II LIGA B
APLA – A.S.A. FCC 4:2
Rozstrzygnęło pierwsze dwadzieścia minut
Szósta w tabeli II ligi B Apla podejmowała dzisiaj zespół, który z zerowym dorobkiem punktowym okupuje ostatnie miejsce w tabeli. Po dobrym ostatnim sezonie beniaminek nie może odzyskać formy, którą imponował, dodatkowo przeciwnikiem była dzisiaj Apla, czyli zawsze groźny zespół z indywidualnościami w składzie. Pstruś i Porada mieli doprowadzić swoją drużynę do zwycięstwa i tak też się stało, wykorzystali osłabienie kadrowe „czerwonej latarni” by w pierwszych dwudziestu minutach prowadzić różnicą trzech trafień. Po zmianie stron Grzegorz Przysiężniak i jego koledzy starali się odrobić stratę sprzed przerwy, ale stać ich było zaledwie na jedną bramkę i nadal pozostają z zerowym dorobkiem punktowym.
ANTRANS – Capgemini 15:3
Pogrom w hicie
Zdecydowanie najciekawiej zapowiadający się pojedynek rozgrywały zespoły ze ścisłej czołówki tabeli. ANTRANS, który do tej pory nie doznał goryczy porażki podejmował Capgemini, czyli zespół aspirujący do podium II ligi B. Niespodziewanie to Capgemini otworzyło wynik spotkania, ale taki obrót spraw wpłynął mobilizująco na Lidera, który do przerwy strzelił aż siedem goli - na usprawiedliwienie Capgemini trzeba dodać, że zespół ten przez dwadzieścia pięć minut grał bez swojego nominalnego bramkarza. Po zmianie stron zespołem dominującym nadal był ANTRANS, najwięcej do powiedzenia miał bramkostrzelny Krystian Nawrot strzelając gola za golem, z tyłu wtórował mu Morański spisując się kapitalnie między słupkami bramki. Kapitan Szymon Stachura pomimo szumnych zapowiedzi niespodzianki musiał pogodzić się dzisiaj z dotkliwą porażką i na pewno wyciągnie wnioski, które w przyszłości pozwolą nawiązać walkę z najlepszymi.
Sterling Outsourcing – TESCO 2:9
Niezawodny Ziółko
Sterling Outsourcing w ostatniej kolejce osiągnął premierowe zwycięstwo, dlatego też dzisiaj wszyscy byli ciekawi jak zespół w zielonych koszulkach spisze się dzisiaj z czwartą drużyną, która w swoich szeregach ma najlepszego strzelca II ligi B. Niespodzianki nie było, Tesco już od pierwszych minut przypuszczało frontalne ataki na bramkę przeciwnika, a efektem był wynik 4:0 dla Białych. Po przerwie dominacja faworyta tego spotkania nie podlegała wątpliwości, karty rozdawał Mateusz Ziółko – autor aż pięciu trafień dla swojego zespołu. Na pochwałę zasługuje Sterling Outsourcing, który do samego końca się nie poddał, dzięki czemu zdobył dwa gole.
Consorfrut – Getinge 7:1
Powrót na dobre tory
Łukasz Piętowski i spółka po dwóch słabszych ostatnio występach na boiskach Biznes Ligi, miał dzisiaj szansę aby udowodnić, że beniaminek nie składa broni i nadal walczy o mistrzostwo. Zadanie było trudne bowiem Getinge zajmowało wysokie czwarte miejsce w tabeli. Niesamowicie zmotywowany Wicelider rozpoczął od dwóch trafień, po czym oddał inicjatywę rywalowi, jednak ten nie potrafił skorzystać z takiego obrotu spraw. Druga połowa to już jednostronny pojedynek ze wskazaniem na Consorfrut. Na boisku dzielił i rządził Artur Zabrzeński wykazując się dzisiaj wysoką skutecznością strzelił aż cztery gole. Bezradne Getinge stać było tylko na gola honorowego i podium dla Szarych co raz bardziej się oddala.
