Ciekawy poniedziałek

I Liga A

Coca-Cola – Teva 5:2

Coca-Cola coraz bliżej medalu

W pierwszym meczu kolejki Coca-Cola podejmował ekipę Tevy. Mecz był ważny dla obu drużyn, Cola po wygranej utrzymywała 3 pozycję która zapewnia medal, natomiast Teva jest na granicy utrzymania i każde zgubione punkty mogą spowodować że w przyszłym sezonie będziemy ich oglądać już ligę niżej. Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze i już po 10min mieliśmy „bezpieczny” wynik 2-0. Teva nie potrafiła zagrozić bramce bronionej przez Grzegorza Jakubiszyna aż do ostatniej min pierwszej części. Sędzia odgwizdał faul zza polem karnym Coli. Do piłki podszedł Łukasz Banaśkiewicz i sprytnym strzałem dał cennego gola na kontakt dla Tevy. Wynik był otwarty i druga część miała przynieść rozstrzygnięcie. Pierwsze minuty to dużo walki w środku pola i mało klarownych sytuacji. Cola powoli przejmowała inicjatywę i około 7min drugiej części po indywidualnej akcji Marcin Pituła podwyższył wynik na 3:1. Cola grała bardzo mądrze z tyłu i raz za razem groźnie atakowała bramkę Tevy. Przy wyniku 5:1 goście dopiero ruszyli do odrabiania start ale stać ich było tylko na jedną bramkę i kilka groźnych strzałów. Cola pewnie wygrywa utrzymując 3 miejsce w tabeli a Teva gubi punkty i znajduje się na lokacie która nie gwarantuje że za rok zagrają w 1 lidze.

Nokia - Hostel Deco 6:3

Lider pokonany!

W drugim spotkaniu na obiekcie Dekerta mogliśmy oglądać starcie Noki która stara się jak najbardziej oddalić od strefy spadkowej z liderem który awans do najwyższej klasy rozgrywkowej ma już w kieszeni i walczy teraz tylko o to jakiego koloru medal założy podczas naszej corocznej gali. Goście z powodu okresu urlopowego nie zebrali nominalnego składu i przez pierwsze minuty musieli grać w osłabieniu jednego zawodnika. Miało to decydujący wpływ na wynik spotkania ponieważ podczas gry w osłabieniu stracili 2 bramki i musieli odrabiać straty. W pierwszej części więcej bramek już nie padło ale druga połowa miała przynieść więcej emocji. Już w pierwszej akcji po gwizdu padła bramka na 2:1 i mecz nam się rozkręcał. Następne minuty to wymiana cios za cios aż do stanu 4:3. Wtedy inicjatywę przejęli gracze Nokii i po ładnych akcjach podwyższyli wynik na 6:3 i sędzia odgwizdał koniec spotkania. Hostel przez tą porażkę spada na 2 miejsce w tabeli i w ostatnich spotkaniach musi z siebie dać wszystko oraz liczyć na potknięcie zawodników Decathlonu.

JR Holding–  Rigor Mortis  1:3

Mają patent

W poprzednim spotkaniu między tymi zespołami Rigor wygrał jedną bramką, chociaż był dużo niżej notowany. I przed tym meczem większe szanse na zwycięstwo miał bijący się o medale JR Holding ale goście nie chcieli tanio sprzedać skóry. Mecz nie należał do najładniejszych , bardzo dużo walki oraz spora ilość fauli nie pozwalała na płynne przeprowadzanie akcji. Gospodarze byli chyba trochę zaskoczeni agresją jaką przeciwnicy zaczęli spotkanie , a Rigor wykorzystali to strzelając dwa gole i nie tracąc żadnego w tej części meczu. Druga odsłona to przede wszystkim piękne parady w wykonaniu bramkarza gości który dwoił się i troił przy groźnych atakach JR Holdingu. Przy stanie 0:3 gospodarzom udało się strzelić kontaktową bramkę ale na więcej już nie starczyło sił i mecz kończy się wynikiem 1:3 co dla JR Holding oznacza że do strefy medalowej traci już aż 4 pkt i będzie ciężko to odrobić zważywszy na to że do końca rozgrywek pozostały 3 kolejki.

