Będący przed tą kolejką na pierwszym spadkowym miejscu Barbakan podejmował o 21:45 ostatni w tabeli i żegnający się z Ekstraklasą Lorenz. Wydawało się, że gospodarze spokojnie dopiszą do swojego dorobku trzy punkty i przybliżą się do utrzymania. Przypuszczenia te zamieniły się w pewność, kiedy Barbakan wyszedł na dwubramkowe prowadzenie. Po bramce na 2:0 popełnił on jednak gigantyczny błąd, bowiem chyba zbyt szybko uwierzył, że zwycięstwo ma w kieszeni. Lorenz, mimo że straciło dwa gole, cały czas atakowało i stwarzało groźne sytuacje. Przykładowo, po rzucie rożnym wyśmienitym strzałem nożycami popisał się Białko, ale piłka poszybowała minimalnie nad bramką. To co nie udało się wtedy, sukcesem zakończyło się nieco później. Czerwoni najpierw zdobyli kontaktową bramkę, we trzech sprytnie manewrując całą obronę czarnych, potem zaś konsekwentnie trafiali do siatki doprowadzając do remisu, wychodząc na prowadzenie i stopniowo je powiększając. Szok w drużynie Barbakanu nie pozwolił jej na odrobienie strat i tym samym byliśmy świadkami drugiej w tym sezonie wygranej gości. W ich ekipie trzeba na pewno wyróżnić grającego z numerem 7 Dawida Przybytka, który był nie do upilnowania dla obrońców gospodarzy. On to był autorem dwóch bramek. Pozostałę zdobyli Białko, Machnik i Wilk. Po przeciwnej stronie strzelali za to Paweł Izowski i Kamil Piórkowski.
Trzy punkty wleją w serca piłkarzy Lorenza nutkę optymizmu i pozwolą im mieć nadzieję, że zesłanie do I ligi potrwa tylko sezon. Barbakan z kolei przez swoją porażkę musi się coraz bardziej martwić, czy nie podzieli losów czerwonych.