Przed startem rozgrywek w II lidze D niezwykle ciężko było wytypować faworyta do końcowego zwycięstwa. Sporo szans, jak zawsze, dawano Atalowi, który w swoim składzie ma niezwykle bramkostrzelnego Andrija Pishchevskyiego. Mocna na papierze wydawała się także ekipa Dragonu, Revo Drink Team, czy HLD. Rzadko w gronie faworytów wymieniało się zespół LGBS-u, który sezon zaczął od porażki z Korporatami i szalonego remisu z HLD (7:7). Później, ekipa ,,Granatowych’’ zaliczyła kilka strat punktów i długo plasowała się w drugiej połowie tabeli, aby rundę zakończyć na pierwszym miejscu i tej lokaty nie oddać już do końca sezonu.
Początek sezonu był dość ciężki dla nas. Potrzebowaliśmy trochę czasu, żeby się zgrać i złapać rytm. Wraz z rosnącym poczuciem pewności siebie przyszły i zwycięstwa. Pierwszą rundę zakończyliśmy na pozycji lidera, której nie ustąpiliśmy aż do ostatniego gwizdka w sezonie. W pewnym momencie wiedzieliśmy, że stać nas na więcej i robiliśmy wszystko, żeby zdobyć 3 punkty w każdym meczu. Więc nie było raczej większego zaskoczenia – powiedział Dzmitry Ramancou, zawodnik LGBS.
Z przekroju sezonu, możemy wyróżnić kilku zawodników mistrzowskiej ekipy, którzy ciągnęli grę całego teamu. Takimi osobami są niewątpliwie Kamil Kobylec (24 bramki, 12 asyst), Bartłomiej Kądziołka (14 bramek, 8 asyst) czy Dzmitry Ramancou (12 bramek, 9 asyst). Zawodnicy doceniają wkład całej drużyny i uważają, że bez gry zespołowej, a przede wszystkim wysokiej frekwencji, nie udałoby im się osiągnąć tak dobrego wyniku.
Zawsze wymieniam grę zespołową jako nasz główny atut. Mamy jednak też zawodników z dobrym arsenałem technicznym. W tym sezonie było to wyraźnie widać. Dodatkowo, udało nam się osiągnąć większą stabilność składu - włącznie z pozycją bramkarza – czego ewidentnie brakowało w kilku poprzednich sezonach. Przeciwnicy prezentowali dobry poziom. Musiałbym się zastanowić, żeby przypomnieć sobie mecz, gdzie mogliśmy pozwolić sobie na luźne i bezstresowe granie. Było takich maksymalnie 3-4 .
Graliśmy już kiedyś w I Lidze, ale niestety mamy złe wspomnienia. Chcielibyśmy tym razem uniknąć popełnionych wówczas błędów. Scenariusz realistyczny dla nas to utrzymanie się, czyli miejsce w środku tabeli rozgrywkowej. No i oczywiście zadowolenie z własnej gry. Jeżeli chodzi o wzmocnienia, to raczej się ich nie spodziewamy. Może, dołączą do nas 1-2 osoby. Liczymy przede wszystkim na to, że uda nam się zachować skład z poprzedniego sezonu i również podobną frekwencję – dodaje Dzmitry.
Najlepszym strzelcem i asystentem ligi, pomimo dość niskiej pozycji Atalu, został Andrii Pishchevskyi, a miano najlepszego zawodnika otrzymał Kamil Kobylec, który był bardzo mocnym punktem mistrzowskiego LGBS-u. Statuetkę dla najlepszego bramkarza otrzymał zaś przedstawiciel Dragona – Paweł Jaros.
Kroku LGBS-owi dotrzymywał Revo Drink Team, który stracił tylko 29 bramek, ale strzelil ich o 15 mniej od mistrza, czyli 64. ,,Czarni’’ potracili w trakcie sezonu kilka punktów, których, mimo bardzo dobrej gry i ambitnej postawy, nie udało im się już odrobić. Trzecie miejsce przypadło zespołowi HLD, które tylko o punkt wyprzedziło rewelację sezonu – MPO Kraków, które gdyby zagrało przez cały sezon, tak dobrze jak w II rundzie, znalazłoby się na podium. Czwarte miejsce po fatalnej wiośnie (przedostatnia lokata) jest i tak sporym wyczynem.
Tylu powodów do zadowolenia, co wymienione wyżej drużyny na pewno nie mają: Alexmann, Lanster i Mostostal Krakow, które sezon zakończyły w strefie spadkowej. W każdej z tych ekip można wyróżnić jednego zawodnika, ale popisy strzeleckie Anthony’ego Schacherera, Macieja Wejnera i Pawła Tabora nie zapewniły ich drużynom utrzymania w II Lidze.
W całej II Lidze D padło 567 bramek, zawodnicy popisali się 423 asystami, a sędziowie pokazali 52 żółte i 1 czerwoną kartkę.
Tak przedstawiała się tabela po 18. kolejkach sezonu wiosna/lato 2015: