EXTRAKLASA
Green Cell – Bar Mateo 0:8
Potwierdzają mistrzowskie aspiracje
Nie za wiele pograli sobie wczoraj zawodnicy Green Cell, którzy mimo kilku prób mecz z Barem Mateo zakończyli z zerem po stronie bramek strzelonych. Z kolei „Pantery” przyjęły ich aż osiem! „Żółto-czarni” od samego początku sezonu potwierdzają mistrzowskie aspiracje i zapowiadają, że dołożą wszelkich starań, aby zdetronizować RMF MAXXX. Znalazło to potwierdzenie w pierwszych dziesięciu minutach, kiedy to Krzysiek Koselak i spółka strzelili pięć goli. Kolejny dobry mecz na swoim koncie ma Krzysiek, który do dwóch bramek dorzucił jeszcze trzy asysty. Bar Mateo depcze po piętach RMF MAXXX i już nie może doczekać się przedświątecznego, bezpośredniego starcia.
Codewise – CMI 5:3
Zadecydował słaby początek
Beniaminek nie rozpoczął tego meczu zbyt dobrze, bowiem po pierwszych dwudziestu minutach musiał dźwigać na plecach bagaż czterech goli. Defensywę CMI rozmontowali Adam Śmigacz i Przemek Porębski. Po zmianie stron „Biało-czerwonych” poderwał nieco Sebastian Stachel, a chwilę później drugą bramkę dla CMI zdobył Maciej Piasecki. Kiedy wydawało się, że uda się złapać kontakt z Codewise, humory przeciwnikowi popsuł Adam Śmigacz. W końcówce rozmiary porażki zmniejszył Seweryn Frączek, a Krzysiek Morański musiał wyciągać piłkę po raz trzeci z siatki.
JR Holding – RMF MAXXX 4:8
Pięciopak Chlebowskiego
Obrońca mistrzowskiego tytuły musiał się naprawdę sporo napocić, aby zgarnąć komplet punktów w starciu z jR Holding. Beniaminek długo walczył z RMF MAXXX, jak równy z równym. Jest to zasługą Grześka Stasika, który zdobył wszystkie cztery bramki dla „Szarych”! Na jego nieszczęście „Radiowcy” mają w swoim składzie Arkadiusza Chlebowskiego, który przebił osiągnięcie rywala i zakończył starcie z JR Holding z „pięciopakiem”! Oprócz napastnika RMF MAXXX Kubę Rysia pokonali jeszcze Kuba Sieprawski (2) i Piotr Dębski, który wczoraj zagrał swój setny mecz w Biznes Lidze.
Ortotop Centrum Medyczne – E-REMONTY.pl
Komplet punktów beniaminka
Dla debiutującego w Extraklasie zespołu E-REMONTY.pl mecz z Ortotopem Centrum Medyczne miał być pierwszym poważniejszych sprawdzianem. Trzeba przyznać, że test ten beniaminek zdał na piątkę z plusem. Co prawda przegrywał 0:1, po golu Konrada Wilka, ale jeszcze przed przerwą odrobił straty z nawiązką. W drugiej połowie do remisu doprowadził Tomek Kawa, ale na jego trafienie odpowiedzieli: Rafał Serafin (2) i Daniel Heród. Rozmiary porażki „Medyków” zmniejszył Michał Żerdecki. E-REMONTY.pl po czterech kolejkach mają komplet punktów, a Ortotop wciąż czeka na przełamanie złej serii.
Korporaci – Capgemini 5:4
Przełamanie
Wszystko dobrze układało się dla Capgemini. Po nieco ponad dziesięciu minutach i dwóch golach Damiana Świątka mało kto spodziewałby się, że mający w tym sezonie sporo problemów Korporaci będą w stanie podnieść z kolan. A jednak! Sygnał dał Andrii Pishchevskyi, wyrównał Kamil Ogonek, a gola do szatni zdobył Marcin Krzyśko. Po zmianie stron na 3:3 strzelił Damian Świątek, kompletując hat-tricka. Szybkie dwa ciosy jednych i drugich i na kilka minut przed końcem mieliśmy remis 4:4. Pierwszą w tym sezonie wygraną „Czerwonym” zapewnił Andrii Pishchevskyi.
