W pierwszym spotkaniu zmierzyli się sąsiedzi w ligowej tabeli – ekipy Coca-Coli i Porty. Lepiej w mecz „weszli" żółci. To oni objęli jako pierwsi prowadzenie, po strzale Tomasza Koska. Kolejne minuty należały już jednak do gospodarzy. Dwie szybko zdobyte bramki pozwoliły im z nawiązką odrobić straty. Kiedy po długim podaniu z własnej połowy atomowym strzałem popisał się Krzysztof Pachacz, podwyższając na 3:1, wydawało się, że czerwoni nie wypuszczą już z rąk tak korzystnej zdobyczy. Porta ukłuła jednak po raz drugi – tym razem z rzutu karnego. Co prawda rywale odpowiedzieli jeszcze przed przerwą czwartym trafieniem, lecz w ich grze coś jakby zaczynało się psuć...
Wrażenie, że jakość gry Coca-Coli spada, nie było wcale mylne. Drugą połowę wyraźnie lepiej rozpoczęli piłkarze Porty i to oni stwarzali sobie więcej okazji do strzelenia gola. Stwarzali, i co ważniejsze, sytuacje te potrafili wykorzystać. W efekcie przyniosło im to zwycięstwo, wywalczone zwłaszcza świetną postawą w samej końcówce meczu. Pozwala im ono zyskać nad swoim przeciwnikiem trzy punkty przewagi. Najskuteczniejsi w ekipie zwycięzców okazali się Sławomir Jurek oraz Tomasz Kosek, którzy zdobyli po dwie bramki. Po jednym trafieniu dołożyli Tomasz Ratajczak i Kamil Paleń. Po przeciwnej stronie boiska z kolei aż trzy razy do siatki trafiał Krzysztof Pachacz, zaś raz ta sztuka udała się Marcinowi Pachaczowi.