Do nie lada niespodzianki doszło w przedostatnim meczu, w którym outsider, Raiffeisen, pokonał Motorolę. Już sam początek meczu zwiastował, iż czarnym może nie być łatwo. Wzmocnienia, poczynione przez ekipę żółtych wniosły wiele świeżości do ich gry, czego efektem był gol na 1:0. Zdezorientowana Motorola potrzebowała czasu na złapanie właściwego rytmu. W końcu udało się go odzyskać. Co więcej, dwie zdobyte przez gości bramki jeszcze przed przerwą nakazywały przewidywać, iż wszystko „wraca do normy" i druga część gry upłynie już pod dyktando wyżej plasowanej ekipy. Nic jednak bardziej mylnego. Raiffeisen tuż po przerwie, bardzo szybko doprowadził do wyrównania. Już chwilę potem wyszedł na dwubramkowe prowadzenie. Sensacja wisiała w powietrzu. Ze wszystkich sił starali się jej zapobiec czarni. Ich ofiarne ataki (czasem przeprowadzane nawet i przez bramkarza, co zresztą raz żółci wykorzystali) przyniosły im wyrównanie do stanu 5:5 tuż przed zakończeniem meczu. Kiedy już wydawało się, że zaskakująco dobra gra gospodarzy da im jedynie punkt, na sekundy przed końcem do siatki trafił głową Kamil Kirejczyk i dał kolegom po raz drugi w tym sezonie trzy punkty. Oprócz niego bramki strzelali również Przemysław Sala, Andrzej Walica, Marcin Stryszowski (2) i Szczepan Kazior. Dla Motoroli trafiali z kolei Mateusz Pączek, Maciej Piasecki, Dariusz Niedzielski, Michał Smęder i Dariusz Potańczyk.