Porażka na własne życzenie
BAT pomimo gry w osłabieniu przez pełne 40 minut nie zamierzał wcale ograniczyć się do murowanie bramki i starał się spokojnie wyprowadzać piłkę szukając zarazem swojej szansy w ofensywie. Plan ten sprawdzał się do 10 minuty, kiedy to wykorzystując pomyłkę bramkarza Sygnity zdobyło pierwszą bramkę w meczu. Tuż przed przerwą Małysa zrehabilitował się za swój błąd i obronił wykonywany przez Koszyniuka rzut karny. W 5 minucie drugiej połowy sam na sam z golkiperem rywala znalazł się jeden z zawodników BAT, w idealnej sytuacji nie trafił jednak w piłkę, a szybko wyprowadzona kontra zakończyła się podwyższeniem prowadzenia przez Sygnity. 5 minut później mieliśmy już remis, a w kolejnych pięciu grający w szóstkę BAT miał jeszcze dwie kapitalne sytuację do wyjścia na prowadzenie. Niewykorzystane sytuacje zemściły się szybko - kolejna kontra Sygnity i mieliśmy 3:2. Przez ostatnie minuty obydwie ekipy grały w równych składach po żółtej kartce dla Koszyniuka. Nie pomogło to jednak drużynie BAT, która paradoksalnie bardziej na własne życzenie zakończyła to spotkanie bez choćby jednego punktu.