Pojedynek Tevy z 4Football Team spokojnie można określić mianem typowego meczu walki. Obie ekipy nie przebierały w środkach, aby dopiąć swego i zapisać na swoim koncie 3 punkty. Pierwsza faza meczu minęła nam pod znakiem walki o dominację w środku pola, z której obronną ręką wyszła drużyna gości. Z ogólnego marazmu wyrwał się Radosław Madej, który po minięciu dwójki obrońców i zagraniu „klepy" z partnerem efektownym strzałem wyprowadził 4F na prowadzenie. Na odpowiedź podrażnionych gospodarzy nie trzeba było długo czekać. Piłka na 10 metrze znalazła Artura Bułata, który bez zastanowienia „zdjął pajęczynę" z bramki Miłosza Mikołajczyka. Druga połowa zapowiadała się pasjonująco. Zawodnicy nie oszczędzali siebie nawzajem, co zdecydowanie podobało się zgromadzonym licznie na trybunach przedstawicielkom „płci pięknej", wszak przyszły tu one oglądać walkę prawdziwych mężczyzn, a nie szukających wymówek chłopców. Piski i gorące oklaski wyżej wymienionej publiczności najbardziej pobudziły Tomasza Gardełe, który w krótki odstępie czasu dwukrotnie pokonał bramkarza gospodarzy. Tevę stać było tylko na zmniejszenie rozmiarów porażki i ostatecznie mecz zakończył się zasłużonym zwycięstwem 4Football Team 3:2