Bajer Miki rozpoczął mecz z Selvitą z dużym rozmachem. Sytuacja w tabeli jasno dawała im do zrozumienia, że mecz ten jest doskonałą okazją do polepszenia swojej pozycji w tabeli i ogólnego odbioru tej drużyny. Przeważnie jest tak, że im bardziej się „spinasz", tym mnie ci wychodzi. Nie inaczej było tym razem. Gospodarze atakowali, ale w ich grze brakowało elementu zaskoczenia i umiejętności „zgubienia" defensywy rywala. Impulsem do uspokojenia gry całej drużyny był gol Kuby Wróbla. Nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki gra Bajeru się odmieniła. Zapanował spokój, konsekwentne poszukiwanie luki w ustawieniu Selvity. Jeszcze przed przerwą prowadzenie podwyższył Karol Jakubowski i w niezłych nastrojach gospodarze przystępowali do drugiej części gry. Po zmianie stron dominacja „zielonych" była już niepodważalna. Akcje pełne rozmachu raz za razem sunęły w kierunku bramki gości. Na osobny komentarz zasłużyła dwójka graczy gospodarzy. Maciej Kozieł rządził i dzielił w defensywie, a gdy tylko nadarzyła się okazja pokazał, że drybling i ciąg na bramkę również są u niego nie najgorsze i po fenomenalnej indywidualnej akcji trafił do siatki. Z kolei Mateusz Przesór swoimi warunkami fizycznymi i techniką siał spustoszenie w polu karnym Selvity. Mecz zakończył z dwoma trafieniami i asystą na koncie. Ostatecznie po meczu bez większej historii Bajer Miki rozgromił Selvitę 7:0.