ANSWEAR.COM – Morele.net 5:2

Zasłużona porażka

Zespół ANSWEAR.COM przed spotkaniem był stawiany w roli zdecydowanego faworyta, gdyż ich rywale zamykają tabelę z dorobkiem dziesięciu punktów. Z roli tej wywiązali się bez zarzutu, od pierwszych minut mocno zaatakowali morele.net i szybko stwarzali sobie naprawdę sporo strzeleckich sytuacji. Pierwsze pięć minut było dość leniwe w obu ekipach, lecz z minuty na minutę piłkarze ANSWEAR.COM powiększał przewagę. W 10. minucie jako pierwszy na listę strzelców wpisał się Patryk Oleksa. Dwie minuty później na 2:0 podwyższył jego kolega Dawid Juszczak i tym samym na przerwę gracze ANSWEAR.COM schodzili w świetnych nastrojach. W kolejnych dwudziestu minutach obraz gry nie uległ znacznej zmianie. W dalszym ciągu na murawie mieliśmy jednego faworyta, który grał ciekawą, drużynowa piłkę. W krótkim czasie były tego kolejne efekty w postaci goli. Na 5 minut przed końcem spotkania rezultat wynosił już 5:0 i był to zdecydowanie sprawiedliwy wynik. Pod sam koniec sygnał do ataku dał Tymoteusz Radłowski, strzelec dwóch bramkę dla morele.net. Jednak na coś więcej było już zdecydowanie za późno.

Decathlon- Extend Vision 3:3

Niewykorzystane sytuację się mszczą 

W ostatnim spotkaniu na obiekcie Dekerta starły się ekipy grające młodymi składami które biją się o kompletnie inne cele. Decathlon zapewnił sobie już awans i walczy teraz o złoty lub srebrny medal, natomiast Extend Vision biją się o utrzymanie w lidze aktualnie piastując miejsce które go nie zapewnia. Goście objęli prowadzenie w 8min meczu i utrzymywali je aż do końca pierwszej części meczu gdy golkipera Extend pokonał Maciej Michalak grający na pozycji środkowego pomocnika. Druga cześć gry zaczęła nam się podobnie, to znowu goście wyszli na prowadzenie żeby to Decathlon strzelił wyrównującą bramkę po przepięknym krosie Kamila Gawlika swoją okazję wykorzystał Mateusz Radwański. Przy stanie 2:3  gdy do końca zostało już niewiele czasu mieliśmy akcję która mogła ustawić mecz do końca. W polu karnym padł jak rażony piorunem gracz gości i sędzia wskazał na „wapno”. Niestety dla drużyny Extend w bardzo dobrej formie był tego dnia bramkarz gospodarzy i w bardzo ładnym stylu wybronił strzał koło prawego słupka. Gdyby padła bramka ciężko było by odrobić stratę gospodarzom a tak ciągle wynik meczu był otwarty. Niewykorzystane sytuację się mszczą  zwykle się mawia i tym razem ta maksyma też się sprawdziła. W ostatniej minucie spotkania po silnym strzale z daleka i rykoszecie bramkę na wagę remisu zdobywa Wojciech Potańczyk. Decathlon pomimo potknięcia i tak utrzymuję liderowanie tabeli z przewagą zaledwie jednego punktu i tylko 3 kolejki przed końcem rozgrywek sprawa mistrza pozostaje otwarta.

