Obie drużyny rozpoczęły mecz nie mając do dyspozycji żadnych zmienników. Dopiero po chwili jeden gracz przybył ekipie UPM. Nie wiadomo, czy miało to decydujący wpływ na jej zwycięstwo, ale faktem jest, że nawet jedna zmiana może „robić różnicę".
Pierwsza bramka padła stosunkowo szybko a jej strzelcem był Jacek Gabryś. W późniejszych minutach gracze UPM nie stwarzali już sobie jednak zbyt wielu okazji. Do głosu doszli za to zieloni. Norbert Szczypczyk ładnie podawał do Wróbla, ale ten nie miał jak skończyć akcji i stracił piłkę. Chwilę później również grający z „11" Szczypczyk przeprowadził groźną akcję prawą stroną, jednak jego uderzenie obronił bramkarz. Z czasem mecz zrobił się wyrównany i kibice zobaczyli wreszcie kolejną bramkę. Na nieszczęście Bajer Miki piłka ugrzęzła w ich siatce a strzelcem ponownie okazał się Gabryś. Pomimo zdwojonych wysiłków gości wyniku nie udało się im już odmienić. Boisko opuszczali ze spuszczonymi głowami.
Porażka Bajer Miki może sprawić, że nieco uszczupli się grono ekip rywalizujących o drugie miejsce. Może się jednak ono i powiększyć, jeżeli w kolejnych meczach UPM pokaże, że czwartkowa wygrana z faworytem nie była przypadkiem.