Już w pierwszym meczu wieczoru oglądać mogliśmy lidera, któremu tym razem przyszło się zmierzyć z piątym w tabeli zespołem Ernst&Young. W pierwszej rundzie zdecydowanie lepsi okazali się zawodnicy w jaksrawożółtych strojach, którzy zwyciężyli aż 7:1. Tym razem nie było im już jednak tak łatwo. Dość powiedzieć, że od pierwszych minut lepsze wrażenie sprawiali goście. Ich strzały (jak choćby próba Dawida Goduli, sprawiały niemało kłopotów bramkarzowi rywala. Na prowadzenie wyszli jednak jako pierwsi gospodarze, co wobec lekkiej przewagi czarnych było dośc zaskakujące. Ci jednak nie próżnowali. Już po chwili do wyrównania uderzeniem z dystansu doprowadził Paweł Gaszyński. Kolejny akcent także należał do Ernsta: błąd popełnił golkiper Elektrowni, piłka trafiła pod nogi Piotra Iwachowa a ten spokojnie skierował ją do siatki. Również i na ten cios gospodarze zdołali szybko odpowiedzieć, lecz jeszcze przed zmianą stron ponownie musieli oni wyciągać piłkę z siatki.
Kiedy na początku drugiej połowy czwartą bramkę zdobyli czarni wydawało się, piłkarze ze Skawiny już się nie podniosą i po raz drugi w sezonie zejdą z boiska pokonani. Nic bardziej mylnego. Tomasz Grajny i koledzy z impetem ruszyli do odrabiania strat. Efektem tego były trzy szybko zdobyte gole (bramka Michała Skołyszewskiego – stadiony świata!), po których co prawda Ernst zdołał się jeszcze zdobyć na wyrównanie, lecz gasł już w oczach. Kolejne cztery ciosy wyprowadzone przez ofensywę żółtych sprawiły, że goście ponieśli co prawda honorową, lecz zawsze porażkę. W końcówce szóste trafienie dla Ernst zanotował Paweł Iwachow, zaś wcześniej, poza wspomnianymi zawodnikami do siatki trafiał też Michał Durak i Maciej Zębala. Hat-trick po stronie Elektrownii zaliczył Grajny, dwa razy strzelał Marek Świąder a po razie Piotr Janas i Bartłomiej Baliga.