II Liga A

Cathay Pacific - Sław-Mont 8:6

Meczycho przed duże M

Takie właśnie spotkanie wszyscy kibice pragną oglądać. Kawał dobrej piłki, dużo emocji oraz co by tu dużo mówić - niespodziewany rezultat. Lider Sław-Mont stracił punkty i do samego końca rozgrywek będzie jeszcze ciekawie. Już początkowe minuty pokazały, że w tym meczu będzie działo się naprawde dużo. Sław-Mont wyszedł na prowadzenie w trzeciej minucie, jednak już kilka akcji później był remis po jeden. Gracze Sław-Mont w dalszym ciągu nacierali na bramkę, jednak to rywale zdobyli kolejną bramkę. W dziesiątej minucie  piękną akcję skrzydłem zakończył celnym strzałem Tomasz Kawa. Był to jeden z wyróżniających się graczy lidera, gdyż w całym meczu zdobył był trzy bramki (zresztą podobnie jak jego kolega Krzysztof Maj). Znów jednak defensywa lidera rozgrywek przysnęła i pierwsza połowa zakończyła się remisem 3:3. Druga połowa to prawdziwy rollercoaster emocji. Od remisu 4:4, przez prowadzenie Sław-Mont doszliśmy do wspaniałej końcówki Cathay i ich zaskakującego zwycięstwa. Kluczową kwestią była tu kapitalna i równa gra całej drużyny, bowiem aż sześciu zawodników Cathay Pacific wpisało się na listę strzelców.

Limbud - AMARA 7:1

U góry niezwykle ciekawie

Porażka Sław-Mont.u dawała piłkarzom Limbudu szanse na zmniejszenie dystansu do liderujące drużyny. Zdecydowanie wykorzystali swoją szansę i pewnie pokonali będący również w górnej części tabeli zespół Amary. Jednak to Amara mogła lepiej rozpocząć ten mecz. W 8. minucie mieli sytuacje sam na sam, jednak górą wyszedł z niej bramkarz. Niewykorzystane okazje lubią się mścić, także już w 12. minucie Limbud prowadził jedną bramką. Pierwsza połowa upłynęła na agresywnej i drużynowej grze głównie w środku boiska. Pod bramkami działo się niezbyt dużo, jednak w 17. minucie Limbud wykorzystał wolną przestrzeń i z dystansu podwyższył  na 2:0. Druga połowa była już o wiele bardziej jednostronna. Piłkarze Limbudu pokazali tu pełnię swoich umiejętności przede wszystkim w ofensywie i strzelali naprawdę sporo. Już zaledwie po siedmiu minutach mieliśmy rezultat 5:0. W ofensywie najbardziej wyróżnili się Krzysztof Nieckarz oraz Adrian Sosin, którzy zdobyli po dwie bramki oraz często pomagali kolegom w akcjach ofensywnych. Honorową bramkę dla Amary zdobył w 30. minucie Bartłomiej Dańda. Chwilowy zryw to jednak trochę za mało, by myśleć o korzystnym rezultacie. Wisienką na torcie była koronkowo przeprowadza akcja z klepki na 7:1 już pod sam koniec meczu. Widać, że gracze Limbudu doskonale się rozumieją.

iCar - CMI 1:5

Niespodzianka. Pod koniec bicie głową w mur

W tym meczu również mieliśmy niespodziewany rezultat, bowiem iCar w dalszym ciągu liczy się w walce o podium rozgrywek. Różnice punktowe są tam niewielkie, więc każda ich utrata  może być niezwykle bolesna. Już w pierwszej minucie idealny strzał głową na bramkę zamienił Piotr Kwilosz (w całym meczu trzykrotnie wpisał się na listę strzelców). Pięć minut później podwyższył na 0:2 Szymon Badowski. W tej części spotkania zespół iCaru był tylko cieniem swoich przeciwników, którzy szybko wymieniali podania i  stwarzali sobie kolejne sytuacje. Gol na 0:3 to już świetne dogranie z głębi pola do niepilnowanego gracza CMI. Natomiast na minutę przed końcem pierwszej połowy Maciej Uhl popisał się świetnym strzałem z woleja. Wyszła piękna bramka w samo okienko. Co tu dużo mówić graczom CMI  wychodziło niemal wszystko. Druga połowa to już dużo bardziej wyrównana gra. iCar spodziewanie ruszył do zmasowanego ataku, jednak ich strzały były dość niecelne. Wkradło się też sporo nerwowości i tym samym  końcowa porażka zdecydowanie zasłużona.

