Trwa walka o medale

I Liga A

iCar - Nokia 3:1

NOKIA na zwycięskiej ścieżce

W pierwszym dzisiejszym spotkaniu iCar stanął przed trudnym zadaniem. Nokia po serii trzech zwycięstw, chciała kontynuować dobrą passę. Początek spotkania był bardzo wyrównany. Po golu samobójczym iCar objął prowadzenie. Na odpowiedz Nokii nie trzeba było długo czekać. Po składnej akcji, Andrzej Kyś wyrównał wynik rywalizacji. Do konca pierwszej połowy, mimo kilku dobrych sytuacji wynik nie uległ zmianie. Drugą połowę świetnie rozpoczęła Nokia. ,,Niebiescy " wykorzystali błędy defensywy iCar wychodząc na dwubramkowe prowadzenie. Kolejne minuty były pełne ostrej walki. iCar starał się wychodzić pressingiem i wyprowadzać szybkie kontrataki. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie, a Nokia kontynuuje świetną passę.

nc+ - JR Holding 2:4

Lider pokonany

To spotkanie zapowiadało się bardzo ciekawie . Obie drużyny przystąpiły do spotkania po serii trzech zwycięstw z rzędu. Pierwsze minuty należały do nc+ , które szybko wyszło na prowadzenie. Po straconej bramce, uwidoczniła się przewaga JR Holding, który dążył do wyrównania. Wykorzystując dośrodkowanie Bartłomieja Wojnara, Grzegorz Noga doprowadził do remisu. JR Holding mógł przed przerwą wyjść na prowadzenie, lecz brakowało skutecznego wykończenia. Na przerwę drużyny schodziły przy wyniku 1:1. Druga połowa rozpoczęła sie od szybkiej bramki "czarno-zielonych". Nc+ starało się szybko odrobić stratę, lecz świetnie interweniował Mariusz Bulanda. W odpowiedzi szybki kontratak wykończył Jakub Skucha. Do końca spotkania drużyny strzeliły jeszcze po jednej bramce, a ostateczny triumf padł łupem JR.

4F - Koby 1:4

Koby górą w meczu na szczycie

Ten mecz miał istotne znaczenie w kontekście walki o awans. Każda z drużyn chcąc pozostać w wyścigu do Extraklasy nie mogła sobie pozwolić na stratę punktów. Pierwsza połowa spotkania zakończyła się bezbramkowym remisem. Drużyny próbowały wypracować sobie sytuacje zagrażające bramce rywala, jednak działo się to z marnym skutkiem. Na bramki przyszło nam czekać do drugiej odsłony. W 23. minucie piłkę do siatki skierował Tomasz Wątor. Odpowiedź Koby była piorunująca. Dwie minuty później Paweł Markowski doprowadził do remisu, a po chwili Koby objęło prowadzenie. W kolejnych minutach trwała wymiana ciosów. Ostatecznie Koby utrzymało prowadzenie i zdobyło bardzo ważne trzy punkty.

Apla - Coca-Cola 3:6

Formalność 

Zdecydowanym faworytem w tym spotkaniu była Coca-Cola. ,,Czarni" dzięki ostatnim zwycięstwom awansowali na drugie miejsce, premiowane awansem. Pierwsza połowa nie przyniosła niespodzianki. Coca-Cola całkowicie zdominowała grę, kontrolując wydarzenia na boisku. Apla schowana w głębokiej defensywie ograniczyła sie do nielicznych kontrataków. Do przerwy Coca-Cola prowadziła 3:0 po bramkach Jarosława Walczaka. W drugiej polowie gra ulegla wyrównania. Rozluźniona Coca-Cola oddała więcej pola rywalowi. Apla poprawiajac grę, zdobyla 3 bramki lecz bylo to za malo by zdobyć choćby jeden punkt w tym spotkaniu. Coca-Cola dzięki zwycięstwu, traci już tylko jeden punkt do lidera.

II Liga A

AMARA – Codahead 6:2

AMARA na zwycięskim szlaku!

