Pierwsze spotkanie i od razu mecz na szczycie: drugi w tabeli Tauron podejmował trzecią ekipę, Auchan. Wygrana gości oznaczała kres marzeń białych na dogonienie lidera, Daymonu. I do końca nie wiadomo, czy to słabsza dyspozycja dnia czy może sparaliżowanie stawką pojedynku było powodem aż tak dużej dysproporcji sił. Auchan wygrał bowiem w pełni zasłużenie, choć przyznać trzeba iż na pewno pomógł mu fakt, że w pierwszych minutach meczu rolę golkipera w drużynie gospodarzy pełnić musiał gracz z pola. Tauron zresztą nie poddawał się i nawet przy stanie 1:5 atakował, chcąc mimo wszystko odwrócić losy meczu. Ich próby, jak na przykład prostopadłe podanie Pawła Fiecka, nie były jednak skuteczne. Czegoś w tym dniu po prostu brakowało. Nie pomogła nawet obecność najlepszego strzelca drużyny, Szafrańskiego, który do siatki trafić zdołał tylko raz. Drugiego gola dla gospodarzy zdobył Rękas. W zespole gości szalało za to zabójcze trio: Tarnopolski (1 gol), Urbańczyk (2) i Szałęga (hat-trick).
Dzięki lepszemu bilansowi bezpośrednich spotkań, na fotel wicelidera wskakuje po tej kolejce zwycięska ekipa gości. Teraz wystarczy im wygrać dwa ostatnie mecze, by bez oglądania się za siebie zająć w tym sezonie drugie miejsce. Zawodnicy Tauronu wszelkie pretensje mogą jednak mieć tylko do siebie. Wydaje się bowiem, że mecz przegrali już we własnych głowach.