To miał być pojedynek dwóch indywidualności – Łukasza Grędy i Bartosza Łabęckiego. W poniedziałkowy wieczór na wysokości zadania stanął jednak tylko jeden z nich. Piłkarz gospodarzy, z dwoma golami na koncie ponownie był najlepszym zawodnikiem swojej ekipy. Supersnajpera z Rigor Mortis wyręczać musieli koledzy, lecz przyznać trzeba, że szło im to bardzo dobrze. Dość szybko goście wyszli na wysokie, trzybramkowe prowadzenie. Wydawało się, że po takim ciosie BPH już się nie podniesie, lecz piłkarze tej ekipy w ładnym stylu zdobyli dwa gole, a w kolejnych minutach pokusić się mogli o następne trafienia. Niestety, nie udało im się już przed przerwą pokonać golkipera rywali, a oni sami jeszcze zanim zamienili się stronami, jeszcze dwukrotnie strzelali do siatki. Po zmianie stron mogliśmy oglądać nieco bardziej zaciekłe ataki gospodarzy, lecz nie przyniosły one ze sobą bramkowych korzyści. Rigor za to spokojnie rozgrywał, zadając kolejne, bolesne ciosy. Ostatecznie, zadał ich aż dziewięć, wobec tylko trzech bramkowych odpowiedzi rywali. Objawieniem w drużynie gości okazuje się być Hakon Lundbland, który w piękny sposób wyręczył Bartosza Łabęckiego, strzelając aż cztery gole. Wspominany już wcześniej napastnik zdobył w poniedziałek tylko jedną bramkę, podobnie zresztą jak Piotr Sterkowicz, Mariusz Nowakowski, Maciej Łabęcki i Mikhail Kisialewski. W ekipie BPH, poza wspomnianym Grędą do siatki trafił jeszcze Kamil Koczela.