III LIGA B
HedgeServ – Chomik Gdów 0:11
Nie zwalniają tempa!
Chomik Gdów kontynuuje dobrą serię! Po czterech kolejkach ma na swoim koncie komplet punktów, a wczoraj o sile lidera III Ligi B boleśnie przekonał się HedgeServ, który dostał „dwucyfrówkę”. Tak naprawdę już po pierwszej połowie było „pozamiatane”. Klasycznego hat-tricka skompletował Kamil Kowalski, a w drugiej części gry dołożył czwarte trafienie. Oprócz „dziewiątki” Chomika Gdów, do siatki trafiali jeszcze Paweł Piwowarczyk (2), Marek Siwek (2), Szymon Nowak, Konrad Nowak i Michał Szlachta. HedgeServ mimo usilnych starań nie znalazło sposobu na pokonanie Kuby Seweryna.
ROB-STAL – SpyroSoft 7:2
Zatrzymali przez debiutanta
Po trzech zwycięstwach z rzędu, SpyroSoft zatrzymał się na debiutującym w Biznes Lidze zespole ROB-STAL. Dla „Czarnych” była to pierwsza, historyczna wygrana w naszych rozgrywkach. Nie ma się co zatem dziwić radości Dominika Cygana i spółki. To właśnie gracz z dziewiątką na koszulce był wyróżniającą się postacią na boisku. Aż czterokrotnie wpisał się na listę strzelców, prowadząc ROB-STAL do victorii. W pierwsze połowie „Fioletowi” dotrzymywali kroku, ale gole Grześka Jankowa i Grześka Kary okazały się jedynymi. W drugiej części strzelał już tylko rywal, przypieczętowując swoją wygraną.
Pratt&Whitney – Trener Joanna Team 1:6
Honorowe trafienie
Na wygraną, po powrocie do Biznes Ligi, czeka wciąż Pratt&Whitney. Zespół Gabriela Szczepańskiego w meczu z Trenerem Joanną Team był w stanie jedynie zdobyć honorową gola, a uczynił to Jarek Sala, właśnie po podaniu Gabriela (1:4). „Granatowi” mieli sporo problemów z ruchliwymi graczami w czerwonych koszulkach, którzy nie mieli problemu ze stwarzaniem sobie okazji. Do przerwy prowadzili 2:0, a po zmianie stron dorzucili jeszcze cztery gole. Mecz z dubletami kończyli Andrii Rudynsky i Rafael Peretta, a po cegiełce do wygranej dorzucili jeszcze Nikos Giannakopoulos i Javi Otero.
Shell Energy – ALLboards 3:6
Pachniało niespodzianką
Shell Energy pokazał, że z każdej porażki wyciąga wnioski. W starciu z ALLboards zaprezentował się zdecydowanie lepiej, niż we wcześniejszych trzech potyczkach. Co więcej, po piętnastu minutach i bramkach Ardavana Khoshfekariego i Kacpra Bobka prowadzili 2:1 i pachniało niespodzianką. Jeszcze przed przerwą wyrównał Marek Cebula, a gola na 3:2 zdobył Michał Mierzejewski. W drugiej połowie rzut karny celnie egzekwował Mykola Kotek, który w końcowych fragmentach skompletował hat-tricka, przypieczętowując zwycięstwo „Czerwonych”.
Pitbull Shisha Bar – Fluvius 4:3
Spadli z podium
O pierwszej połowie gracze Fluviusa będą chcieli, jak najszybciej zapomnieć. Po dwudziestu minutach i golach Oleha Shchura, Candana Sukru oraz Gokhana Ulusoya przegrywali 0:3. Do walki „Biało-czerwonych” próbował poderwać Denis Sotnikov, ale na jego trafienie odpowiedział Deniz Bayar (4:1). Po tej bramce ekipa turecka nieco spuściła z tonu i mogła za to zapłacić sporą cenę. Na szczęście dla Enesa Epekinciego i jego kolegów Fluviusowi czasu i skuteczności starczyło jedynie na zmniejszenie rozmiarów porażki. Fluvius przegrywa po raz pierwszy i spada poza podium.