Drugie spotkanie bliźniaczo przypominało starcie Sparty z Selvitą. Do czasu. Dragon miał aż pięciubramkową przewagę, jednak w pewnym momencie coś w drużynie pomarańczowych przestało dobrze funkcjonować i Teva doprowadziła do stanu 5:4.
Zarówno pierwsza, jak i lwia część drugiej połówki przebiegała pod dyktando gości. Po trafieniach Bartłomieja Marony oraz Marcina Kruczka pomarańczowi schodzili na przerwę z dwubramkową zaliczką.
Tuż po gwizdku rozpoczynającym drugą odsłonę mieliśmy już 3:0. Błyskawiczną, dwójkową akcję Kruczek – Mrowca wykończył ten ostatni. Kolejna bramka to efekt świetnie wyprowadzonej kontry, zwieńczonej skutecznym uderzeniem Marcina Kruczka, który tego dnia był nie do zatrzymania. Zawodnik z numerem 3 na plecach pokonał bramkarza rywali czterokrotnie, dokładając do tego dwie asysty. Piąta bramka dla Dragona również była dziełem tego zawodnika. Po tym wydarzeniu, w szeregach pomarańczowych zagościło rozluźnienie i brak koncentracji. W przeciągu kilku minut Teva zdołała trafić do siatki rywali czterokrotnie. Jednakże marzenia gospodarzy o korzystnym wyniku bardzo szybko ukrócił Kruczek, strzelając na 6:4. Ostatnie słowo należało do Tomasza Mrowcy, który po po profesorsku wykończył sytuację sam na sam z bramkarzem przeciwników.