I Liga A
ggmedia.pl – Hostel Deco 6:5
POD CAŁKOWITĄ KONTROLĄ
Walczące o miejsce na podium ggmedia.pl od początku przejęło boiskową inicjatywę i pewnie kroczyło po bezcenne trzy punkty. W pierwszej części gry zawodnicy w błękitnych koszulkach wypracowali sobie sporą zaliczkę, co pozwalało ze spokojem oczekiwać drugiej połowy, pomimo braku etatowego golkipera. Hostel Deco próbował odgryzać sie przeciwnikowi wyprowadzając groźne kontry, jednak było to zbyt mało by w premierowej odsłonie nawiązać wyrównaną walkę. W drugich dwudziestu minutach przyniosło to zamierzony skutek w postaci częściowego zniwelowania strat, jednak wyżej notowany przeciwnik do końcowego gwizdka kontrolując przebieg boiskowych wydarzeń, nie pozwolił już na doprowadzenie do remisu. Tym samym, dzięki innym korzystnym rozstrzygnięciom ggmedia.pl mogło cieszyć się z awansu na drugą lokatę.
Especto – FORMAT 3:1
NIEWYKORZYSTANE OKAZJE...
W starciu dwóch czołowych drużyn jako pierwszy na prowadzenie nieoczekiwanie wyszedł FORMAT, co zapowiadać musiało spore emocje do ostatniego gwizdka. Kiedy kilkadziesiąt sekund później futbolówka przeleciała obok bezradnego Hartabusa i trafiła do Urbaniaka, który miał przed sobą już tylko bramkę wydawało się, że Especto przeżyje pierwszy od dawien dawna boiskowy nokaut. Na szczęście dla lidera jednak, zawodnik w czarnej koszulce w tylko sobie znany sposób nie trafił do siatki, co okazało się najlepszą okazją do przebudzenia. Trzy trafienia w kolejnych minutach sprawiły, że to lider odniósł przekonujące zwycięstwo i tym samym zwiększył przewagę nad drugą ekipą do czterech oczek, zapewniając sobie spory margines błędu na kolejne tygodnie.
Alior Bank – A.S.A. 0:5
BEZ POMYSŁU NA GRĘ
Po pewnym zwycięstwie w poprzednim tygodniu rozgrywek tym razem Alior Bank zdecydowanie ulega swojemu rywalowi. „Bankowcy" nie potrafili narzucić swojego stylu i bardzo sporadycznie zbliżali się w rejony bramki Macieja Dzięgiela, co w połączeniu z jego dobrą dyspozycją pozwoliło zachować czyste konto. A.S.A dużo lepiej od przeciwnika zaprezentowała się w ofensywnych poczynaniach zdobywając tym samym pięć goli i pewnie dopisując do swojego ubogiego dorobku bezcenne trzy punkty. Tym samym zespół ten zbliżył się do innych przeciwników i wciąż może liczyć na lokatę gwarantująca utrzymanie. Alior Bank po porażce tej traci do czołowej trójki już pięć punktów, co sprawia, że ekipa w bordowych koszulkach ma już co raz mniejsze szanse do włączenia się do walki o medale.
II Liga A
Klonex – AMARA 3:8
Pewnie zmierzają po tytuł
Starcie pierwszej z ostatnią drużyną było nadzwyczaj wyrównane. Dwie ekipy z dwóch różnych rejonów tabeli zafundowały nam całkiem niezłe widowisko. Lidera zaskoczył Mikołaj Pyś, który był prawdziwym playmakerem ,,czerwonej latarni''. Każda akcja przechodziła przez niego. Rywale mieli z nim naprawdę sporo problemów, ale Mikołaj był osamotniony w swoich licznych zrywach z piłką, bowiem partnerzy nie kwapili się, aby pomoc mu w akcjach ofensywnych, skupiając się raczej na obronie. Gra defensywna Klonexu pozostawiała jednak wiele do życzenia. Karol Boratyński i spółka zbyt łatwo przedostawała się pod pole karne oponenta i co jakiś czas zadawała ciosy, po których zawodnicy w bordowych koszulkach już się nie podnieśli. O ile pierwsza część spotkania była wyrównana, to druga połowa odbywała się już zdecydowanie pod dyktando liderującej AMARY, która uczyniła kolejny krok w stronę mistrzostwa i awansu do I ligi. Kolejny mecz in plus zalicza Karol Boratyński, najlepszy strzelec i asystent ligi który miał udział przy 6 z 8 trafień AMARY (3 gole, 3 asysty). Wydaje się, że już nic i nikt nie może zagrozić ,,biało-czarnym'' w ich marszu po ,,majstra''.
III Liga A
Slovnaft - Pegasystems 3:3
Mimo osłabienia grali jak równy z równym
Do spotkania ze Slovnaftem ekipa Pegasystems przystąpiła w 6-osobowym składzie, ale mimo tego była stroną przeważającą w pierwszych minutach spotkania. Udało im się też strzelić pierwszą bramkę i mieli szanse na kolejne. Wraz z upływem czasu w pierwszej połowie dopadł ich jednak kryzys, kiedy to prawdopodobnie zabrakło sił i mocniej przycisnął Slovnaft. Najpierw do wyrównania doprowadził Woszczyk, a chwilę później jego kolega z drużyny, strzałem z dystansu wyprowadził Slovnaft na prowadzenie. Przed przerwą trafił jeszcze Hejmo i po 20 minutach gry "żółci" prowadzili 3:1. Po zmianie stron w zespół Pegasystems wstąpiły nowe siły i znów zaczęli przeważać. Dość szybko strzelili gola na 3:2 i szukali kolejnych szans na wyrównanie. To udało im się osiągnąć w ostatniej minucie meczu, gdy po szybko rozegranym rzucie wolnym zaskoczyli rywala i ostatecznie mecz zakończył się remisem 3:3.
