Rozpoczynający wieczór z Biznes Ligą pojedynek czarnych z Gazownikami zapowiadał się jako najważniejsze starcie kolejki. Ta bowiem z ekip, która przegrałaby to spotkanie w praktyce przestawała się liczyć w grze o awans. Już przed meczem dało się wyczuć w obu zespołach napięcie. Samo starcie rozpoczęło się od ataków niebieskich. Tak, jak można było się spodziewać, ich obrona stanowiła zaporę nie do przejścia. Na palcach jednej ręki można policzyć akcje Art Blacku przeprowadzone w pierwszych dziesięciu minutach pod polem karnym Michała Miłka. Goście wyszli zatem na prowadzenie po bramce Bogdana Króla. W kolejnych minutach ich świetna gra mogła dać im co najmniej dwa kolejne gole, lecz zimnej krwi zabrakło Wojciechowi Jankowskiemu. Powszechnie wiadomo, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Tak było i tym razem. W końcu w żelaznym ryglu defensywy Gazowników coś się zacięło. Skrzętnie wykorzystał to Tomasz Kokoszka i tuż przed przerwą doprowadził do wyrównania.
Druga połowa przyniosła nam rozstrzygnięcie pojedynku na korzyść niedawnego jeszcze lidera. Konsekwencja w jego grze i stopniowo wypracowywana przewaga przyniosły najpierw gola na 2:1 a niedługo potem także trzecie trafienie. Goście nie poddawali się jednak; wciąż próbowali zagrozić bramce przeciwnika i w końcu, tuż przed zakończeniem spotkania zdobyli swoją drugą bramkę. Jej strzelcem był Tomasz Ciastoń, który z rzutu wolnego uderzył nie do obrony. Niebiescy wszystkie siły rzucili do ataku, chcąc doprowadzić do wyrównania. Srogo jednak pokarał ich za to Kokoszka, po indywidualnej akcji zdobywając swoją drugą bramkę. Oprócz niego dla Art Black trafiali też Tomasz Sobczyk i Łukasz Olszewski.