W przypadku wygranej, Logistics miało szansę zbliżyć się do swojego rywala na zaledwie punkt. Nic więc dziwnego, że spotkanie rozpoczęło z impetem. Wcześniej jednak bardzo dotkliwie ukąsiła Motorola; już w pierwszej minucie zdobyła bowiem bramkę na 1:0. Potem jednak cofnęła się, przyjmując rywala na własnej połowie. Gospodarze starali się za wszelką cenę odrobić stratę i cały czas atakowali. W atakach tych brylowali szczególnie: Marcin Stachura, który imponował rajdami oraz Kamil Krupa, aktywny pod bramką rywala lecz nieskuteczny, w sytuacji sam na sam z bramkarzem posłał bowiem piłkę nad poprzeczką. Biali atakowali, kto inny jednak zdobywał bramki; po trafieniu z kontry niebiescy trafili na 2:0 i wydawało się, że mecz będzie już rozstrzygnięty. Nic bardziej mylnego. Jeszcze bardziej rozwścieczone Logistics ruszyło do szaleńczych ataków. Efektem tego były aż cztery gole, dające tej ekipie wygraną. Na listę strzelców wpisali się po jej stronie Kamil Krupa oraz trzykrotnie Mariusz Warmuz, który w drugiej połowie był klasą sam dla siebie. Dla gości bramki strzelali z kolei Mateusz Pączek i Maciej Piasecki.
W meczu, który mógł zapewnić Motoroli spokojniejszy ligowy byt piłkarze Logistics wykazali się nie lada ambicją i siłą charakteru. Wygrać mecz przegrywając 0:2... to naprawdę rzadko się zdarza. Trzy punkty pozwalają oddalić się białym od strefy spadkowej i z większym spokojem oczekiwać na następne mecze.