczu rozpoczął zarysowywanie swojej przewagi już po ośmiu minutach zdobywając pierwszą bramkę. Po błędzie w polu karnym zawodnika Mostostalu Colorex wyrównał wynik, jednak lepiej dysponowani rywale dokładając kolejne dwa trafienia wyszli na pewne prowadzenie przed przerwą. Druga odsłona nie zapowiadała zmian i Mostostal powiększył wynik o kolejnego gola i pomimo że pomarańczowi zdobyli jeszcze jedna bramkę, to Mostostal pewnie prac do przodu zdobył kolejne trzy bramki i zrewanżował się za porażkę w pierwszej rundzie.
III Liga C
REN-BET – Profix 2:2
Rzutem na taśmę
Przedostatni zespół, czyli REN-BET podejmował szósty w tabeli III ligi C Profix, faworytem byli zawodnicy w białych koszulkach, ale REN-BET pomimo braku Sosina - swojego najlepszego zawodnika, pokazał, że też potrafi grać w piłkę i nawiązać walkę z wyżej notowanym rywalem. Już pierwsza część spotkania pokazała, że ciężko będzie wyłonić zwycięzcę, lepiej zaprezentowali się Żółci i to oni schodzili na przerwę z minimalnym prowadzeniem. Po zmianie stron faworyzowany Profix wziął się w garść i na pięć minut przed końcem zdołał wyjść na prowadzenie, ale przeciwnik znowu dał o sobie znać i dwie minuty później doprowadził do wyrównania, doprowadzając tym samym do podziału punktów.
Ziko - CKIS Miechów 1:18
Nie oszczędzili rywala
Drugi dzisiejszy pojedynek to mecz pomiędzy trzecim w tabeli CKIS Miechów, a ostatnią drużyną, która do tej pory zanotowała tylko jedno zwycięstwo. Już na początku zawodnicy Ziko zostali pozbawieni złudzeń, rywale w trzeciej minucie rozpoczęli festiwal strzelecki, a zakończyli na dziesięciu trafieniach w pierwszej części. Po zmianie stron CKIS Miechów kontynuował festiwal strzelecki, bramkarzowi Ziko pozostało raz za razem wyciągać piłkę z siatki. Duet Maniak-Król ustrzelił aż jedenaście bramek i to głównie ci zawodnicy poprowadzili swój zespół do kolejnego zwycięstwa.
Cathay Pacific – Linarem 1:10
Pewnie i wysoko
Kolejny mecz i znowu nie trudno wskazać było faworyta, bowiem wicelider tabeli podejmował trzeci ale od końca zespół III ligi C czyli Linarem. Już w piątej minucie rozwiązał się worek z bramkami, Linarem raz za razem atakował bramkę rywala, a licznik, przed zmianą stron, zatrzymał się na sześciu trafieniach. Druga część to kontynuacja świetnej i skutecznej gry wicelidera, który wraz z upływem czasu powiększał swoją przewagę i gdyby utrzymał skuteczność z pierwszej części to licznik strzelonych bramek mógł się zatrzymać na kilkunastu trafieniach. Cathay Pacific wprawdzie bardzo się starał i momentami nawet prowadził grę, ale wobec świetnej postawy rywala, wystarczyło to zaledwie na honorowe trafienie.
Ulma – Partner Tele 7:3
Rozkręcili się po przerwie
Ostatnie spotkanie dzisiaj i podobnie jak poprzednio nie byliśmy świadkami niespodzianki. Liderujący III lidze C zespół Ulma podejmował Partner Tele i po raz kolejny nie zawiódł. Słabsza pierwsza połowa, w której Lider zdobył zaledwie jedno trafienie i kiepski początek drugiej, w której Partner Tele doprowadził do wyrównania tylko podrażniła zawodników Ulmy. Kolejne minuty upływały już pod znakiem sporej przewagi Lidera, który raz za razem atakował bramkę rywala. Jakub Zdziebko walnie przyczynił się do zwycięstwa swojego zespołu notując hat-tricka, oprócz tego dorzucił także asystę co spowodowało, że miał udział przy większości z siedmiu bramek, które zdobyła dzisiaj drużyna Ulma.
III Liga D
Teamtechnik - Sappi 2:5
Pierwsza połowa zaważyła
Spotkanie z gatunku tych, w których to początkowe minuty ustaliły wynik. Zawodnicy Sappi pierwszego gola zdobyli w ekspresowym tempie, jeszcze nie minęła pełna minuta, a już wyszli na jednobramkowe prowadzenie. W odpowiedzi Mariusz Frankiewicz ładnie uderzył z woleja, jednak obok bramki. Kolejne minuty to zdecydowanie gra pod dyktando właśnie Sappi. W środku boiska mieliśmy w miarę wyrównaną walkę, ale pod bramkami groźniejsi byli właśnie piłkarze Sappi. Na plus trzeba przyznać była dobra postawa bramkarza Teamtechnik, dzięki niemu i pomocy szczęścia (dwa słupki) mecz nie zakończył się bramkowym pogromem. Sappi zdobywało coraz więcej pola i w końcu w 16. minucie zdołali podwyższyć na 2:0. W krótkim odstępie czasu mieliśmy jeszcze dwie bramki, a cała połowa zakończyła się pewnym 4:0. Drugą połowę rozpoczęliśmy od mocnego uderzenia i powiększenia prowadzenia już do pięciu bramek. Tym razem celnie odpowiedzieli przeciwnicy, wyprowadzili szybka kontrę, Nycz podał do Frankiewicza, a ten drugi głową wpakował piłkę do siatki. W końcowych minutach Teamtechnik zdołał zdobyć jeszcze jednego gola, jednak to wszystko na co tego dnia było ich stać.
