Kolejny mecz i kolejne starcie sąsiadów w tabeli. Tym razem faworytem wydawała się być ekipa gospodarzy, która w dotychczasowych kolejkach zgromadziła o trzy punkty więcej od przeciwnika. Także i to spotkanie było jednak bardzo wyrównane. PKO starało się bombardować bramkę gości strzałami, podczas gdy Kambud chciał rozmontować obronę białych podaniami z klepki. I jedni i drudzy realizowali swoje założenia z powodzeniem i w efekcie oglądaliśmy ciekawe, pełne sytuacji podbramkowych spotkanie. W ekipie pomarańczowych świetnie ze środka podawał Karol Kurek, lecz Kamil Kłyś nie zdołał dojść do piłki. Wcześniej, po drugiej stronie boiska poprzeczkę bardzo groźnym strzałem ostemplował Jacek Dziduszko, zdobywca jednej z bramek dla PKO. Drugą dołożył Krzysztof Konieczny. W drużynie Kambudu warto wyróżnić grającego z numerem 14 Mariusza Małysę. Był on bardzo aktywny i oddał na bramkę przeciwnika sporo strzałów, z których jeden znalazł ostatecznie drogę do siatki. Trzymany przez obrońcę zawodnik zdołał przepchnąć się z piłką pod pole karne i już upadając, strzelił. Uderzona piłka obiła się od słupka i zatrzepotała między słupkami. Drugi gol gości był autorstwa Piotra Kaima, który to wcześniej podawał do Małysy.
Remis to w tym meczu sprawiedliwe rozstrzygnięcie. Patrząc z perspektywy pełnych 40 minut żadna z ekip nie osiągnęła na tyle dużej przewagi, by to jej przyznać palmę pierwszeństwa. Tak jedna, jak i druga drużyna w niezłych humorach kończą sezon i w kolejnym postarają się o poprawę swoich pozycji.