Bramki
Asysty
W trzecim meczu wieczoru spotkały się trzecia i piąta jak do tej pory ekipa grupy E. Dzieliło je od siebie zaledwie dwa punkty, zatem należało spodziewać się bardzo ciekawego pojedynku. I faktycznie był to mecz stojący na niezłym poziomie i obfitujący w sytuacje podbramkowe. O ile jednak tych było równie dużo jak w poprzednim spotkaniu Shella z Sok-Polem, bramek padło już nieco mniej. Na początku najdogodniejsze okazje do otwarcia wyniku mieli: po stronie niebieskich Piotr Sobocki, który przebojowym rajdem urwał się w obronie, lecz nie zdołał pokonać Zięby. Dla czerwonych trafić mógł Marcin Warias, ale on z kolei zamiast uderzać wdał się w niepotrzebny drybling. Tuż przed przerwą padł jednak w końcu gol; jego strzelcem był Andrzej Lizon, który wykorzystał dogranie z lewej i nie dał szans golkiperowi czerwonych. Już chwilę po zmianie stron na 2:0 dla Van Gansewinkela podwyższył Sobocki u sytuacja gospodarzy zrobiła się trudna. Trzeci gol, autorstwa Zięby już kompletnie wytrącił Americanę z rytmu. Przez chwilę nie była ona w ogóle w stanie atakować. W końcu jednak wyrwała się z tego impasu. Tomasz Glaba zdobył gola na 1:3 i od tej pory gra toczyła się w dużej mierze na połowie Van Gansewinkela. Ten zdołał jednak trafić po raz czwarty; Grając ponownie z trzybramkową przewagą zespół ten spuścił trochę z tonu, co bezwzględnie wykorzystała Americana, a konkretniej czołowy strzelec ligi, Robert Dąbrowski, który pięknym uderzeniem z dystansu dał gospodarzom drugą bramkę. Chwilę potem było już 3:4, a kiedy tuż przed końcem czerwoni wyrównali, byliśmy świadkami wielkich emocji. Gospodarze nadal bowiem nacierali, walcząc o wygraną, lecz po kontrze niebiescy zdobyli swoją piątą bramkę, która jednocześnie była ostatnią, jaką w tym meczu oglądaliśmy. Po wielu trudach Van Gansewinkel pokonał Americanę i wyprzedził ją w tabeli. Dwa pozostałe gole dla niebieskich zdobyli Sobocki i Górny, zaś dla Americany poza wspomnianymi trafiali też Marcin Warias, Tomasz Glaba oraz, po raz drugi Dąbrowski.