Na początku był chaos
Pomimo lekkiego opóźnienia obie drużyny zameldowały się na boisku pełne energii oraz chęci zwycięstwa. Zarówno Kolporter, jak i Capgemini toczyły zacięty bój w środku pola oddając masę strzałów. Nieszczęśliwie dla całego widowiska - niecelnych. Goście na pewno na plus mogą zaliczyć występ swojego kolegi - Sane Karamo, który dwoił się i troił na boisku. Do połowy jednak ani on, ani nikt inny nie potrafił znaleść drogi do bramki. Druga część bardziej ułożona ze strony graczy Kolportera. Cierpliwość w budowaniu akcji popłaciła i przyniosła im dwie bramki. Jednak, gdy Capgemini zdołało strzelić gola kontaktowego, rywale nie pozostawiając złudzeń wykorzystali swoją szansę i ponownie zwiększyli swoją przewagę do dwóch trafień pewnie kończąc spotkanie zwycięstwem.