Hako - TeleTech 0:4
Gra do jednej bramki
Kolejny mecz, w którym przybyli widzowie raczej nie mieli wątpliwości, kto zdobędzie trzy punkty. Otwarcie strzeleckiego dorobku TeleTech-u było dość przypadkowe. Błąd Bramkarza Hako lub po prostu nieustępliwość napastnika sprawiły, że piłka przy próbie wybicia odbiła się właśnie od zawodnika Teletech-u i niefortunnie wturlała się do siatki. Przy drugim golu już przypadku nie było. Filippo Caroli w siódmej minucie popisał się ładnym strzałem w górny, lewy róg bramki. Jak się później okazało była to już ostatnia bramka w tej części meczu. Początek drugiej połowy nie obfitował w bramkowe sytuacje. Na kolejnego gola musieliśmy czekać aż siedemnaście minut i był on oczywiście autorstwa graczy TeleTech-u. Okres absencji bramkowej był długi, ale przez ten czas obraz gry nie zmieniał się, to dalej jeden zespół prowadził. Piłkarze Hako jeśli już mieli piłkę przy nodze nie za bardzo wiedzieli co mają z nią zrobić i szybko ją tracili. Grali zdecydowanie za wolno, a rywal na dwie minuty przed końcem dołożył jeszcze jednego gola i skończyło się na wysokim 4:0.
FedEx - Amway 3:4
Z nieba, przez piekło, do czyśćca
Zawodnicy Fedexu przeżywali w tym spotkaniu wiele skrajnych emocji. Rozpoczęli od mocnego akcentu w postaci bramkowego prowadzenia, a skończyli na nieudanym pościgu. Pierwszego gola zdobył już w 3 minucie Wojciech Orłowski. Spod pola karnego huknął po długim słupku, nie do obrony dla bramkarza.Na gola lepiej zareagowali zawodnicy Amway, mieli więcej sytuacji, aż w końcu wykorzystali zamieszanie pod polem karnym. Dokładnie dziesięć minut po pierwszym golu Amway rozgrywał rzut wolny. Bezpośredni strzał zdołał wybronić bramkarz, ale już przy poprawce Dogukana Ozdemira był bez szans. Na kolejną bramkę czekaliśmy aż do drugiej połowy. Przemysław Putera świetnie przedryblował kilku rywali, znalazł sobie wolne miejsce i swoją indywidualną akcję zakończył wyprowadzeniem zespołu na prowadzenie. Kolejny gol do idealne dośrodkowanie z rzutu wolnego na głowę Konrada Nowakowicza, który z bliska pokonuje zaskoczonego golkipera. Niedługo potem zrobiło się już 4:1, a zwycięstwo FedEx-u było bardzo trudne do zrealizowania. Oni jednak nieustępliwie i walecznie postanowili zaryzykować. W końcówce strzelili dwie bramki i z honorem, ale bez punktu odjeżdżali z Dekerta.
Welcome Airport Services - Decathlon Zakopianka 3:4
Tym razem było… inaczej
Zespół Decathlonu przyzwyczaił nas już do wygrywania spotkań przewagą kilku bramek oraz zdecydowanym górowaniem nad rywalem. Ten mecz był jednak inny. Może to za sprawą dość wąskiej tego dnia kadry lub po prostu innej randze przeciwnika, który wysoko postawił poprzeczkę liderom swojej grupy. Pierwszy gol bez zaskoczenia padł łupem właśnie Decathlonu. Miłek z dalszej odległości idealnie przymierzył po dalszym słupku. Jednak już szybkie wyrównanie rywali zastanawiało, czy czasem nie pachnie dziś niespodzianką. Gola na 1:1 strzelił jeden z najlepszych na murawie: Daniel Łatak. Po składnej akcji zdołał zaskoczyć golkipera rywali. Niedługo potem instynktem strzeleckim w polu karnym popisał się znów Miłek i piętką zdobył gola na 2:1. W kolejnych minutach przewaga została powiększona do rezultatu 4:1 i nic nie wskazywało, że w tym meczu mogą być jeszcze emocje. Dwa kolejne gole dla Welcome były zdecydowanie zapracowane ciężką praca wykonaną na boisku. Pierwszy to udany kontratak, drugi gol natomiast padł po nieustępliwości i szybkim odbiorze piłki. Należy tym bardziej docenić postawę Welcome, grali z ciężkim przeciwnikiem, natomiast sami zajmują dość niską pozycję. Mimo tego mogli sprawić ogromną niespodziankę.