Valeo – Teamtechnik 4:1
Kapitalny początek
Pojedynek sąsiadów w tabeli II ligi B był tym, z gatunku o „sześć punktów”. Teamtechnik znajduje się tuż nad strefą spadkową, natomiast Valeo będąc oczko niżej, aby myśleć o utrzymaniu, musiało ten mecz wygrać. Zespół dowodzony przez Karola Paschka przystąpił do spotkania niezwykle zmotywowany co pokazały pierwsze minuty. Valeo szybko zdobyło dwa gole, a do przerwy efektem skutecznej i efektownej gry było prowadzenie 4:0. Po przerwie Valeo postawiło na obronę korzystnego rezultatu, co pozwoliło zespołowi Teamtechnik na sprawdzenie bramkarza przeciwników, a ten skapitulował dzisiaj tylko raz i to Czerwoni mogli cieszyć się z ważnego zwycięstwa.
II Liga C
Klinika Vesuna – DOMTOM 0:3
„Przecież on wyciągnie wszystko!”
Znajdujący się w wybornej dyspozycji DOMTOM długo męczył się z ambitną Kliniką Vesuna. Gracze w czarnych strojach po oddanym ostatnio walkowerem spotkaniu od początku próbowali zetrzeć złe wrażenie i pokusić się o bezcenne punkty. Premierowa odsłona nie przyniosła zmiany wyniku, co w dużej mierze jest zasługą kapitalnie spisujących się bramkarzy. Na szczególne słowa uznania zasługuje golkiper „Niebieskich” Sebastian Rafałowski, który raz po raz chwalony był przez rezerwowych Kliniki Vesuna. Przykład ze swojego bramkarza wziął najlepszy napastnik Konrad Linczowski. Popularny „Leczo” najpierw tuż po zmianie stron zdobył premierowe trafienie, a w samej końcówce dorzucił dwa gole kompletując hattricka. Tym samym beniaminek notuje kolejny spory progres w ligowej klasyfikacji i jest już co raz bliżej lokaty na podium.
Trater – Polplast 1:6
Polplast nie zwalnia tempa
Zgodnie z przedmeczowymi zapowiedziami spotkanie pierwszej z ostatnią drużyną tabeli zakończyło się zdecydowanym zwycięstwem faworyzowanego Polplastu. Katem Trateru okazał się niezawodny Tomasz Marchiński. Snajper beniaminka w premierowej odsłonie zadał trzy zabójcze ciosy kompletując klasycznego hattricka. Po zmianie stron o honorowego gola pokusili się „Niebiescy” za sprawą celnego wykończenia Pawła Misy. Dzieło w najlepszy możliwy sposób zwieńczył w samej końcówce Rafał Braś. Kapitan Polplastu dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, pieczętując tym samym pewną i przekonującą wygraną. Tym samym Polplast pozostaje na pozycji lidera i z siedmiopunktową przewagą pewnie kroczy po wymarzone złote medale.
Epam – HCL Poland 2:4
Zbyt późny zryw
Od mocnego uderzenia środową potyczkę rozpoczęło HCL Poland. Walcząca o utrzymanie drużyna już po 20 sekundach mogła cieszyć się z prowadzenia, za sprawą dobrego wykończenia Philipa Zondi. „Niebiescy” po szybkim ciosie nie zamierzali zwalniać tempa i szukali szans do podwyższenia wyniku. Sztuka ta udała się tuż przed zmianą stron, kiedy to Fabbro i Ougseynou do maksimum utrudnili Epamowi walkę o bezcenne punkty. Gracze w czarno-żółtych strojach pomimo niekorzystnego wyniku nie zamierzali składać broni. Przepiękne trafienie Symchaka z rzutu wolnego jak i dobre wykończenie Zauchy okazały się zbyt małym kalibrem, by dopisać do swojego konta chociażby „oczko”. Po ciekawej potyczce Epam ulega spadkowiczowi z I Ligi i tym samym opuszcza ligowe podium.
