Pomarańczowi, którzy w poprzedniej kolejce przegrali w nieprawdopodobnych okolicznościach ze Spartą, w czwartkowy wieczór pałali żądzą rewanżu. Rywal trafił im się jednak nie lada – Sok-Pol jak do tej pory nie znalazł bowiem pogromcy. Także i tym razem schodził z boiska z podniesioną głową, aplikując przeciwnikowi aż sześć goli. Najwięcej z nich, bo dwa, zdobył Łukasz Styczeń. Pozostałe były dziełem Tomasza Małoty, Mariusza Maja, Wojciecha Zięby i Rafała Windaka. Dla gospodarzy trafiali Piotr Matlak oraz Michał Surma, lecz było to zdecydowanie za mało.
Warto docenić, jak wspaniały kolektyw stanowią piłkarze Sok-Polu. Sześć goli, pięciu strzelców, do tego solidna obrona – ta ekipa wydaje się nie mieć słabych punktów. Jakiejkolwiek drużynie z tej ligi będzie niezwykle ciężko ją pokonać. State Street nie musi się zatem niczego wstydzić. Z taką postawą jak w ostatnim meczu zajść może bowiem daleko.