W drugim meczu frekwencja również nie była duża. Gospodarze podjęli zespół przeciwników w 5 osobowym składzie. Pomimo dużej przewagi liczebnej gości przez cały mecz, nie widać było ogromnej przewagi w grze. Żółci grali bardzo dobrze i konsekwentnie, niestety nie byli w stanie upilnować wszystkich zawodników w tak dużym osłabieniu i tracili bramki. Pierwsza padła już w szóstej minucie, jej strzelcem zostaje Czesław Korepta. Dziesięć minut później ten sam zawodnik dokłada kolejnego gola. Przysłowiową bramkę do szatni na trzy do zera posyła jeszcze Bartosz Rewera. W drugiej połowie gospodarze wyciągnęli wnioski z początku spotkania i ich gra stała się jeszcze lepsza, od tej pory prawie nie widać było przewagi granatowych. SSC stwarzało dużo sytuacji podbramkowych. Jedną z nich wykorzystuje Richard van Gerrevink i daje nadzieje żółtym. Trzy minuty później gospodarze wykorzystują kolejną szansę. Zawodnik wykonujący rzut rożny widząc, że bramkarz wyszedł daleko od linii bramkowej wkręca piłkę bezpośrednio do bramki. Golkiper próbuje jeszcze ratować sytuację, ale jedynie dobija piłkę i bramka zostaje zapisana na jego konto jako samobój. Przy wyniku dwa do trzech gospodarze mają jeszcze kilka groźnych akcji, ale udaje im się tylko obić poprzeczkę rywala. Goście po raz kolejny wykorzystują osłabienie przeciwnika oraz fakt, iż nie pozostało im nic do stracenia i odkrywają swoją bramkę. Dokładają jeszcze trzy gole i spotkanie kończy się wynikiem dwa do sześciu.