Przedostatnim akordem wieczoru było spotkanie pomiędzy Auchan a Amwayem. Było trzecim, w którym łatwo dało się wskazać faworyta. Pewne wątpliwości budzić mogło jednak ostatnie osiągnięcie gospodarzy, którzy urwali punkty Tauronowi. Okazało się, że zwyżka formy czerwonych nie była jednorazowym wyskokiem. Także i w meczu z wiceliderem spisywali się oni bardzo dobrze, przez długi okres pierwszej połowy będąc stroną przeważającą. Długo nie przekładało się to co prawda na gole, lecz kiedy już udało się gospodarzom objąć prowadzenie, stało się to po trafieniu przedniej urody: Oskar Brandys zza pola karnego przymierzył piekielnie mocno w samo okienko i golkiper białych nie miał absolutnie nic do powiedzenia. Ci nie mieli wyjścia – musieli zaatakować. Próby przedostania się pod bramkę Auchana szły im dość opornie, lecz w końcu zdołali zdobyć wyrównującego gola. Na przerwę obie ekipy schodziły więc remisując, lecz raczej to czerwoni mówić mogli o niedosycie. Po zmianie stron jednak sytuacja, jak się wydawało, wróciła do normy: Amway zaczął grać lepiej, zdobył dwa kolejne gole i kiedy wydawało się już, że pewnie przechyli szalę zwycięstwa na swoją korzyść, po raz drugi trafili czerwoni. Sprawiło to, że mecz nabrał rumieńców: Auchan starał się ze wszystkich sił wyrównać, zaś biali utrzymać korzystny dla nich rezultat. Gospodarze rzucili wszystkie siły do ataku, lecz zamiast trzeciego trafienia przyniosło im to stratę bramki. W ostatniej akcji Amway strzelił celnie po raz czwarty i ostatecznie zwyciężył.