Pełne emocji i zaciętości widowisko stworzyły drużyny Tevy i IBM. Od początku zarysowała się minimalna przewaga gości, którzy starali się dłużej utrzymywac przy piłce i szukac dobrej okazji do zagrożenia bramki Tevy. Sposobem gospodarzy na strzelanie goli były uderzenia z dystansu, których wykonali kilkanaście w samej pierwszej połowie. Na prowadzenie po indywidualnej akcji Cezarego Górki i trafieniu Tomasza Górki wyszło IBM. Podrażnieni gospodarze ruszyli do huraganowych ataków. Raz za razem zagrażali bramce strzeżonej przez Wojciecha Misia, ale piłka jak zaczarowana nie chciała znaleźc drogi do siatki. Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie, dalej zdecydowanie atakowała Teva, ale Miś zawarł chyba pakt z diabłem, bo piłka ani myślała zatrzepotac w jego siatce. Pech Tevy nie ustępował. Jak nie niesamowity Miś, to słupek lub poprzeczka. Frustracja na twarzach gospodarzy była widoczna po każdym kopnięciu piłki w kierunku bramki IBM. W końcówce goście mogli podwyższyc prowadzenie, ale Tomasz Górka trafił w poprzeczkę. Ostatecznie IBM pokonało Tevę, a Wojciech Miś pod choinkę od swoich kolegów z drużyny powinien dostac nowe rękawice, bo te stare chyba już się do niczego nie nadają po tak dużej liczbie strzałów...