CMI - Codewise 3:4
Premierowa wygrana Codewise
Duża szansa pojawiła się przed drużyną Codewise na odniesienie pierwszego zwycięstwa w sezonie, gdyż zespół CMI przystąpił do tego meczu w sile 6 osób. Jednak nie zaczęło się dla nich różowo. Już na samym początku fatalny błąd popełnił bramkarz Codewise i napastnik CMI bez problemu umieścił piłkę w siatce. Chwilę później przyszło jednak wyrównanie po pewnie wyegzekwowanym rzucie karnym. Następnie było nam dane oglądać piękne bramki zarówno z jednej jak i drugiej strony. Najpierw gracz CMI uderzył piłkę bez przyjęcia po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, a ta wpadła tuż przy słupku. W odpowiedzi zawodnik Codewise popisał się atomowym uderzeniem z dystansu, po którym piłka odbiła się od porzeczki i zatrzepotała w siatce. Od razu też Codewise strzeliło na 3:2 i takim wynikiem zakończyła się pierwsza połowa. Druga zaczęła się od nieporozumienia w obronie CMI co poskutkowało golem na 4:2. Gra po przerwie była dość wyrównana, a sytuacji bramkowych było mniej niż w pierwszej odsłonie. CMI dążyło do wyrównania, ale grając w 6 przeciwko zdeterminowanemu rywalowi nie było to łatwe. W samej końcówce CMI strzeliło trzecią bramkę, ale to za mało by myśleć o zdobyczy punktowej i tym samym pierwszy komplet punktów trafia na konto Codewise.
SSC - Nem-Bud 1:13
Mecz bez historii. Nem-Bud gromi
Podobnie jak w poprzednich poniedziałkowych spotkaniach na obiekcie Krakusa na boisku pojawiła się ekipa grająca o jednego zawodnika mniej. Było nią SSC i to właśnie ta drużyna odczuła to osłabienie najbardziej. Już w 1 minucie Nem-Bud wyszedł na prowadzenie. Kilka minut później strzał z dystansu oddaje młody zawodnik Nem-Budu i mamy 2:0. Przed przerwą ekipa ta trafiła jeszcze 3 razy i można powiedzieć, że to najniższy wymiar kary dla SSC, które tego dnia było tylko tłem dla swojego rywala. Po zmianie stron dominacja Nem-Budu trwała w najlepsze i zawodnicy tej ekipy starali się wyśrubować jak najlepszy rezultat. Pod koniec meczu, gdy rezultat był już prawdopodobnie dwucyfrowy na zryw zdecydował się gracz SSC Abadi Farzin, który po ładnej, solowej akcji pokonał bramkarza Nem-Budu. Chwilę później SSC miało doskonałą okazję na drugą bramkę, ale rzut karny wykonywany przez Marcjana obronił Kubiczek. Ostatecznie Nem-Bud bez problemu wygrywa z SSC aż 13:1 i daje jasny sygnał rywalom, że będzie groźny dla każdego.
Sygnity - BWI 2:2
O krok od niespodzianki
Spotkanie świetnie rozpoczęli gracze Sygnity. Zanim na twarzach zawodników pojawiły się pierwsze krople potu to Sygnity już prowadziło 2:0 i zwłaszcza druga babka z dystansu mogła się podobać. W kolejnych minutach pierwszej połowy nie działo się praktycznie nic co warto by odnotować. BWI starało się gonić wynik, ale robiło to dość nieudolnie i po 20 minutach w dalszym ciągu było 2:0. Po zmianie stron ofensywna gra BWI zaczęła przynosić rezultaty w postaci tworzonych okazji. Jedną z nich udało wykorzystać się dość szybko, co sprawiło że BWI miało wystarczająco dużo czasu żeby powalczyć o pełną pulę. Sygnity jednak nie zamierzało ułatwiać zadania rywalowi i broniło się mądrze i ambitnie praktycznie całym zespołem. Zapora defensywna Sygnity została jednak przerwana w samej końcówce spotkania i ostatecznie oba zespoły podzieliły się punktami, co przed meczem pewnie bardziej cieszyłoby Sygnity.
Fideltronik - PKO 0:5
Lider nie zawiódł
Dość dobrze ułożyły się dla PKO wyniki wcześniejszych spotkań i z goniącego peletonu w zasadzie tylko Nem-Bud zgarnął pełną pulę. Zawodnikom PKO nie pozostało zatem nic innego jak rozprawić się z niżej notowanym rywalem. Pomimo, że pierwsza połowa była dość chaotyczna to lider wykazał się skutecznością i pewnie wykańczał tworzone przez siebie sytuacje. Fideltronik zagroził bramce rywala właściwie 2 razy, lecz piłka najpierw trafiła w słupek, a przy drugiej okazji odbiła się od poprzeczki. Do przerwy było zatem 2:0 dla PKO i pozwalało to tej drużynie na kontrolowanie spotkania po przerwie. W drugich 20 minutach obraz gry się raczej nie zmienił i to Bankowcy byli stroną przeważającą. Z przodu dobrze radzili sobie Konieczny i Dziduszko, a poczynaniami obrony dyrygował Kowalczyk. Dzięki temu PKO po przerwie strzeliło kolejne 3 bramki nie tracąc żadnej i bez większego wysiłku pokonało Fideltronik 5:0, zachowując przy tym fotel lidera.