Dedax - Codahead 2:1

W końcu wpadło

Pierwsza połowa nie zaskoczyła nas wieloma sytuacjami bramkowymi. Była niezwykle jednostronna, bowiem praktycznie cały czas piłkę przy nodze mieli piłkarze Dedaxu. Jednak nie umieli tej przewagi przedłożyć na sytuacje strzeleckie. Dopiero w 10. minucie Michał Nowacki celnie przyłożył i dał swoim kolegom prowadzenie. Kolejne minuty były niezwykle senne, aż do wyrównującego gola. Tu Patryk Izydorek popisał się świetną akcją indywidualną i równie świetnym oraz celnym strzałem. Piłkarze Dedaxu rzutem na taśmę mogli zakończyć pierwszą połowę zwycięsko, jednak przeszkodził im w tym słupek. W drugiej połowie dalej to Dedax konstruował akcje i prowadził grę. Dopiero w samej końcówce udokumentowali to jednak golem. Trzy punkty zapewnił Bartłomiej Suski, a cały mecz zakończył się sprawiedliwym wynikiem. Remis byłby dla graczy Dedaxu sporym niedosytem.

III Liga A

JSF Silikon – FORMAT 2:4

Zbyt późny zryw

Z bardzo dobrej strony w piętnastej kolejce pokazał się liderujący FORMAT. Powracająca po krótkiej przerwie do rozgrywek drużyna pokazała dobry i skuteczny futbol, który pozwolił odnieść ważne zwycięstwo. Gracze w czarnych strojach już w premierowej odsłonie zbudowali sobie sporą przewagę za sprawą niezawodnego Mateusza Goduli. Gracz ten dwukrotnie pokonał Krzysztofa Bajorka udowadniając swoją wysoką dyspozycję. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie, a to ekipa Dariusza Jani podwyższała przewagę. Kiedy wydawało się, że następne bramki są tylko kwestią czasu rozprężenie w końcówce wykorzystał JSF Silikon. „Czerwoni” zmniejszyli rozmiary porażki dwoma golami kapitana – Bartłomieja Kozłowskiego. Na następne zabrakło jednak czasu i team z Niepołomic przegrywa po raz szósty, do maksimum komplikując sobie kwestię walki o medale.

SolarWinds – iCar II 2:6

Rozstrzygnęli po przerwie

Od mocnego uderzenia arcyważną dla układu tabeli potyczkę rozpoczęli gracze SolarWinds. Już w pierwszej minucie rajd ofensywnego zawodnika letniego debiutanta zakończył się faulem w polu karnym i rzutem karnym, którego jednak na bramkę nie zamienił Paweł Rajca. Ekipa w granatowych koszulkach nie złożyła broni i po chwili „dopięła swego” po uderzeniu Piotra Pontusa. W premierowej odsłonie to SolarWinds prowadził grę i mógł dwukrotnie cieszyć z prowadzenia. W najlepszy możliwy sposób odpowiadał jednak iCar II, który na zasłużoną przerwę udał się przy remisowym wyniku. Po zmianie stron „Taksówkarze” całkowicie rozmontowali defensywę przeciwnika i swoim doświadczeniem wypunktowali wszystkie braki rywala. Cztery trafienia, w tym kapitalny występ ofensywnego duetu Stach – Dulemba pozwoliły zawodnikom w żółtych strojach zdobyć bezcenne trzy punkty i pozostać w walce o złote medale (siedem „oczek” straty, jednak jeden bój rozegrany mniej) SolarWinds jest trzeci, co zapowiada arcyciekawą walkę o miejsce „na pudle”.

