Apriso starało się rozpocząć mecz od wysokiego pressingu, Początkowo PKO nie potrafiło się w tej sytuacji odnaleźć, lecz już po chwili spotkanie się wyrównało. Był to mecz tak zacięty, że, zwłaszcza w pierwszej połowie, oglądaliśmy bardzo mało strzałów na bramkę. Gra toczyła się przeważnie w środku pola. Przełamać impas i otworzyć wynik uderzeniem z dystansu próbował Wojciech Strzelecki, lecz jego strzały mijały celu. Na prowadzenie wyszło za to PKO. Jacek Dziduszko trafił do siatki i mocno rozjuszył gości. Ruszyli oni do odrabiania strat, lecz mimo kilku świetnych sytuacji szło im to bardzo opornie. Ożywienie w grze obu ekip przyniosła za to druga połowa. Wtedy to tak jedni, jak i drudzy zrozumieli, że mogą w tym meczu wywalczyć pełną pulę i ruszyli do ataków. Spotkanie bardzo dobrze się oglądało, akcja goniła akcję i wielką zagadką było, kto z tej wymiany ciosów wyjdzie mniej poobijany. Padło ostatecznie na gospodarzy, którzy zdobyli o jedną bramkę więcej. A raczej zdobył, bowiem wszystkie trzy gole dla PKO ustrzelił wspomniany Dziduszko. W drużynie gości strzelali Jaworski i Goc, ale te gole, poza satysfakcją, niewiele im dały.
Otwarcie sezonu lepsze dla PKO, które wygrało po naprawdę ciężkiej walce. Zobaczymy, czy sił włożonych w ten mecz przez obie ekipy nie zabraknie im w następnych pojedynkach.