Od początku spotkania na boisku wiele się działo. Gracze Codahead byli bardzo ruchliwi w ataku, na co gracze Amary odpowiadali wysokim, agresywnym pressingiem. Nie można powiedzieć, aby któraś z drużyn na początku spotkania osiągnęła jakąkolwiek przewagę, ale pierwsza bramkę na swoim koncie zapisali gracze Codahead po niecodziennej urody golu samobójczym jednego z graczy Amary. Gracze Codahead sprawiali wrażenie zespołu, który ma pomysł na grę i jest solidnie przygotowany i zmotywowany do tego spotkania, po pierwszej połowie jednak to nie oni, a gracze Amary mogli cieszyć się z prowadzenia 3:2. Jeśli chodzi o graczy Amary w pierwszych dwudziestu minutach z pewnością na uwagę zasługuje ich bramka wyrównująca na 2-2, kiedy po fantastycznym rozegraniu akcji obrona zespołu Codahead została totalnie zgubiona. To co wydarzyło się w pierwszej odsłonie meczu dla zespołu Amary okazało się być tylko prologiem do tego co gracze w białych strojach zaprezentowali w drugiej połowie. Na początku drugiej odsłony przewagę mieli gracze Codahead, przewaga ta była na tyle wyraźna, że kwestią czasu wydawało się być wyrównanie przez nich stanu rywalizacji. Stało się jednak zupełnie odwrotnie i właśnie w momencie największej dominacji na boisku graczy Codahead to zespół Amary strzelił dwie bramki. Drużyna Codahead nie zdołała już później odrobić tej straty, tracąc przed końcowym gwizdkiem jeszcze jedną bramkę. Ostatecznie po dobrym meczu i ambitnej walce z obu stron trzy punkty do swojego dorobku dopisują gracze Amary.

Hostel Deco – Capita 3:1

Kryzys Capity

Początek meczu bardzo spokojny z obu stron, oba zespoły raczej sporadycznie stwarzały sobie sytuacje do strzelenia bramki. W jedenastej minucie strzałem głową po dograniu z boku gracze Hostelu Deco otworzyli wynik spotkania. Sześć minut później przewaga Hostelu Deco wzrosła do dwóch trafień – po wcześniejszym zastosowaniu przywileju korzyści, gracz Hostelu Deco wpakował z ostrego kąta piłkę do bramki zespołu Capity. Po utracie drugiej bramki w szeregach zespołu Capity pojawiła się nerwowość, która skutkowała podaniami „do nikogo" w środku pola i strzałami z niewypracowanych pozycji. Pomimo tej nerwowości, sześć minut po gwizdku rozpoczynającym drugą odsłonę meczu graczom Capity udało się zdobyć bramkę kontaktową – po efektownym strzale „rogalem" piłka wylądowała tuż przy słupku bramki Hostelu Deco. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać i po 50 sekundach Hostel Deco znów prowadził dwoma trafieniami. Pomimo zepchnięcia rywala do obrony, drużynie Capity nie udało się odrobić strat, co w konsekwencji oznacza drugą z rzędu porażkę zespołu, który do niedawna piastował pozycję lidera ligi.

morele.net – CMI 9:2

Zostali w szatni

Od początku mecz toczył się w szybkim tempie – dużo było ruchu i strzałów po obu stronach. Wynik spotkania otworzyli gracze CMI w siódmej minucie – piłka dośrodkowana z rzutu rożnego znalazła w polu karnym jednego z graczy, który skierował ją do bramki rywala. Na odpowiedź morele.net nie trzeba było czekać długo – po niespełna minucie mieliśmy już 1:1. Niedługo potem CMI po raz kolejny wyszło na prowadzenie – piłka znalazła drogę do bramki zespołu morele.net po dobitce strzału, po którym piłka trafiła w poprzeczkę. Zespół morele.net jeszcze przed przerwą jednak doprowadził do wyrównania, dzięki czemu pierwsza odsłona zakończyła się sprawiedliwym remisem. Na początku drugiej połowy gracze CMI wydawali się mieć sporą przewagę, co kompletnie nie przełożyło się na wynik. Gracze CMI nie zamienili posiadanej inicjatywy na zdobycze bramkowe, za to później z powodzeniem zrobili to ich rywale – gracze morele.net w przeciągu jedenastu minut siedem razy wpakowali piłkę do bramki CMI, nie tracąc przy tym żadnej bramki! Te jedenaście minut zadecydowało o fakcie, że komplet punktów do ligowej tabeli dopisują na swoje konto gracze morele.net.

