I LIGA
Choice Club - Schibsted 0:2 (24:26, 20:25)
Zmiana warty?
Patrząc na terminarz, mogłoby się wydawać, że Schibsted, który debiutuje w I lidze na "dzień dobry" może mieć spore kłotopy. Bo jak inaczej nazwać konfrontacje z brązowym medalistą i przede wszystkim mistrzem ubiegłego sezonu? Ekipa Patrycji Zaremby, po wywalczeniu awansu i wygraniu Siatkarskiej Biznes Ligi Mistrzów idzie za ciosem i w dwóch pierwszych meczach zgarnia komplet punktów, nie tracąc seta! Wczorajszy mecz z Choice Club był kolejnym sprawdzianem, który Schibsted zdał na "piątkę z plusem". W końcówce pierwszego seta kilkoma punktami prowadzili "Klubowicze" i kiedy wydawało się, że zgarną wygraną, beniaminek ruszył do szalonego i co najważniejsze skutecznego pościgu. W drugim podtrzymał wysoką skuteczność ataku, gdzie brylowali Konrad Sowula, czy Rafał Piwowar. Choice Club popełniał sporo prostych błędów i w efekcie przegrał drugi mecz z rzędu! Zmiana warty? To się okaże.
ABB - morele.net 2:1 (23:25, 25:16, 15:11)
To nie był ich dzień, ale wynik idzie w świat
morele.net bardzo chciało poprawić niekorzystny bilans spotkań z ABB i po pierwszym secie, który dość nieoczekiwanie padł łupem "Czarno-czerwonych" team Adriana Górnika był na dobrej drodze. W ich grze funkcjonowało praktycznie wszystko. Dobre przyjęcie skutkowało tym, że efektywny na środku ataku był Michał Witczak, czy Łukasz Kokoszka. Jeśli do tego dorzucimy skuteczne skrzydła, to wynik pierwszego seta nie może dziwić. W drugim gra morele.net posypała się, jak domek z kart. Z każdą minutą do życia wracali zawodnicy ABB, którzy pozwolili rywalowi na zdobycie szesnastu punktów, a co za tym idzie doprowadzili do tie-breaka. W nim więcej zimnej krwi zachował wicemistrz, ale każdy zawodnik ze zwycięskiego składu zdawał sobie sprawę, że to nie był jego dzień. morele.net miało naprawdę dobrą okazję, aby wygrać z "Białymi" po raz drugi w historii.
Przybylski - IP GBSC Kraków 2:0 (25:19, 25:17)
Dobre przyjęcie i wysoka skuteczność ataku
Z każdym kolejnym spotkaniem gra Przybylskiego się zazębia. Nowe twarze łapią coraz lepszy kontakt z resztą teamu i to widać na boisku. IP GBSC w obu setach spisywało się naprawdę nieźle, ale Michał Czarnecki i spółka zarówno pierwszą, jak i drugą cześć spotkania przegrali różnicą kilku punktów. Brązowy medalista ubiegłego sezonu miał dobre przyjęcie i atakował z całkiem wysoką skutecznością. Kilka punktów ze skrzydła zdobył m.in. Paweł Dobrzyniecki. "Żółto-niebiescy" nękali też przeciwnika mocną i niewygodną zagrywką, sprawiając że odrzuconi od siatki Rafał Kosmal, czy Kamil Sułkowski mieli utrudnione zadanie. IP GBSC z jednym oczkiem zamyka ligową stawkę i w kolejnym meczu musi poszukać pierwszego zwycięstwa.
II LIGA
Scanmed - Prescient 2:0 (25:20, 25:15)
Debiutant MVP
Scanmed zgodnie z oczekiwaniami nie miał większych problemów z pokonaniem Prescientu. "Czerwoni' oba sety wygrali przekonująco, a z bardzo dobrej strony zaprezentowała się "nowa twarz" w zespole - Bartek Skrabut, który swoją przygodę w tej drużynie zaczyna od tytułu MVP meczu! Ekipa Huberta Czai dzielnie walczyła, ale ani razu nie była w stanie odskoczyć na kilka punktów i nieco podgrzać atmosfery. Próbował Patryk Lasota, ale jego ataki z prawego skrzydła, czy też kilka asów serwisowych nie pomogło "Zielonym" w sprawieniu niespodzianki, bo taką na pewno byłoby ich zwycięstwo z drużyną, która po mistrzostwie III ligi ma chrapkę na kolejnego "majstra".
Green Cell - Sabre 2:1 (17:25, 25:17, 15:8)
Sensacja
Nie takiego początku przygody z drugą ligą oczekiwało Sabre. "Biało-czerwoni" po dwóch meczach mają na swoim koncie punkt! O ile porażkę ze Scanmedem można jeszcze zrozumieć, to już przegrana z Green Cell jest ogromną niespodzianką, co by nie powiedzieć sensacją. W poprzednim sezonie "Pantery" przecież nie ugrały nawet seta. Początek meczu nie zapowiadał takiego scenariusza. Ekipa Ani Postrożny wygrała do siedemnastu i w dobrych nastrojach przystąpiła do dalszej części rywalizacji. Po zmianie stron Bartek Poręba i spółka wrzucili wyższy bieg, seryjnie dobijając przeciwnika. W tie-breaku Green Cell rozbił Sabre, a ojcami tego sukcesu byli niewątpliwie Maks Sekuła i Bartek Poręba. Skuteczni w ataku, niebezpieczni na zagrywce i aktywni w bloku.