Prisjakt – Infosys Consulting 4:5

Emocje do ostatnich sekund

Sporo emocji przyniosło spotkanie dwóch ekip z dolnych rejonów klasyfikacji. Pierwszy kwadrans należał do niżej notowanego Infosys Consulting, które w premierowym kwadransie zadało trzy zabójcze ciosy. Niemała w tym zasługa kapitalnie grającego Pawła Tryki, który czterokrotnie pokonując Konrada Należnika w pełni zasłużył na tytuł MVP spotkania. Prisjakt pomimo niekorzystnego wyniku próbował niwelować poniesione straty. Najpierw w premierowej odsłonie za sprawą bramek Skrzyniarzy – Jakuba i Dariusza złapali przysłowiowy „kontakt”, a potem w samej końcówce po trafieniach Organa i Mroczki zaczęli wierzyć w wywalczenie remisu. Ostatecznie na gola na wagę podziału punktu zabrakło czasu i to „Biało-Niebiescy” odnieśli czwarte zwycięstwo, potwierdzając wysoką dyspozycję w rewanżowej rundzie.

Welcome Aiport Services – CREADIS 5:4

Bezcenny triumf

Mistrzowskie otwarcie odnotował Welcome Aiport Services, który już po pięciu minutach cieszył się z dwubramkowego prowadzenia. Kapitalnie w szeregach wyżej notowanego teamu spisywał się duet: Litwa, Lorenc. Pomimo poniesionych na początku strat ambitnie o korzystny wynik walczył CREADIS. Na szczególne słowa uznania zasługuje bramka Mateusza Szeląga, który kapitalnym uderzeniem z połowy boiska doprowadził do remisu. Ostatnie słowo w premierowej odsłonie należało jednak do wspomnianego wyżej Litwy, który golem „do szatni” dał nadzieję na zgarnięcie pełnej puli. Po zmianie stron oglądaliśmy tylko dwa gole. Najpierw wyrównał Chocla, a potem w samej końcówce sposób na Dańca znalazł Lorenc zapewniając walczącej o medale ekipie ważny triumf. Tym samym Welcome Aiport Services wygrywa dziewiąty bój i dzięki temu ma tyle samo punktów co drugi iCar i trzeci SolarWinds. Walka o awans zapowiada się więc fascynująco!

REN-BET – ES-SYSTEM 4:3

Odkupił winy

Konia z rzędem temu, kto spodziewał się tak szalonej końcówki w zamykającym piętnastą serię gier spotkaniu! Wyżej notowany REN-BET błyskawicznie wręcz objął prowadzenie po wykończeniu Rafała Woźniaka. Kolejne minuty należały jednak do ES-SYSTEMS. Team Piotra Chojki jeszcze przed przerwą nie dość, że odrobił poniesione straty, to jeszcze zapewnił sobie skromną przewagę po golu Przemysława Kałkusa. Kiedy po zmianie stron błąd stopera – Grzegorza Sosina wykorzystał Tomasz Chojka rozpoczynając akcję swojego teamu na 3:1 wydawało się, że premierowa wygrana musi stać się faktem. Doświadczona ekipa urządziła jednak swoim kibicom swoisty thriller. Najpierw o bramkę kontaktową pokusił się Szczygieł, chwilę potem wyrównał Sikorski, by w ostatniej akcji o tym, że w piłkę grać potrafi przypomniał wspominany wyżej Sosin. Popularny „Sosu” kierując futbolówkę głową do siatki obok bezradnego Millera odkupił swój wcześniejszy błąd i zapewnił „Żółtym” siódme zwycięstwo! To punktowy rekord REN-BET’u, który w swojej historii w jednych rozgrywkach nie zgromadził jeszcze aż 21 punktów.

Marcin Kluska

Masz pytania? Porozmawiaj Dyrektor ds. sprzedaży
i marketingu
T: +48 505 165 566 m.kluska@biznesliga.pl Zadaj pytanie

Kamil Dulański

Masz pytania? Porozmawiaj Administracja rozgrywek
T: +48 505 200 998 biuro@biznesliga.pl Zadaj pytanie

Tomasz Duda

Masz pytania? Porozmawiaj Grafika || Video
Social media
Sprzedaż strojów
T: 530 713 312 t.duda@biznesliga.pl Zadaj pytanie