iCar – Prisjakt 4:6

Przegrali w drugiej połowie

Zespół Icara otworzył wynik meczu już w pierwszej minucie, przez co gracze Prisjaktu zmuszeni byli do gonienia wyniku. W pierwszej połowie spotkania byliśmy świadkami sześciu bramek, z czego cztery były autorstwa graczy lepszego w pierwszej odsłonie iCara. Mówiąc o bramkach, należy wspomnieć o trafieniu numer trzy dla zespołu w żółtych strojach, które z całą pewnością jest jednym z najpoważniejszych kandydatów do bramki sezonu. W drugiej połowie bramki zdobywali już tylko gracze Prisjaktu, choć iCar wcale nie wydawał się zespołem gorszym. Dwubramkową stratę po pierwszej odsłonie udało się graczom Prisjaktu odrobić już po dziesięciu minutach, a pozostałe dziesięć wykorzystali oni na strzelenie dwóch kolejnych bramek, które zapewniły im końcowy triumf. Kiedy gracze Prisjaktu po dobitce strzału z dystansu oddanego w słupek objęli prowadzenie, zespół iCara robił wszystko co było w jego mocy by wyrównać stan rywalizacji, jednak zamiast wyrównania stracił bramkę na 4-6. W drugiej połowie w zespole iCara brakło tego co wydawało się jego najmocniejszą stroną w pierwszej części – strzałów z dystansu. Ostatecznie po zaciętym i wyrównanym meczu 3 punkty do ligowej tabeli dopisuje sobie drużyna Prisjaktu.

Dedax – Fluvius 2:1

Dedax – koszmar faworytów

Dla Dedaxu po ostatnim zwycięstwie nad jednym z faworytów do zwycięstwa w lidze – Capitą – przyszła pora na mecz z drugim najpoważniejszym kandydatem do awansu czyli drużyną Fluviusa. Gracze Fluviusa otworzyli wynik spotkania już w czwartej minucie. Pięć minut później graczom Dedaxu udało się wyrównać stan rywalizacji i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1-1. Gracze Fluviusa w pierwszej połowie częściej atakowali i mieli wizualną przewagę, drużyna Dedaxu często natomiast kontratakowała. W trakcie całego spotkania zespół w niebieskich strojach za wszelką cenę starał się wymuszać na sędziemu faule w okolicach pola karnego rywala, jednocześnie samemu nie przebierając w środkach, czego skutkiem był uraz jednego z graczy Dedaxu w końcowej części spotkania. W drugiej odsłonie spotkania padła tylko jedna bramka- dająca zwycięstwo graczom Dedaxu. Dzięki tej wygranej gracze Dedaxu objęli pozycję lidera II ligi A.

III Liga A

REN-BET - Asseco Poland  4:3

Przewaga liczebna dała zwycięstwo

Pierwsze dzisiejsze spotkanie to pojedynek zespołów z dolnych rejonów tabeli, ale Asseco stawiło się na mecz w okrojonym składzie, toteż Ren-Bet miał ułatwione zadanie. Pomimo gry mniejszą ilością zawodników to Asseco Poland zdobyło pierwszego gola i przeważało na boisku. Wraz z upływem czasu Żółci grali coraz mądrzej, wykorzystując w końcu grę w przewadze liczebnej. W pierwszej połowie udało się doprowadzić do wyrównania i mecz rozpoczął się od początku. Drugą część spotkania ponownie lepiej rozpoczęli Błękitni, ale podrażniony Sosin ustawił swój zespół i jego taktyka zaczęła się opłacać. Ren-Bet szybko doprowadził do wyrównania, a po chwili prowadził już dwoma trafieniami i nie dał sobie wydrzeć zwycięstwa, pomimo starań przeciwnika.

