Sporo bramek zobaczyli kibice oglądający mecz BPH z Printe, który podobnie jak wcześniejszy pojedynek miał spory ciężar gatunkowy. Przegrany mógł się bowiem pożegnać z I ligą. Obie ekipy nie bawiły się w kunktatorstwo i śmiało ruszyły do ataków. Oglądaliśmy wymianę ciosów prowadzoną w dobrym tempie i zakończoną zwycięstwem gości, którzy zadali o dwa ciosy więcej. BPH zdołało pokonać bramkarza rywali tylko trzy razy, choć miało sporo okazji aby uczynić to jeszcze kilkukrotnie. Łukasz Gręda, zdobywca hat-tricka w tym spotkaniu, z rzutu wolnego uderzył tuż obok słupka, kilka dogodnych okazji zmarnowali też jego koledzy i w efekcie gospodarze boisko opuszczali ze zwieszonymi głowami. Printe zdołało zdobyć pięć bramek, z których aż cztery ustrzelił Karol Nędza. Jedną dołożył Wojciech Pietrycki i czerwoni, choć także zmarnowali parę okazji, ostatecznie wyszli z pojedynku zwycięsko. Bardzo dobrze w ich zespole, poza strzelcami bramek spisywał się również Mateusz Kapusta, który zanotował dwie asysty, stając się tym samym czołowym podającym swojej ekipy.
Wobec remisu Amary, Printe przesuwa się na czwarte miejsce w tabeli, choć przed tą kolejką nie było nawet pewne utrzymania! BPH z kolei czeka rozbrat z zapleczem ekstraklasy na przynajmniej jeden sezon. Zadecydowała o tym przede wszystkim kiepska runda rewanżowa, w której biali zdobyli zaledwie dziewięć punktów.