Trzecia w tabeli drużyna VSoftu podejmowała Americanę licząc na łatwy komplet punktów. Goście nie zamierzali jednak być chłopcami do bicia i to oni jako pierwsi przejęli inicjatywę. Bramki nie udało się im zdobyć, jednak kilkukrotnie zagrozili bramce Chmielika, jak wtedy, gdy po dośrodkowaniu Starowicza Warias uderzał minimalnie niecelnie. Pierwsza część gry nie obfitowała w sytuacje bramkowe, gra głównie toczyła się w środku pola. Jednak i żółci potrafili ukłuć. Kiermasz ładnie dośrodkowywał z prawej strony, ale napastnik nie wykończył akcji. W końcówce pierwszej połowy Rafał Zapała znalazł się w sytuacji „sam na sam". Minął bramkarza, lecz strzał zatrzymał się na słupku.
Druga odsłona rozpoczęła się nieoczekiwanie od bramki dla Americany. Zdezorientowani gospodarze na chwilę się cofnęli. Przez kilka minut przewaga gości była przytłaczająca, lecz nie potrafili jej zamienić na kolejne trafienie. VSoft z czasem doszedł do siebie i to on dyktował do końca meczu warunki. Ostatecznie zwyciężył 2:1, po trafieniach Chaleckiego i Czmera.
Mecz trzeciej z ósmą drużyną był ciekawym i do końca trzymającym w napięciu widowiskiem. Nie bez problemów zwyciężyła drużyna z wyższego miejsca w tabeli, pokazując przy tym, że jest zespołem z charakterem. Mimo dobrej postawy Americana pozostaje z niczym.