Choć oba zespoły dzieliły cztery miejsca w tabeli, to IBM traciło do czwartej Amary tylko cztery punkty. To rodziło nadzieje na wyrównany mecz. I faktycznie, było to spotkanie, które mogło zakończyć się każdym możliwym rozstrzygnięciem. Remis jest jednak najbardziej sprawiedliwym z nich. Lekką optyczną przewagę zdawała się mieć drużyna gospodarzy, lecz nie wynikało z niej zbyt wiele. Poza bramką, zdobytą przez Johena De Vriese nie udało się im pokonać Gicały, choć mieli ku temu kilka dobrych okazji. Istvan Szeles groźnie uderzał z wolnego, Gianluca Biscu przymierzył z dystansu i zabrakło dosłownie kilku centymetrów... Amara jednak nie bez powodu zajmuje czwarte miejsce. Również parę razy piłkarze białych siali zamęt w defensywie niebieskich i również jednemu z nich udało się pokonać bramkarza przeciwnika: Patryk Król skierował piłkę między słupki tak sprytnie, że Adam Zaleski nie miał za wiele do powiedzenia.
Podział punktów to wynik, który na pewno nie satysfakcjonuje ani jednej, ani drugiej ekipy. Amarę kosztuje on spadek z czwartego miejsca. IBM z kolei może kosztować utrzymanie. Przy odrobienie szczęścia tak jedni, jak i drudzy mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Najwyraźniej jednak tego dnia wałęsało się ono po innych boiskach...