Zgodnie z planem
Przed spotkaniem mało kto dawał szansę Mostostalowi na nawiązanie walki z Daymon Studio i boisko przyznało rację przedmeczowym zapowiedziom. Od pierwszej do ostatniej minuty trwał napór pomarańczowych, którzy imponowali dużą ruchliwością oraz efektownymi zagraniami. To, że Daymon Studio dominowało nie oznacza, że gospodarze czekali cierpliwie na najniższy wymiar kary. Z przebiegu gry zasłużyli oni na bramkę honorową, ale szczęście ewientnie nie było ich sprzymierzeńcem. Na chwilę uwagi zasłużył zawodnik gości - Szczepan Satoła, który przy golu na 0:4 doznał groźnie wyglądającej kontuzji. Napastnik Daymon Studio potrzebował kilku minut, aby dojść do siebie, wrócić na boisko w końcowych jego fragmentach, a nawet wpisać się jeszcze na listę strzelców.