Partner Tele.com – ggmedia.pl 4:2
Zabójczy kwadrans
W ważnym dla utrzymania na trzecim szczeblu rozgrywkowym spotkaniu jako pierwsi wyborne okazje do objęcia prowadzenia stworzyli sobie zawodnicy ggmedia.pl. Najlepszą z nich był rzut karny po zagraniu przez jednego z obrońców piłki ręką. Pojedynek jeden na jeden z golkiperem Partner Tele.com przegrał jednak Mateusz Kowal, który uderzył w poprzeczkę. Co nie udało się w premierowej odsłonie, przyniosło efekty po zmianie stron. Dwa szybkie gole Kruzela i Sularza zapewniły „Błękitnym” dość sporą boiskową zaliczkę. Gdy wydawało się, że to bardziej doświadczona drużyna dopiszę do swojego konta pełną pulę, do głosu zaczął dochodzić beniaminek. Team Macieja Cięciela nie dość, że w ostatnim kwadransie odrobił poniesione wcześniej straty, to jeszcze wyszedł na prowadzenie, którego nie oddał do końcowego gwizdka. Tym samym Partner Tele.com dopisuje do swojego konta bezcenne punkty i zbliża się do upragnionego, dającego utrzymanie siódmego miejsca.
Luxoft – INTERIA.PL 3:1
Emocjonujące widowisko
Najciekawiej zapowiadające się starcie siódmej serii gier pomiędzy dwoma drużynami walczącymi o miejsce na podium nie zawiodło i przyniosło sporo boiskowych emocji. Jako pierwsi na prowadzenie wyszli gracze Luxoftu. „Niebiescy” zdobyli bramkę po skutecznym wykończeniu Alekseya Samosadova. Pomimo takiego obrotu spraw do wyrównania dążyła INTERIA.PL. „Redaktorzy” nie potrafili jednak pokonać dobrze dysponowanego Giga Chalauriego i na zasłużoną przerwę udali się przy stanie 0:1. Po zmianie stron większą skutecznością wykazał się team Miłosza Cupiała. Dwa gole autorstwa Hokhalenki i Liabogova zapewniły bezcenne zwycięstwo, które pozwoliło wskoczyć na bardzo wysokie drugie miejsce. „Biało-Niebiescy” przegrywają w tym sezonie po raz trzeci, lecz pomimo niekorzystnego wyniku pozostają na podium, spadając na jego najniższy szczebel.
III Liga B
IG - Sopem 0:4
Zabójcza połowa
Już w drugiej minucie tego spotkania doczekaliśmy się otwarcia wyniku, a bramkę dla ekipy Sopem zdobył Andrzej Rutkiewicz. Goście zaczęli dominować i dochodzić do sytuacji bramkowych, a efektem tego było strzelenie kolejnego gola zaledwie kilkadziesiąt sekund później. IG wyraźnie zaskoczone postawą rywala zaczynało powoli wracać do meczu. Jednak niewiele mogli zrobić przy tak grających przeciwnikach. Gdy kilka minut później sędzia odgwizdał faul i wskazał na ,, jedenastkę", pewnie na bramkę zamienili ją gracze gości. Tuż przed przerwą po błędzie bramkarza gospodarzy, sędzia ponownie podyktował karnego, a Pierre Bachelier pokazał po raz drugi zimną krew, tym samym kompletując w tej części spotkania hat-tricka. Na przerwę goście schodzili z prowadzeniem 4:0 po bezbłędnej pierwszej połowie. W drugiej odsłonie gracze Sopem zwolnili tempo gry, pozwalając IG na pokazanie swoich możliwości. Jednak szczelnie ustawiona defensywa gości nie pozwalała sobie na większe błędy, przez to rezultat meczu nie uległ zmianie aż do końcowego gwiazdka i Sopem schodzili z boiska z wygraną 4:0.
Orlen - Fideltronik 2:7
Wypunktowali przeciwników
Obie drużyny wyszły na mecz bardzo skupione na tym aby nie popełniać zbyt wielu błędów. Dlatego też w początkowej fazie oglądaliśmy bardzo spokojną grę. Jednak z minuty na minutę zespoły zaczęły coraz bardziej podkręcać tempo. Dzięki temu w 12 minucie spotkania Patryk Grudzień dał prowadzenie drużynie Fideltronik. Widoczne było, że po tym trafieniu gra gości zaczęła się coraz bardziej układać i to pod ich dyktando zaczął przebiegać ten mecz. Tuż przed przerwą podwyższyli na 2:0 po bramce Marcina Hamowskiego. Fideltronik perfekcyjnie wszedł w drugą część gry, dokładając dwa szybkie trafienia do swojego dorobku. W 5 minucie wprawdzie Orlen zdołał odpowiedzieć, po wykorzystanym rzucie karnym, lecz przewaga gości była bardzo widoczna. Goście nie zamierzali na tym poprzestać i dokładali kolejne trafienia, tracąc przy tym zaledwie jednego gola. Fideltronik bez większych problemów uporał się z rywalem, odnosząc zwycięstwo 7:2.
