Drugie spotkanie nie przyniosło już tyle niespodzianek co pierwsze. Biali bez większego trudu wypunktowali ostatni zespół tabeli, choć przyznać trzeba, że ten długo dzielnie stawiał opór. Na pierwsze trafienie Paweł Sekuła i koledzy czekać musieli dość długo, a i kolejne nie przychodziły wcale łatwo. VSoft grał całkiem nieźle, lecz ewidentnie brakowało mu z przodu armat, kogoś, kto byłby w stanie poderwać kolegów i dać sygnał do ataku efektowną bramką. Co prawda, przez cały mecz aktywny z przodu był zwłaszcza Jakub Kielar, lecz nie zdołał on ani razu trafić do siatki. Drużyna ze Skotnik wywalczyła sobie sukces konsekwencją i spokojem. Nie zrażała się bowiem niepowodzeniami i nieustannie starała się stworzyć zagrożenie pod bramką gospodarzy. Po dwa gole zdobyte przez Bogdana Kaszubę i Marcina Dziedzica dały im ostatecznie czterobramkowe zwycięstwo. Mogło ono być nieco bardziej okazałe, lecz kilkukrotnie szczęścia zabrakło Bartoszowi Szymczuchowi, który pokonać golkipera rywali próbował nawet... piętą.