Sygnity - Pratt&Whitney  2:3

Minimalnie lepsi

Kolejny mecz rozgrywały dzisiaj czwarta z ostatnią drużyną, pomimo, że różnica punktowa była spora, to zapowiadał się wyrównany pojedynek, bowiem PWT zanotowało ostatnio zwyżkę i wygrało ważne spotkania. Już pierwsze minuty unaoczniły brak Piotra Szweda, Pratt&Whitney wykorzystał brak kapitana przeciwników i szybko wyszedł na prowadzenie, ale Sygnity zdołało jeszcze przed przerwą wyrównać. Po zmianie stron grę nadal prowadzili Biali, Jarosław Sala i spółka już na początku wyszli na prowadzenie, a tuż przed końcem spotkania podwyższyli wynik, czym pozbawili złudzeń rywala. Sygnity wprawdzie po walce zdobyło gola kontaktowego ale Pratt&Whitney utrzymał prowadzenie i zgarnął trzy punkty.

JSF Silikon – DOMTOM  0:13

Szczęśliwa trzynastka

Wicelider, który wciąż czeka na potknięcie Sław-Montu dzisiaj znowu musiał wygrać aby zachować nadzieję na tytuł mistrzowski. JSF Silikon zajmujący szóste miejsce był dzisiaj skazany na porażkę, ale drużyna w czerwonych koszulkach nie zamierzała się poddawać i pierwsze minuty meczu były bardzo wyrównane. Pierwsza część spotkania, bardzo wyrównana, padła łupem DOMTOM. Drugie dwadzieścia minut to już kanonada strzelecka Niebieskich. Konrad Linczowski wraz z Mateuszem Wolko doprowadzili do rozpaczy przeciwnika, który prosił sędziego, aby ten zakończył wcześniej zawody. DOMTOM wygrał okazale i wysoko, nie tracąc przy tym żadnej bramki, wspaniała passa zwycięstw nadal trwa a losy mistrzostwa rozstrzygną się w bezpośrednim pojedynku z liderem.

Sław-Mont - Global Telemarketing  7:1

Nadal bez porażki

Zespół Sławomira Barasza jak co tydzień przystąpiła do spotkania w roli zdecydowanego faworyta, ale DOMTOM miał nadzieję, że Global Telemarketing pokusi się o zdobycie dzisiaj choćby punktu. Pierwsze dwadzieścia minut obie drużyny zagrały bardzo defensywnie, uważna gra w obronie i mało sytuacji podbramkowych długo nie przynosiły goli. Sław-Mont wykazał się wyższą skutecznością i pomimo małej liczby sytuacji do przerwy prowadził 3:0. Po zmianie stron przewaga Bordowych zaczęła rosnąć, a Global Telemarketing zaczął opadać z sił co spowodowało, że rozwiązał się worek z bramkami. Po raz kolejny pokaz siły dał Tomasz Kawa, strzelec czterech goli, w bramce wtórował mu Barasz, który dał się pokonać tylko z rzutu karnego.

Asseco Data Systems - Infosys Consulting  7:6

Było blisko

Na zakończenie piłkarskich zmagań z III ligą A piąta drużyna, czyli Asseco Data Systems podejmowała Infosys Consultng, który zajmuje przedostatnią pozycję. Zgodnie z oczekiwaniami rozpoczęli zawodnicy prowadzeni przez Marka Paduszyńskiego, szybko zdobyta bramka była tylko przystawką do kolejnych, które padały jak na zawołanie, a w pierwszych dwudziestu minutach Asseco dorzuciło kolejne cztery. Po zmianie stron faworyt spotkania odpuścił i postawił na obronę korzystnego rezultatu. Z takiego obrotu spraw postanowili skorzystać zawodnicy Infosysu, rozpoczynając pogoń. Dwie bramki Syguły i dwie Piotra Malborskiego spowodowały, że Infosys tracił do przeciwnika tylko jedno trafienie, ale Asseco zdołało obronić korzystny wynik i to Błękitni zgarnęli dzisiaj trzy punkty.

 

Marcin Kluska

Masz pytania? Porozmawiaj Dyrektor ds. sprzedaży
i marketingu
T: +48 505 165 566 m.kluska@biznesliga.pl Zadaj pytanie

Kamil Dulański

Masz pytania? Porozmawiaj Administracja rozgrywek
T: +48 505 200 998 biuro@biznesliga.pl Zadaj pytanie

Tomasz Duda

Masz pytania? Porozmawiaj Grafika || Video
Social media
Sprzedaż strojów
T: 530 713 312 t.duda@biznesliga.pl Zadaj pytanie