Euroclear - Green Cell 4:4
Przewrotne szczęście
W pierwszy minutach żadna z drużyn nie chciała forsować tempa. Dlatego też sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Dopiero w 8 minucie Green Cell przełamali się i otworzyli rezultat spotkania. Niedługo później prowadzili już 2:0, po samobójczym trafieniu bramkarza rywali przy wybiciu piłki. Gdy w 18 minucie goście prowadzili już 3:0, wydawało się że mają mecz pod kontrolą i nic złego stać się nie może. Jednak chwilę nieuwagi przeciwników wykorzystał Euroclear, który do przerwy nadrobił dwie bramki, zmniejszając tym samym straty do rywali na jedno trafienie. Po zmienię stron gospodarze w dalszym ciągu utrzymywali dobrą dyspozycję, szybko doprowadzając do remisu, a w niedługim czasie po raz pierwszy w tym meczu wychodząc na prowadzenie 4:3. Goście starali się odwrócić losy meczu i odrobić straty, lecz bardzo długo nie potrafili przebić się przez obronę rywali. Dopiero w 39 minucie bramkarz Euroclear skapitulował, i obie ekipy podzieliły się punktami w tym meczu, remisując go 4:4 po bardzo emocjonującej grze.
BWI – Frapol 2:5
Odpalili po przerwie
BWI nie mogli wymarzyć sobie lepszego wejścia w mecz, kiedy to zaraz po pierwszym gwizdku Maciej Chabko strzałem z połowy pokonał bramkarza przeciwników. Po tej bramce mecz zrobił nam wyrównany, a Frapol po nieudanym starcie zaczął pokazywać na co go stać. W 12 minucie goście dopięli swego i doprowadzili do wyrównania. Takim też wynikiem zakończyła się pierwsza część spotkania. Natomiast od początku drugiej połowy to Frapol przejął inicjatywę. Potwierdził to zdobywając dwa trafienia w niewielkim odstępie czasu. BWI starało się nadrobić straty, lecz nie potrafili wypracować sobie dogodnych do tego sytuacji. Natomiast Frapol bezbłędnie wykorzystał nadążające się okazje i ponownie dwukrotnie trafili do siatki przeciwników, kończąc ich marzenia o dobrym wyniku. Gospodarze odpowiedzieli w końcówce jedną bramką, która ustaliła rezultat tego spotkania na 2:5, a Frapol pokazał w drugiej połowie że byli w tym meczu lepszą drużyną.
Lundbeck - Chomik 6:2
Nie dotrzymali tempa
Początek spotkania w wykonaniu obu drużyn był wyrównany. Mało działo się zarówno pod jedną jak i drugą bramką. Dopiero w 8 minucie jedną z pierwszych akcji wykorzystali gracze gości, wychodząc na prowadzenie. Na odpowiedź ze strony Lundbeck nie musieliśmy długo czekać, gdyż Paweł Cholewicki kilkadziesiąt sekund później umieścił piłkę w siatce. Jednak ponownie to Chomik zdołał objąć prowadzenie, lecz i tym razem gospodarze nie pozostali dłużni rywalom. Serię tą przerwali gracze gospodarzy, którzy w niespełna 30 sekund pokonali bramkarza przeciwników dwukrotnie, schodząc na przerwę z prowadzeniem 4:2. Znakomicie też rozpoczęli oni drugą połowę, kiedy to po pięknym strzale podwyższyli rezultat tego spotkania na 5:2. Chomik próbował swoich szans, lecz brakowało skuteczności i dokładności w ich akcjach. Natomiast Lundbeck w 32 minucie dobił po raz kolejny rywali zdobywając kolejną bramkę i tym samy ustalając nam wynik spotkania na 6:2.