Sąsiedzi w tabeli spotkali się o 22:30 i widocznie ta dość późna pora zaszkodziła gospodarzom. Mimo wyższej niż rywale lokaty w tabeli przegrali oni bowiem, nie strzelając nawet gola. W pamięci kibiców to spotkanie zapisze się na pewno z powodu prowadzonej od początku meczu twardej, zdecydowanej gry. Mimo wielu ostrych starć mało było jednak fauli i przerw w grze. W pierwszych minutach lepsze sytuacje stwarzali sobie czarni. Mateusz Żak ładnie uderzał po ziemi, ale jego strzał wybronił bramkarz, z dystansu próbował kilkukrotnie Brzyszczyk a z jednym z uderzeń Seweryna nie lada kłopoty miał golkiper białych. Swoje szanse mieli i oni, jednak po kilku chwilach mecz się wyrównał. Tak naprawdę dwubramkowa wygrana Biprotechu nie oddaje przebiegu spotkania, w którym dominowała walka w środku pola. Lepsza skuteczność i gole Lipy oraz Warchoła dały mimo wszystko tej drużynie trzy punkty. InPost starał się gonić wynik już od stanu 0:1, jednak w osiągnięciu celu, poza brakiem szczęścia przeszkodził mu stary grzech, popełniany przez większość ekip: nerwowość. Spokojna gra, mimo niekorzystnego rezultatu przynosi czasem znacznie lepsze efekty.
Po zwycięstwie Biprotechu oba zespoły mają po 23 punkty i nadal zachowują szanse na ligowe podium. Zawalczą o nie już w kolejnych spotkaniach, odpowiednio z Visioną i Amwayem.