Podobna zdobycz punktowa musiała być gwarancją tego że kolejne spotkanie X kolejki będzie emocjonujące. Nie inaczej się stało. Pomimo tego że pierwsza połowa skończyła się bezbramkowym remisem, to jedni to drudzy oddawali wiele strzałów. Nie brakowało walki w środku pola oraz determinacji. Worek z bramkami rozwiązał się i to z dużym zapasem w 2 połowie. Zespoły stworzyły efektowne widowisko w którym pierwsze skrzypce zagrała dramaturgia. Gdy wydawało się że bramki Wojciecha Kuszaja, Mariusza Janika i Janusza Dziaduły oraz Marka Mani dla Coli zakończą strzelanie, coś w szeregach jednych i drugich się stało. Czerwoni uwierzyli że mogą z tego wydawało by się przegranego meczu coś ugrać. Kolporter zaczął robić coś co jest ich największą bolączką, gubić się i mieć niepotrzebne straty. Bezlitośnie wykorzystali to gospodarze, bramki Michała Liszki oraz Krzysztofa Pachacza spowodowały że stan rywalizacji stanął na 3:3. 2 min przed końcem niezawodny Marek Mania dostał piłkę ze środka pola i w sytuacji jeden na jeden z Bogusławem Szewczykiem ustalił wynik rywalizacji na 4:3.